Kultura w Poznaniu

Film

opublikowano:

Ostatnie dni

Australijska reżyser Shannon Murphy wpadła mi w oko, gdy rozbawiony śledziłem kolejne sezony serialu Killing Eve. Wojna szpiegów ubrana w konwencję czarnego humoru wyszła równie atrakcyjnie jak kolejne sukienki zabójczo pięknej morderczyni Oksany (Jodie Comer).

. - grafika artykułu
"Babyteeth", fot. materiały dystrybutora

Pierwsze kadry Babyteeth upewniły mnie tylko w pozytywnej ocenie talentu Shannon Murphy, która tym razem zabrała się do tematu łatwego do zepsucia - ostatnie dni umierającej na raka nastolatki.

Milla (Eliza Scanlen) jest bowiem nietypową bohaterką - katalizatorem. Sama przez cały film niewiele się zmienia, za to przemiana dotyka bliskich jej osób. Pozornie bowiem Babyteeth zapowiada się jak kolejny film o inicjacji młodej dziewczyny, która poznaje tego jedynego, ale niewłaściwego chłopaka - Mosesa (Toby Wallace), ku przerażeniu rodziców, którym marzył się inny kawaler dla ich jedynaczki. Terminalna choroba jest jednak traktowana przez Millę tak, jak zwykle traktuje się zęby mleczaki (tytułowe babyteeth) - prędzej czy później muszą wypaść. Ale stawką jest jakość czasu, jaki został do przeżycia.

Milla, córka psychiatry i pianistki, przyciąga Mosesa, drobnego dilera narkotyków, na orbitę swoich przeżyć. Można by powiedzieć, że pragnie pożyczyć na te ostatnie dni trochę many od żyjącego na pełnych obrotach kryminalisty. Ale dla mnie prawdziwym bohaterem filmu jest jej ojciec, Henry (Ben Mendelsohn), który dźwiga rodzinę samotnie na swoich barkach, ale zrobi wszystko, naprawdę wszystko, by jego córka mogła te ostatnie dni przeżyć najpiękniej dla niej samej. Eliza Scanlen rolą Milli wręcz rozsadza ekran; znak to, że wyrasta nam kolejny talent kina, po neurotycznej roli Anny w Ostrych przedmiotach i sympatycznej Beth w Małych kobietkach.

Przemysław Toboła

  • Babyteeth
  • reż. Shannon Murphy
  • premiera: 7.08

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020