Wspomniane Męskie spojrzenie (z ang. male gaze) to punkt wyjścia i narracyjna oś, wokół której kręci się cały videoesej Niny Menkes. Pozornie prosta forma wykładu ilustrowanego konkretnymi przykładami filmowych scen potwierdzających postawioną na początku tezę, zaskakująco szybko wciąga i przykuwa uwagę widza. Zjawiska opisywane przez Menkes - akademiczkę, reżyserkę i scenarzystkę, a przez to osobę znajdującą się "w środku" opisywanego zjawiska - to nieczęsty przykład olśnienia, które odczuwa się wtedy, gdy ktoś nazywa rzeczy od dawna dostrzegane, ale nieuświadamiane na co dzień.
Oto bowiem przekrojowy przegląd historii kina i najbardziej kultowych filmów klasy A, które najpierw zdobywały najważniejsze nagrody przemysłu filmowego, a potem, przez kolejne dekady, serca widzów na całym świecie. Dzięki takiemu podsumowaniu widzimy, że światowa kinematografia (choć w tym przypadku głównie amerykańska) opiera się głównie na stereotypizowaniu kobiet w rolach słabych, ale za to pięknych bohaterek służących przyjemności heteroseksualnych mężczyzn, ukazywanych na ekranie jako silni, sprawczy, o decydującym dla fabuły i narracji znaczeniu. Nawet silne kreacje kobiece, jak choćby Wonder Woman z 2017 i jej kolejna część, Wonder Woman 1984 z 2020 roku, nie są wolne od przedstawienia głównej bohaterki w roli obiektu seksualnego, choćby poprzez specyficzne zastosowanie efektu slow motion.
Zjawisko analizowane od Damy z Szanghaju (1947 r.), poprzez Oczy szeroko zamknięte (1999 r.), aż po Blade Runner 2049 (2017 r.) w zasadzie powiela wszystkie te klisze i schematy bez względu na daty i epoki. Okazuje się bowiem, że do filmowania aktorek używa się innego oświetlenia niż w przypadku aktorów (zamiast ukazania postaci w 3D dostajemy obraz w 2D, a więc światło miękkie, rozmyte, dające wrażenie bycia poza miejscem i czasem), innych kadrów (najczęściej ciała kobiet pokazywane się fragmentarycznie - jak pośladki Scarlett Johansson w jednej z pierwszych scen Między słowami, lub panoramicznie - jak nogi Marylin Monroe w słynnej scenie ze Słomianego wdowca), a także innego nagłośnienia (postaci kobiece często są "niesłyszane" z punktu widzenia widza, podczas gdy mężczyźni znajdujący się na tym samym planie - owszem).
Co gorsza, male gaze powielają nieświadomie również twórczynie kobiece (których w światowym przemyśle filmowym wciąż jak na lekarstwo, najczęściej o tym co ostatecznie widzimy na ekranie decyduje szereg mężczyzn, od scenarzysty i reżysera, poprzez operatora kamery, aż po dystrybutora), a samo zjawisko występuje nawet w filmach mających piętnować nadużycia (patrz. Gorący temat z Margot Robbie w roli pracownicy molestowanej przez szefa stacji Fox News). Jeśli dodać do tego podprogowo wprowadzaną muzykę, na przykład taką, która scenę ewidentnej napaści seksualnej zmienia w ekranowy pokaz pasji i namiętności, nieszczęście gotowe. Słynne nagranie w którym studenci jednej z amerykańskich uczelni wykrzykiwali pod damskim akademikiem hasła w stylu "NIE znaczy TAK!" nie wzięło się przecież z próżni.
I właśnie to - ukazywanie jak popkultura, w tym wypadku film - wpływa na rzeczywistość, a konkretnie niższą pozycję kobiet na rynku pracy i działania przemocowe wobec nich (również u źródła problemu, a więc w samym Hollywood, co dobitnie pokazał skandal wokół Harveya Weinsteina i idący za nim ruch #metoo) stanowi największą zaletę tego dokumentu. Jeśli bowiem jako odbiorcy kultury sądzimy, że konsumowane przez nas treści nie mają bezpośredniego, choć często nieuświadamianego, wpływu na nasze codzienne życie w jego społeczno-politycznym wymiarze, to jesteśmy w dużym błędzie.
Anna Solak
- Brainwashed. Seks, kamera, władza
- reż. Nina Menkes
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023