Kultura w Poznaniu

Film

opublikowano:

PROSTO Z EKRANU. Nieodrobiona lekcja historii

Tomasz Wolski swoim 1970 udowadnia, że dokumenty historyczne nie muszą powstawać jedynie dla ściśle określonego grona odbiorców - historyków i pasjonatów przeszłości. Prosty zabieg animacyjny sprawia, że jego najnowsze dzieło non fiction ogląda się jak najwyższej klasy thriller polityczny. Tym bardzie przerażający, że prawdziwy.

, - grafika artykułu
fot. materiały dystrybutora

"Grudzień 1970", "wypadki grudniowe", "masakra na Wybrzeżu" to hasła, które każdy uczeń zna z podręcznika historii. Albo i nie, bo najnowsza historia Polski z reguły traktowana jest w szkołach po macoszemu. Tomasz Wolski, dokumentalista znany m.in. z takich filmów jak Pałac (o Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie) czy Szcześciarze (o pracy Urzędu Stanu Cywilnego) za pomocą niepublikowanych dotąd materiałów archiwalnych i animacji lalkowej przypomina wydarzenia 14-22 grudnia 1970 roku, a więc masowe protesty - głównie w Gdyni, Gdańsku, Szczecinie i Elblągu, ale obejmujące całą Polskę - brutalnie stłumione przez milicję i wojsko.

Zaczęło się w stoczni, gdzie robotnicy rozpoczęli strajk pracowniczy po prostu przerywając pracę w proteście przeciw gwałtownym podwyżkom cen na kilka dni przed Bożym Narodzeniem. Robotnicy podczas strajku okupacyjnego przedstawili swoje żądania, grożąc w razie ich niespełnienia wyjściem na ulice. Wieści szybko rozprzestrzeniły się na Wybrzeżu, a potem i w całej Polsce, powodując masowe protesty kilkudziesięciotysięcznych tłumów na ulicach największych miast. Komunistyczna władza miała się czego przestraszyć - bunt obywateli na taką skalę był dotąd niespotykany, jak słyszymy w filmie Wolskiego nazywany jest przez decydentów "sytuacją krytyczną". Początkowo spokojny i pokojowy, polegający głównie na demonstrowaniu haseł na ścianach budynków i transparentów, nabierał mocy i zyskiwał na sile. Próby gwałtownej pacyfikacji buntu przez milicję ("Moim zdaniem trzeba by było to rozpędzić! Zrób to bardzo energicznie!") sprowokowały znacznie silniejsze reakcje tłumu - członkowie lokalnych Komitetów PZPR byli brani na zakładników, płonęły budynki rządowe, w ruch poszły granaty dymne i policyjne pałki, w końcu padły pierwsze strzały...

Skalę tragicznych wydarzeń pomagają widzowi zrozumieć końcowe plansze filmu, z których dowiadujemy się, że do spacyfikowania protestów władze użyły 27 tys. żołnierzy, 9 tys. milicjantów oraz funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, 550 czołgów, 750 transporterów opancerzonych, 40 jednostek pływających marynarki wojennej i ponad 2 tys. samochodów. Wystrzelono 46 tys. pocisków różnego kalibru, 80 tys. świec i granatów dymnych i 150 tys. sztuk szturmowych środków chemicznych. W efekcie ranne zostały 1164 osoby, a aresztowano ponad 3 tys., głównie wyłapywanych losowo z ulicy. Zginęło 41 osób (najmłodsze ofiary miały po 15 lat). To właśnie te kadry - brutalne aresztowania mężczyzn, kobiet i młodzieży oraz filmowany zza firanek pochód robotników niosących na drzwiach ciało zabitego kolegi, najbardziej zapadają w pamięć po seansie. Podobnie jak niektóre frazy padające z ust funkcjonariuszy komunistycznej władzy, którzy w czasie wydawania rozkazów czy składania raportów przeżuwają chleb jedząc drugie śniadanie, przesyłają sobie pozdrowienia i ucałowania czy żartują na temat zasłużonego urlopu. Czyli są ludźmi, podobnie jak robotnicy do których strzelają, a jednak jakby istotami z odległej planety.

1970 został zrealizowany w myśl bardzo prostych założeń, co zdecydowanie stanowi o sile jego przekazu. Opiera się w zasadzie na dwóch fabularnych filarach - archiwalnych nagraniach obrazów ze strajków pochodzących z całej Polski, w filmie dla uproszczenia potraktowanej jak samo Wybrzeże, i nieznanych dotąd szerzej nagrań rozmów telefonicznych najważniejszych komunistycznych funkcjonariuszy zarządzających sytuacją w ramach zwołanego w Warszawie sztabu kryzysowego. Przedstawicieli władzy takich jak Kazimierz Świtała, Tadeusz Pietrzak czy Zdzisław Żandarowski, widzimy na ekranie pod postacią realistycznie oddających ich wizerunki lalek. Animacje zrealizowane są w mrocznych, zadymionych od papierosowego dymu pomieszczeniach oddających ówczesny wystrój urzędów i biur, co - w połączeniu z "zabrudzonymi", momentami trzeszczącymi dialogami archiwalnych telefonicznych połączeń międzymiastowych - dodatkowo buduje klimat pełen napięcia i grozy.

Srebrny Zamek w konkursie filmów długometrażowych na tegorocznym festiwalu Off Cinema i Srebrny Lajkonik dla reżysera najlepszego filmu dokumentalnego powyżej 30 minut w konkursie polskim na Krakowskim Festiwalu Filmowym to tylko ostateczne potwierdzenie dokumentalnej wartości tego filmu. Cenniejszego niż niejedna programowa lekcja historii, z której jak pokazuje grudniowa rzeczywistość 51 lat później i my-współcześni wciąż nie potrafimy wyciągać wniosków.

Anna Solak

  • 1970
  • reż. Tomasz Wolski

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021