Włoski reżyser Marco Bellocchio kręci filmy od 60 lat. Pozostaje wierny tematyce społecznej, a także krytyce - tak włoskiego społeczeństwa, jak i wszechwładnego, również na Półwyspie Apenińskim, Kościoła katolickiego.
Najnowsze dzieło reżysera odwołuje się do prawdziwych wydarzeń - bulwersującej historii porwania siedmioletniego żydowskiego chłopca, Edgarda Mortary. Doszło do niego w 1858 roku w Bolonii, która należała wówczas do Państwa Kościelnego. Edgardo został w tajemnicy ochrzczony przez służącą, a prawo stanowiło, że dzieci ochrzczone nie mogą być wychowywane w rodzinach żydowskich. Urzędnicy inkwizycji przyszli więc po prostu do domu Mortarych i zabrali dziecko, a następni oddali je dworowi papieskiemu w Rzymie. Zdarzenie stało się bardzo głośne, w sprawie Edgarda interweniowali bezskutecznie m.in. Napoleon III i Franciszek Józef.
Bellochcio kreśli wyraźnie tło historyczne - wszak cała sprawa dzieje się podczas walk o zjednoczenie Włoch - dwa lata po porwaniu Bolonia przestaje być częścią Państwa Kościelnego. Ale uwaga reżysera skupia się przede wszystkim na małym bohaterze, na indoktrynacji, której jest poddawany, i na jego relacji z papieżem Piusem IX - staje się jego ulubieńcem. Dla tych, którzy nie znają szczegółów tej historii, zaskakujące będzie to, jak ułożyły się dalsze losy Mortary. Bellocchio nie zrobił kostiumowej ramoty, ale swoim zwyczajem opowiada o przemocy i cynizmie władzy. I to takiej władzy, która nadal zdolna jest do niejednego zła.
Bartosz Żurawiecki
- Porwany, reż. Marco Bellocchio
- premiera: 10.11
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023