Kultura w Poznaniu

Film

opublikowano:

KINO DOMOWE. Kobieto, nie uda ci się

Do tej pory za najbardziej wyrazisty symbol złamania płciowych stereotypów w sporcie uznawałem Kathrine Switzer, która w latach 60. oficjalnie przebiegła Maraton Bostoński, mimo że uważano wtedy, iż kobieca fizjologia nie pozwala na bieganie tak długich dystansów - bezpieczną granicą miało być 1500 metrów. Za sprawą dokumentu Maiden poznałem jednak historię Tracy Edwards i jej załogantek, które w trakcie regat Whitbread Round the World Race przepłynęły niejeden ocean lekceważenia i uprzedzeń.

. - grafika artykułu
fot. materiały dystrybutora

Tracy, jak sama twierdzi, miała szczęśliwe dzieciństwo, które skończyło się, kiedy miała 10 lat - wtedy zmarł jej ojciec, a dwa lata później jej matka po raz kolejny wyszła za mąż, tym razem, jak się okazało, za alkoholika i przemocowca. Dziewczyna marniała w oczach, w końcu uciekła z domu. Przez parę lat pracowała jako kelnerka, gotowała również na statkach, doświadczając płciowej nierówności. Nie mogąc się pogodzić z tym, że marzenia zarezerwowane są tylko dla mężczyzn, sama chwyciła za ster, zebrała żeńską załogę i skazywana na dotkliwą porażkę, wystartowała w niezwykle prestiżowych regatach dookoła świata.

Kiedy z ekranu padają słowa: "w świecie żeglarskim bycie dziewczyną to jak bycie niepełnosprawnym" albo "to była całkowicie kobieca załoga, nic dziwnego, że ludzie myśleli, że im się nie uda", trudno uwierzyć, że wydarzenia ukazane w filmie miały miejsce zaledwie trzy dekady temu. A jednak na morzu nie było wtedy zbyt wiele miejsca dla kobiet - sama Edwards przeżyła już wcześniej przygodę z Whitbread jako kucharka męskiej załogi, przez którą była traktowana bardziej jak sprzątaczka. Nawet po zostaniu skipperką pytana była nie o strategie i wyzwania, jak jej męscy odpowiednicy, lecz o to, czy dziewczyny na pokładzie się nie kłócą albo czy są lesbijkami. Szybko nauczyła się, że bez siły woli i determinacji nie będzie miała szans niczego zmienić. W wywiadach z tamtego okresu odrzucała feminizm, po prostu chciała osiągnąć zamierzony cel. Jednak lekceważenie, docinki, a nawet agresja, z którą się spotykała, wiele w tym względzie zmieniły.

Maiden to fascynujący dokument sportowy, oparty na bogactwie zachowanych z tamtego okresu materiałów archiwalnych. Dzięki licznym nagraniom z samej żeglugi jako widzowie śledzimy zmagania dziewczyn z żywiołem - sztormami, uszkodzeniami statku, bezwietrzną pogodą - ale również mamy okazję zapoznać się ze smaczkami życia na morzu i poznać niesamowite osobowości, z których ocean wykuł prawdziwą siostrzaną drużynę. Są i gadające głowy, jak na klasyczny dokument przystało, ale to głównie same kobiety, które z pasją i energią opowiadają po latach o wydarzeniach, które na zawsze zmieniły ich życia.

Bo film Alexa Holmesa nie jest o regatach dookoła świata - choć żeglarskie tło zostało doskonale zarysowane - lecz o walce o wolność, uznanie i podmiotowość. O łamaniu stereotypów, mierzeniu się z uprzedzeniami, wreszcie w jakiejś mierze o zmienianiu reguł rządzących społeczną rzeczywistością. Dla mnie osobiście seans Maiden okazał się emocjonalnie dewastującym doświadczeniem - życzyłbym sobie, żeby współczesne kino akcji budziło tyle emocji, co ta opowieść o zbuntowanych dziewczynach, którym mówiono, że się nie uda, ale nie posłuchały.

Adam Horowski

  • Maiden
  • reż. Alex Holmes

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021