
Choć jego prace były prezentowane w całej Europie, twórczość Hamelrycka jest najbardziej rozpoznawalna na gruncie belgijskim. Studiował na Akademii Sztuk Pięknych w Brukseli oraz w Wyższym Instytucie Sztuk Pięknych w Antwerpii, a w latach 60. XX w. przeniósł się do Genk i rozpoczął pracę jako wykładowca w Miejskim Wyższym Instytucie Komunikacji Wizualnej i Projektowania. Hamelryck był artystą wizualnym, który nie ograniczał się do jednego medium, ale pozostawał wierny czerni. Chęć odkrycia wszystkich odcieni tego koloru i balansowanie na granicy bieli i czerni przeplatają się u Hamelrycka z próbami stworzenia własnego, symbolicznego języka. Tworzenie każdego dzieła było czasochłonnym, żmudnym wręcz procesem bazującym na niekończących się powtórzeniach.
(Nie)kolor
W czerni kryje się wiele przewrotności, zarówno z punktu widzenia nauki, jak i samej historii sztuki. Kolor jest wynikiem odbicia określonych długości fal światła widzialnego - kiedy dochodzi do odbicia całego światła, widzimy kolor biały, a kiedy światło przestaje być odbijane, widzimy kolor czarny. A zatem zarówno biel, jak i czerń, pod względem technicznym nie są kolorami, a jedynie ich uzupełnieniem. Czerń występuje jednak w wielu odcieniach, oprócz jednego. Nie ma bowiem ciał doskonale czarnych, takie pochłaniałyby całe padające na nie światło, co sprawiałoby, że byłyby niewidzialne. Są jednak ciała definiowane jako najciemniejsze, mowa tu o sadze, smole oraz powłoce Vantablack. Ta została wyprodukowana w 2014 roku przez Surrey NanoSystems i pochłania 99,956% padającej na nią energii świetlnej. Co ciekawe, jeszcze w tym samym roku brytyjski artysta Anish Kapoor wykupił licencję od NanoSystems. Kilka lat później inżynierowie z MIT stworzyli substancję, która pochłania aż 99,965% widzialnego światła i jest łatwiejsza w zastosowaniu niż powłoka Vantablack, która wymagała warunków laboratoryjnych.
Mówiąc o czerni nie sposób nie wspomnieć o historii malarstwa. Bez czerni nie byłoby chiaroscuro, czyli szeroko pojętego światłocienia. W traktatach malarskich często krytykowano czerń definiując ją jako "drogę na skróty", dopiero lata później stała się dla artystów narzędziem wydobywającym głębię z obrazów. Do przełomowych dzieł w pełni wykorzystujących potencjał tej barwy można zaliczyć m.in. obrazy Rembrandta. Istotnym wydarzeniem była także prezentacja "Czarnego kwadratu" Kazimierza Malewicza w 1915 roku na "Ostatniej wystawie malarstwa futurystycznego 0,10" w ówczesnym Piotrogrodzie. Obraz ten był suprematystycznym manifestem, zerwaniem z figuratywnością i i symbolicznym końcem malarstwa, jakie znaliśmy. "Czarny kwadrat" miał być wartością samą w sobie, odwoływać się wyłącznie do intuicyjnych, duchowych doznań odbiorców.
Czernienie kartek
Nie dziwi, że Hamelryck w poszukiwaniu wielości odcieni czerni i wizualnej czystości nie pozostaje sam. Z jednej strony blisko mu do koncepcji suprematystów, którzy głosili zerwanie z narracją i przedmiotowością w sztuce, z drugiej zaś jego twórczość bywa gęsta i przytłaczająca. Dzieła prezentowane w ramach "Nothing Really Ends" pochodzą z lat 1980-2023, zobaczymy tu między innymi szkice, rysunki, obrazy oraz obiekty. Warto jednak pamiętać, że twórczość artysty nie zamyka się w sztywnych granicach definiujących rodzaj prac, a znacznie poza nie wykracza. Dzieła wykonane w technice rysunku zwodzą i przywodzą na myśl reliefy, czarne obrazy wylewają się poza ramy i czasami znacznie bardziej przypominają rzeźbę.
