Pięknie się różnić

Jakość obrazu, odzwierciedlającego otaczający nas świat, zależy od możliwości zmysłów, którymi dysponujemy. Zdajemy sobie sprawę, że ludzkie oko nie widzi całego zakresu widma promieniowania świetlnego, a ludzkie ucho nie jest w stanie wychwycić wszystkich częstotliwości dźwięków. Czy rzeczywistość postrzegana przez gatunki zdolne do percepcji ultradźwięków albo podczerwieni jest inna od tej, którą powszechnie znamy? Twierdząca odpowiedź wydaje się oczywista. Spójrzmy zatem na problem z drugiej strony, pytając o zmysły gatunków, których możliwości percepcyjne wydają się ograniczone względem możliwości człowieka.
Pomiędzy dwoma sektorami krzeseł znajduje się technologiczna wyspa. Na stołach ustawiono monitory, konsole z licznymi pokrętłami i inne interfejsy połączone plątaniną kabli, a także - nierozpoznawalne dla mnie - urządzenia pomiarowe. Dookoła wyspy siedzą i kręcą się osoby w białych kombinezonach z oryginalnymi, wręcz fantazyjnymi, rozcięciami na plecach (kostiumy i scenografia: Grupa Mixer), sugerującymi pęknięcia umweltu. Ziajski wita przybyłych, zapraszając do "twórczego i aktywnego" udziału w badaniu, w którym uczestniczyć będzie osiem osób spośród publiczności. Wybranym z liczniejszej grupy ochotników zostają założone opaski rejestrujące dane biometryczne: HRV (zmienność rytmu zatokowego serca, która - co niestety nie zostaje wyjaśnione - jest wskaźnikiem aktywności autonomicznego układu nerwowego podczas dostosowywania się mózgu do zmian środowiska), saturację krwi i - określone bardzo ogólnie - współrzędne psychomotoryczne. Te informacje, zebrane również od czworga performerów, zanonimizowane, uśrednione oraz wzbogacone informacjami na temat natężenia światła i dźwięku w sali, posłużą do stworzenia modelu, obrazującego grupowe reakcje na bodźce. Tak rozumiem założenia twórców, choć nie zostały one przez nich jednoznacznie i czytelnie zaprezentowane. W efekcie przyrastający na ekranach z każdą sekundą, "subiektywny model" zbiorowego umweltu pozostaje interesującą, ale abstrakcyjną atrakcją wizualną. Do odczytania zakodowanych w niej sensów potrzebny byłby klucz, którego mi nie dostarczono. A może nie odnalazłem go sam, bo nie pozwoliły mi na to moje możliwości percepcyjne?
Moja percepcja była jednak w stanie ocenić, że naprawdę ciekawie zrobiło się, kiedy głos zabierali kolejni, wywoływani przez Ziajskiego, aktanci. Agnieszka (Agnieszka Turek) nie słyszy od urodzenia. Pierwszą część prywatnej historii opowiada, używając języka migowego, tłumaczonego na żywo przez - również siedzącą przy stole - Dominikę Mroczek-Dąbrowską. Kiedy Agnieszka dochodzi do momentu, w którym zdecydowała się na implant, zaczyna mówić sama. Jej relacja prezentuje świat, który przez lata pozbawiony był dźwięków; świat, w którym wiele osób, podobnie jak mówiąca w charakterystyczny sposób dziewczyna, może z satysfakcją realizować swoje pasje, nawiązywać kontakt z przyjaciółmi, czytać czy uprawiać sport. Założenie implantu to moment przełomowy, który gwałtownie zmienił umwelt mówiącej: po raz pierwszy usłyszała toczącą się za drzwiami rozmowę i chrapanie. Doświadczyła dźwięków przyjemnych i nieprzyjemnych, jak szczęk talerzy czy sygnał karetki. Poznała też słowa, których nie ma w słowniku osób głuchych.
