Kultura w Poznaniu

Historia

opublikowano:

Chłopak z sąsiedztwa

Wildzianin, młody robotnik, aktywny uczestnik Poznańskiego Czerwca 1956, aresztowany i skazany w "procesie dziewięciu", wreszcie utalentowany bramkarz Kolejorza, któremu wichry historii złamały sportową karierę. Łukasz Piotrowski (1937-1997).

. - grafika artykułu
"Proces dziewięciu", 1956, fot. z archiwum Jana Suwarta

Niekiedy zżymamy się w Poznaniu, że niezwykle ważne dla nas wydarzenia historyczne są niedoceniane bądź słabo rozpoznawalne na arenie ogólnopolskiej, nie mówiąc już o perspektywie międzynarodowej. Tym smutnym uwagom powielanym w przestrzeni publicznej z mniej lub bardziej wyczuwalną pretensją przy okazji kolejnych rocznic powstania wielkopolskiego czy też Czerwca 1956, chyba zbyt rzadko towarzyszy pytanie, na ile my sami potrafimy nasze dziedzictwo odpowiednio wyeksponować. W przypadku pierwszego masowego buntu w dziejach PRL, którego kolejna rocznica przed nami, najczęstszy zarzut wiąże się z konstatacją, że ten utrwalił w pamięci społecznej zbyt małą liczbę powszechnie rozpoznawalnych bohaterów. Owszem, jest robotniczy przywódca - Stanisław Matyja, bohaterski chłopiec - Romek Strzałkowski, odważny obrońca w procesach poznańskich - mecenas Stanisław Hejmowski, do których niekiedy udaje się dokooptować Janusza Kulasa czy Jana Suwarta. Wydaje się nieomal pewne, że statystyczny mieszkaniec Poznania miałby zarazem spory problem, aby ów ograniczony zbiór rozbudować o kolejne nazwiska. Te zaś pozostają na wyciągnięcie ręki, by wskazać choćby zapomnianą postać Łukasza Piotrowskiego, w którego życiorysie splatają się dwie poznańskie świętości - Czerwiec 1956 oraz KKS Lech Poznań.

Nasz bohater przyszedł na świat 27 marca 1937 roku w Poznaniu. Zły los chciał jednak, że w wieku zaledwie sześciu lat stracił rodziców, co sprawiło, że jego wychowaniem zajął się wuj zamieszkujący przy ul. Rolnej. Odtąd ów fyrtel stał się i jego domem. Cieszył się tutaj nieposzlakowaną opinią "bardzo grzecznego chłopca", co zresztą każdorazowo podkreślano we wszystkich ocenach wystawianych dlań po Czerwcu 1956. Nie mógł tego zmienić nawet fakt, że w 1954 roku był skazany za udział w bójce pod kinem Apollo na dwa lata poprawczaka w zawieszeniu, choć on sam uważał, że był raczej przypadkową ofiarą niźli agresorem. Tak czy inaczej w tym samym roku młody poznaniak rozpoczął pracę "na kolei" jako pomocnik montera na Odcinku Zabezpieczenia Ruchu Pociągów Poznań - Towarowy, którą łączył z treningami piłkarskimi w młodzieżowych grupach Zrzeszenia Sportowego "Kolejarz", gdzie trafił jako czternastolatek. Doskonałe warunki fizyczne młodziana z Wildy kazały jego pierwszemu trenerowi Tadeuszowi Polce posłać go na bramkę, niewątpliwy talent zaś, poparty pracą, szybko dał o sobie znać. Dość tylko powiedzieć, że Piotrowski zaczął piąć się w hierarchii klubowych bramkarzy, by ostatecznie wiosną 1956 roku otrzymać od głównego szkoleniowca Mieczysława Tarki zaproszenie do udziału w zajęciach treningowych z pierwszym zespołem Kolejorza występującym wówczas w najwyższej klasie rozgrywkowej. W ligowym zespole nie zdążył wprawdzie zadebiutować, ale regularne ogrywanie się w gronie najlepszych poznańskich futbolistów oraz wizja uczestnictwa w zapowiadanym na lipiec 1956 roku obozie przygotowawczym w Szczecinku z całą pewnością kazały mu z nadzieją patrzeć na dalszy rozwój sportowej kariery.

28 czerwca 1956 roku pokrzyżował plany młodego sportowca na zawsze. Tego dnia wielka historia, którą zainicjowali robotnicy Ceglorza oraz ZNTK, rozgrywała się de facto pod jego oknami. I choć właśnie korzystał z uroków krótkiego dwudniowego urlopu, w domu nie wysiedział. Wraz z całym Poznaniem udał się najpierw do centrum miasta - na tzw. plac Stalina (ob. pl. Mickiewicza), gdzie wziął udział w ponadstutysięcznej manifestacji, by powędrować stamtąd pod gmach więzienia przy Młyńskiej, które zostało rozbite właściwie na jego oczach. Na tym jednak nie koniec, na ul. Libelta siadł bowiem za kierownicę zdobycznej Warszawy (jak się później okazało, auto należało do funkcjonariuszy UB z Bydgoszczy), która służyła mu odtąd jako środek transportu dla przewożenia uzbrojonych grup demonstrantów w bezpośrednie sąsiedztwo gmachu Wojewódzkiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Publicznego przy ul. Kochanowskiego. Jak zapisano później w akcie oskarżenia, Piotrowski tego rodzaju kursy powtarzał przynajmniej kilka razy, w rezultacie czego na ul. Poznańskiej miały się zbierać "bojówki", by następnie z różnych miejsc ostrzeliwać "funkcjonariuszy BP ochraniających biura Urzędu". Czerwcowa aktywność bramkarza Kolejorza zakończyła się dopiero w późnych godzinach popołudniowych wraz z postępującą pacyfikacją zbudowanego miasta. Zdecydował się on wtedy na porzucenie samochodu niedaleko opery i powrót do domu. Przez kolejne dni musiał się zmagać z obawami przed działaniami służb, starał się wszelako funkcjonować, zachowując wszelkie pozory swej codziennej aktywności. Ta wątła bariera pękła 5 lipca 1956 roku, gdy został zatrzymany i niedługo potem aresztowany przez poznańską bezpiekę.

W mieszkaniu przy Rolnej przeprowadzono rewizję, Piotrowskiemu zaś stosunkowo szybko przedstawiono zarzuty, włączając jego sprawę do przygotowywanego na wrzesień 1956 roku "procesu dziewięciu". Obok niego oskarżono w nim ósemkę innych młodych ludzi, którym zarzucano wejście w posiadanie broni palnej zabranej z rozbitego więzienia przy ul. Młyńskiej oraz ostrzeliwanie gmachu WUdsBP przy ul. Kochanowskiego. Nie sposób przy tym nie zauważyć, że nadanie procesowi charakteru grupowego wynikało wprost z bieżących potrzeb komunistycznej władzy, która przekonywała, że Czerwiec 1956 miał zorganizowany i odgórnie koordynowany (najlepiej przez "wrogą agenturę") charakter. W konsekwencji Łukasz Piotrowski, którego na wniosek jego macierzystego klubu bronił przed Sądem Wojewódzkim mecenas Juliusz Wójciak, 12 października 1956 został skazany na 1,5 roku więzienia. Nadciągająca polityczna odwilż sprawiła szczęśliwie, że owej kary nie odsiedział i jeszcze w tym samym miesiącu wyszedł na wolność. Piłkarskiej kariery nigdy już jednak nie wznowił.

Piotr Grzelczak

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022