Kultura w Poznaniu

Historia

opublikowano:

Powrót generała

Głównodowodzący powstania wielkopolskiego, generał brygady Wojska Polskiego, prezes Zarządu Głównego Związku Weteranów Powstań Narodowych RP, Stanisław Taczak zmarł w 1960 roku w Malborku, by po 28 latach spocząć w "ukochanym Poznaniu".

. - grafika artykułu
Gen. Stanisław Taczak (1874-1960), 1928-1929, fot. ze zb. Narodowego Archiwum Cyfrowego

Listopadowa zaduma. W tym nieco wyświechtanym i niekiedy dość mechanicznie powtarzanym frazesie, który co roku towarzyszy rozmaitym publikacjom z okazji uroczystości Wszystkich Świętych, pozostaje ukryta głębia, którą w pośpiechu dnia codziennego nie zawsze potrafimy dostrzec. Pamięć o tych, którzy odeszli, jest przecież fundamentem naszego dziedzictwa w wymiarze zarówno czysto prywatnym, jak i tym określającym wspólnotę lokalną, czy też szerzej - narodową. W Poznaniu w tym ostatnim kontekście należałoby osadzić przede wszystkim Cmentarz (i Kryptę) Zasłużonych Wielkopolan na Wzgórzu św. Wojciecha. Z rozmaitych przyczyn nie może on wprawdzie konkurować z rozmachem Powązek, Rossy czy Łyczakowa, co nie zmienia faktu, że nasz lokalny panteon skrywa prochy wielu najważniejszych bohaterów wielopolskiego imaginarium. Jednym z nich jest pierwszy głównodowodzący powstania wielkopolskiego Stanisław Taczak, który umierając w 1960 roku w Malborku, gdzie został pierwotnie pochowany, wyraził na łożu śmierci pragnienie spoczynku w stolicy Wielkopolski. Spełnienie jego ostatniej woli zajęło ostatecznie... 28 lat.

Zanim jednak przejdziemy do zrekapitulowania funeralnych zawiłości, wypada rzucić nieco światła na biografię naszego bohatera. Droga, która powiodła syna oberżysty z Mieszkowa nieopodal Jarocina ku generalskim szlifom, pozwalając zająć eksponowane miejsce w najnowszych dziejach Polski, była dość nieoczywista. Stanisław Taczak, który od najmłodszych lat wyróżniał się wśród rówieśników, bardzo poważnie myślał o... kapłaństwie, by wspomnieć choćby jego zgłoszenie do Seminarium Duchownego w Poznaniu. Koniec końców po rozmowie z ojcem przełożonym nie wstąpił w jego mury. Ukończywszy gimnazjum w Ostrowie Wielkopolskim w 1893 roku, wybrał studia politechniczne na Akademii Górniczej w saksońskim Freibergu. Po uzyskaniu dyplomu inżyniera pracował przez jakiś czas w Westfalii, którą z czasem opuścił, obejmując posadę asystenta na Politechnice Berlińskiej. Doskonale zapowiadającą się karierę naukową, znaczoną pierwszymi publikacjami, i spokojne życie rodzinne przerwał wybuch I wojny światowej. Zmobilizowany do niemieckiej armii w stopniu porucznika, prędko awansował na kapitana i dał się poznać jako błyskotliwy oficer liniowy. W grudniu 1916 roku ten gorący polski patriota na własną prośbę został przydzielony w charakterze instruktora do 6. Pułku Legionów. Dwa lata później aktywnie włączył się w organizowanie Wojska Polskiego, by już 15 listopada 1918 roku otrzymać przydział do Oddziału VII (naukowego) Sztabu Generalnego.

W połowie grudnia 1918 roku, targany obawami o pozostawioną w Berlinie rodzinę, postanowił wziąć urlop i po cywilnemu wyjechał do stolicy Niemiec, co na zawsze miało naznaczyć jego życie. 28 grudnia 1918 roku, wracając do Polski, zatrzymał się bowiem w Poznaniu, gdzie chciał się spotkać z bratem, znanym miejscowym duchownym - ks. Teodorem Taczakiem, posiadającym rozległe kontakty wśród poznańskich elit społeczno-politycznych. I to właśnie za sprawą brata Stanisław Taczak otrzymał z Komisariatu Naczelnej Rady Ludowej propozycję objęcia tymczasowego stanowiska głównodowodzącego powstania wielkopolskiego. Rychło awansowany do stopnia majora, kierował niepodległościowym zrywem Wielkopolan do 16 stycznia 1919 roku, kładąc znaczne zasługi w zakresie organizacji Dowództwa Głównego, a także na polu zintegrowania żywiołowo powstających oddziałów w jednolitą armię. W II RP piął się stopniowo po szczeblach kariery oficerskiej, uzyskując w 1924 roku awans na generała brygady. Sześć lat później przeszedł w stan spoczynku. W latach 30. XX wieku angażował się w działalność kombatancką, także w zakresie upamiętnienia powstania wielkopolskiego. Kolejną w swoim życiu wojnę spędził w niemieckiej niewoli, by dwa lata po jej zakończeniu wrócić do kraju. Niemal zupełnie zapomniany zmarł w Malborku 2 marca 1960 roku.

Krótko po odejściu Stanisława Taczaka jego najbliżsi, pragnąc uczynić zadość ostatniej woli generała, rozpoczęli starania o przeniesienie jego doczesnych szczątków do Poznania. Mimo poparcia ze strony środowiska byłych powstańców przez kolejne lata nie było to jednak możliwe. Bo o ile samo powstanie wróciło po 1956 roku do łask, to już podnoszenie oraz docenienie zasług jego dowódców rodziło wśród władz PRL poważne zastrzeżenia. Jak bowiem honorować kogoś, kto za sprawą swej oficerskiej służby w dobie II RP symbolizował "sanacyjną Polską", a więc wszystko to, od czego rządzący Polską komuniści na wszelkie sposoby próbowali się odciąć. Pewna zmiana w tym zakresie nastąpiła, paradoksalnie, po wprowadzeniu stanu wojennego, gdy walczący o odzyskanie twarzy towarzysze z PZPR poczęli wykonywać wobec społeczeństwa pewne koncesjonowane gesty związane z przywracaniem zakazanej bądź zakłamanej pamięci historycznej, by na wielkopolskim gruncie wskazać np. budowę pomnika Armii "Poznań". W takich warunkach w 1982 roku powrócił pomysł sprowadzenia do Poznania prochów generała Taczaka, który spotkał się m.in. z mocnym wsparciem jego rodziny, historyków powstania wielkopolskiego, Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania etc. Tym samym trwająca blisko trzy dekady batalia wokół jego pochówku znalazła swój finał w czasie obchodów 70. rocznicy zwycięskiego powstania.

30 listopada 1988 roku przy dźwiękach Dzwonu Pokoju na poznańskiej Cytadeli wylądował wojskowy helikopter z trumną pierwszego dowódcy grudniowej wiktorii. Stamtąd w asyście kompanii honorowej i orkiestry reprezentacyjnej Wojsk Lotniczych została ona odprowadzona na Cmentarz Zasłużonych Wielkopolan. Nad grobem generała Taczaka wybrzmiały wojskowe salwy oraz Rota. Spełniły się tym samym słowa dziennikarskiej przepowiedni spisanej przez Tadeusza Jankowskiego w 1960 roku: "Lecz Poznań pamięta o Tobie, Generale. Poznań zaprosi Cię do siebie jeszcze raz, tak jak wtedy w grudniowy dzień 1918 roku".

Piotr Grzelczak

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022