Francuski reżyser Thomas Cailley lubi opowiadać o dzikości kryjącej się w ludzkiej naturze. Tym razem rzecz rozgrywa się w dystopijnym, choć znajomo wyglądającym świecie, który dotknęła nowa choroba. Otóż ludzie zaczynają zamieniać się w zwierzęta. Bardzo różne: ośmiornice, wilki, ryby, ptaki... A może to nie choroba? Może to zwrot w ewolucji? Jedną z ofiar jest Lana, żona François (Romain Duris) i matka nastoletniego Émile'a (nowy, ciekawy aktor Paul Kircher). Zostaje przetransportowana do ośrodka na południu Francji, w którym ludzie-zwierzęta niby są leczeni, choć tak naprawdę izolowani od reszty społeczeństwa. Mąż z synem przeprowadzają się do pobliskiego miasteczka, żeby być bliżej Lany. Ale film nie skupia się na niej, lecz na Émile'u, który dostrzega u siebie niepokojące objawy. Rosną mu kły i pazury, wyostrza się słuch, skóra pokrywa się gęstą sierścią... Chłopak próbuje ukrywać te symptomy przed ojcem i rówieśnikami, coraz bardziej jednak ciągnie go w stronę gęstego lasu.
Królestwo zwierząt można interpretować wielorako. Jako ostrzeżenie przed zaburzeniem porządku przyrody wywołanym bezmyślną jej eksploatacją przez ludzi. Albo jako opowieść o odmienności, która budzi lęk, wrogość, przemoc. Można też widzieć w filmie (ujętą w ramy kina fantasy) medytację nad zwierzęcością, która stanowi nieodłączny element ludzkiej natury. A także znaleźć pytanie, czy jesteśmy w stanie żyć w kohabitacji z innymi gatunkami, czy też nadal będziemy się uważać za bezkarnych panów stworzenia?
Bartosz Żurawiecki
- Królestwo zwierząt
- reż. Thomas Cailley
- premiera: 14.06
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024