W trakcie eksperymentu publiczność może wysłuchać także opowieści Krysi (Krystyna Kaleniewicz) i dowiedzieć się o szczególnych cechach Karola (Karol Bijata). Kobieta opowiada o niezwykłym życiu, które przez lata pozbawiało jej pewności siebie. Kiedy coś zaczyna robić, robi to bez opamiętania, ale ma problemy z pamięcią i planowaniem przyszłości. ADHD i autyzm, o których dowiedziała się dopiero po 40. roku życia, sprawiają, że czas ma dla niej całkiem inną, subiektywną jakość. Przeraża ją powtarzalność i czasem fiksuje się na drobiazgach, ale też cieszą małe rzeczy: dostrzegane detale, na których często skupia uwagę. Jeszcze inny, szczególnie oddziałujący na wyobraźnię słuchaczek i słuchaczy, jest umwelt Karola. To synesteta, posiadający umiejętność łączenia różnych doświadczeń zmysłowych - potrafi określić kolory cyfr, narysować widziany przez siebie głos oraz określić miejsce dni tygodnia w przestrzeni. Karol widzi dźwięki i słyszy kolory. Wielotonową melodię szkicuje w formie barwnego, wieloelementowego obrazu. To działanie nie jest tylko interesujące, ale też - łącząc się ze słyszanymi w przestrzeni dźwiękami skomponowanymi przez Macieja Frycza - łagodnie oddziałuje na zmysły publiczności, stanowiąc namiastkę synestezji. "Czy ty cały czas czujesz się jak na kwasie?" - pyta Ziajski, myśląc zapewne o wpływie LSD na mózg człowieka. "Nie wiem", odpowiada Karol, dla którego efekt podobny do halucynacji, jakie opisywał Timothy Leary, wydaje się naturalnym, codziennym doświadczeniem "Czy to supermoc?" Dla niego - stwierdza - to tak naturalne jak to, że woda jest mokra.
Doświadczenia Adama Ziajskiego, realizującego wcześniej teatralne projekty artystyczne z udziałem osób głuchych ("Nie mów nikomu", 2016) i niewidzących ("Spójrz na mnie", 2018), doprowadziły go do punktu, w którym może dzielić się swoimi przemyśleniami na temat osobniczych różnic percepcyjnych i ich wpływu na konstruowany obraz świata. Szukając sposobu na połączenie wizji poszczególnych osób z tym, co do jego teatru wnosi publiczność, zdecydował się połączyć prezentację z formą badania, którego uczestnikiem może stać się każdy. Wykorzystane w tytule pojęcie umweltu ma bardzo ciekawe pole znaczeniowe, wskazując na różnice, o których musimy pamiętać, zanim - kontaktując się z innymi - będziemy oczekiwali od nich takiego samego zrozumienia świata jak nasze. Udział Agnieszki, Krysi i Karola, a także przykłady szczególnych umiejętności przywoływanych gatunków zwierząt - kleszcza, humbaka, psa, motyla, rekina czy nietoperza - mogą sugerować, że rozważania na temat umweltu ograniczają się do zakresu limitowanego przez możliwości zmysłów. Być może w kolejnej odsłonie zespół zaproszonych przez Ziajskiego współpracowników wzbogacony zostanie o antropologów kultury? Jakość postrzeganej rzeczywistości zależy nie tylko od zmysłów, ale również od wyuczonych (a podobno też - dziedziczonych) wzorców kultury. To już jednak inna opowieść.
Prezentowany w Arkadii "Umwelt" zaprasza do refleksji na temat specyfiki aparatu poznawczego i percepcyjnego. Ich oboczności sprawiają, że nie tylko ludzie znają świat inny niż świat zwierząt dysponujących szczególnymi zmysłami, ale także odróżniają się od siebie wzajemnie. Konstruowane przez każdego i każdą z nas wizje rzeczywistości nie muszą być tożsame. Podjęta przez Ziajskiego i zespół współpracujących z nim osób praca dowodzi, że żyjemy w fascynującej mieszaninie wieloświatów. Różnic, z medycznego punktu widzenia traktowanych jako odstępstwa od normy, nie należy traktować jak niepełnosprawności. To one nadają specyficzne cechy rzeczywistości, a nam pozwalają pięknie się różnić.
Piotr Dobrowolski
- "Umwelt"
- reż i scen. Adam Ziajski, Scena Robocza
- recenzja z 3.10
- kolejne spektakle: 24 i 25.11, g. 19
- bilety: 30-40 zł
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025
Zobacz również

PROSTO Z EKRANU. Kultura w impasie

Spotkanie o Filozofii Poznania

W (nie)znane
