Kultura w Poznaniu

Historia

opublikowano:

ZAPISKI Z LAMUSA. Śpiewać każdy... powinien?

Śpiewać każdy może. Podobno. Kiedyś uważano jednak, że nawet powinien, a wszystko dlatego, że - jak sądzono - śpiew ma wielką moc sprawczą o charakterze wręcz ideologicznym. Przynajmniej tak głoszono podczas Zjazdu Śpiewaczego w Poznaniu we wrześniu 1933 roku.

. - grafika artykułu
Chór szkolny Gimnazjum św. Marii Magdaleny po koncercie w auli Uniwersytetu Poznańskiego; na zdjęciu m.in. dyrygent Jan Rosenberg (po prawej) i Feliks Nowowiejski (po lewej), 1930, fot. ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego

"Tegoroczny Zjazd Śpiewaczy w Poznaniu - z okazji 40-lecia założenia Wielkopolskiego Związku Kół Śpiewaczych - przyniósł dużo nowych momentów, oświetlających zakres działalności kół śpiewaczych w Polsce. Rada Naczelna, na posiedzeniu swem 16 bm., na które zostali zaproszeni obok reprezentantów świata muzycznego także przedstawiciele prasy, przedyskutowała i uchwaliła szereg wniosków, mających pierwszorzędne znacznie dla naszego życia artystyczno-społecznego"* - tak brzmiał początek sprawozdania, które opatrzono tytułem brzmiącym niczym wezwanie do boju, a mianowicie: Rozśpiewać cały naród! Zaczyna się więc poważnie. A ten poważny, cytowany tekst Stefana Poradowskiego opublikowano 26 września 1933 roku w "Nowym Kurierze" (nr 221/1933).

Jakie zagadnienia trapiły uczestników tego wydarzenia? Jako kwestię nadrzędną, konieczną do omówienia, wskazano "konieczność racjonalnego i jasnego podziału towarzystw śpiewaczych pod względem ideologicznym". Jeśli ktoś zastanawia się, co to może znaczyć - spieszę z wyjaśnieniem, że obecny na zjeździe "sekretarz generalny Polskiego Związku Śpiewaczego, dr. Niezgoda, podzielił bardzo trafnie wszystkie towarzystwa na następujące kategorie, mianowicie: 1) chóry, istniejące z pobudek tylko społecznych, 2) chóry z aspiracjami wyłącznie artystycznemi i 3) towarzystwa śpiewacze o charakterze wyłącznie towarzysko-rozrywkowym". Jak jednak zaznacza autor tekstu, idealna formuła towarzystwa winna zawierać w sobie wszystkie trzy wyżej wskazane elementy. Podkreślili to zresztą w swoich wystąpieniach zarówno Leon Surzyński, jak i Kajetan Bojarski, "wysnuwając z tego połączenia dużo korzyści społeczno-twórczej dla naszego państwa na przyszłość". Zdawać by się mogło, że sam aspekt muzyczny zostaje tu zepchnięty na plan dalszy, jednak późniejsza treść rozjaśnia sprawę i rozwiewa wątpliwości. Muzyka jest ważna!

Niestety, jak to często bywa, społeczne zaangażowanie w uczestnictwo w muzycznym życiu kraju - było dość znikome, a na pewno niewystarczające, by muzyka ze swoim potencjałem jako taka mogła mieć bardziej decydujący wpływ na cokolwiek. Jeśli szukalibyśmy powodów takiego stanu rzeczy, musielibyśmy się zgodzić z uczestnikami Zjazdu Śpiewaczego, że w dużym stopniu winna temu była szkoła. Dokładniej rzecz ujmując, "brak zainteresowania naszego społeczeństwa muzyka i śpiewem płynie z macoszego traktowania tych przedmiotów w szkołach ogólnokształcących". Z tych również względów wskazywano na poważny brak "dobrych i fachowych dyrygentów wśród nauczycieli szkolnych".

Jakie jest więc wyjście z tej patowej sytuacji?  W czym upatrywać szansy na zmianę? "Aby pieśń, a z nią pogoda ducha dotarła do najszerszych warstw naszego społeczeństwa, trzeba rozśpiewać cały naród, jak to się trafnie wyraził prof. R. Heising" - ot, co! A żeby cele i zadania kół śpiewaczych "mogły przybrać jak najbardziej realną postać i znaleźć oddźwięk w społeczeństwie, trzeba, aby sami śpiewacy wnieśli do swej pracy dużo zapału i wytrwałości".

Nie zabrakło w tym wszystkim jednak i skromnej analizy kondycji śpiewaczej Wielkopolski. Stwierdzono bowiem, że "w stosunku do innych dzielnic Polski jest o tyle w lepszem położeniu, iż śpiewactwo i sprawy kulturalne spotykają się tu na każdym kroku z życzliwością prasy oraz władz państwowych i komunalnych". Z tego też względu nie było zaskoczeniem, że właśnie w tym regionie ruch śpiewaczy rozwinął się zdecydowanie pomyślniej niż gdzie indziej. Gdyby jeszcze, jak wnosił Feliks Nowowiejski, szło to w parze z powstawaniem domów śpiewaczych - rozwój następowałby tu jeszcze szybciej i na większą skalę.

"Życzymy wszystkim kołom śpiewaczym, aby zajęły w hierarchji społecznej należne im miejsce" - zakończył swoją relację Stefan Poradowski. A ja kończę autorefleksją na temat tego, do której z wymienionych kategorii chórów mogłabym się ewentualnie zapisać, oraz refleksją ogólną o formie pytania, czy aby na pewno każdy może śpiewać...

Justyna Żarczyńska

* We wszystkich cytowanych fragmentach zachowano oryginalną pisownię.

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021