W pracach rysunkowych Hamelryck wypisuje smutek za pomocą długopisów, ołówków, stalówek. Pisze gęsto, biało na czarnym, czarno na białym, nieustannie powtarzając te same znaki. Nie dowiemy się, o czym jest konkretna praca, wiemy jednak, że coś w sobie kumuluje. Wiele dzieł rysunkowych było pomyślanych jako książki, których nie można przeczytać. Artysta gromadził w nich swe emocje, rozciągając je w czasie, pisanie traktował jako fizyczne oczyszczenie, manifestację nienazwanych myśli. Na większości rysunków prezentowanych w MAD Art dostrzegamy surowe znaki przypominające pismo, ale na niektórych z nich pojawiają się nowe motywy. Są to kreski przywodzące na myśl ruch zarysowywania, pieczołowicie malowane kropki (pokrywające trzymetrowy zwój nepalskiego papieru!) oraz plamy tuszu współistniejące z ręcznym pismem. To celowa ingerencja w kłębek znaków czy może błąd w sztuce?
Dzieła określane jako malarskie sytuują się gdzieś pomiędzy malarstwem a rzeźbą. Prace prezentowane w tryptyku, w pierwszej, największej sali galerii to masywne, reliefowe obiekty, pozbawione ram. Fakturą przypominają grudy zaschniętego błota albo pęknięte skały wulkaniczne, powtarzają motyw kumulacji widoczny w pracach rysunkowych. W mniejszych, oprawionych w czarne ramy formatach, powraca motyw reliefu, który nie jest już tak masywny, jak w przypadku poprzednich prac. Zamiast faktury popękanej skorupy spotykamy się tu z miękkimi, wciąż błotnistymi, ale niekiedy niemal "pełzającymi" obiektami pochłaniającymi wspomniane ramy.
Malarski odrzut
A jeśli mowa o przekraczaniu ram, to czeka na nas jeszcze jedno zaskoczenie w postaci niewiadomego pochodzenia kuli, malarskiego odrzutu lub też kumulacji twórczego języka Hamelrycka. Obiekt intryguje fakturą, jest doskonałym kontrapunktem pozostałych prac. Choć powiela błotnistą strukturę dzieł malarskich, to wytrąca nas na chwilę z równowagi nie tylko przez swoją formę, ale także umiejscowienie (znajduje się nieopodal jednego z największych rysunków). Kula wydaje się lekka i ciężka zarazem. To odczucie towarzyszy przy percepcji wszystkich prac. Dzieła rysunkowe wykonane na cienkim papierze przytłaczają gęstością motywów, zaś prace malarskie, pozornie masywne i przez to ciężkie, wydają się nadzwyczaj kruche. To fascynująca gra sprzeczności, którą Hamelryck celowo przenosi na eksploracje różnych odcieni czerni. Artysta wydobywa je nie tylko poprzez wykorzystanie barwy białej, ale przede wszystkim za sprawą doboru faktur, które różnicują nasze widzenie. Co więcej, prace wytwarzają pola wzajemnych odniesień, wydobywając tym samym kolejne odcienie czerni.
"Nothing Really Ends" to okazja do głębokiej, intymnej wędrówki po czystej wizualności, która, choć pozbawiona figuratywności, prowokuje do refleksji jeszcze na długo po opuszczeniu przestrzeni galerii.
Klaudia Strzyżewska
- Ado Hamelryck, "Nothing Really Ends"
- czynna do 11.10.2025
- MAD Art Gallery
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025
Zobacz również

Kultura na weekend

Zmiany z/w Pix.House

Piosenka jako rozmowa
