Kultura w Poznaniu

Festiwale

opublikowano:

Degenerujemy muzykę

- W haśle 4. edycji Spontaneous Music Festival degenerative odwołujemy się do jednego z projektów El Pricto. Ale to słowo ma wiele znaczeń - jednym z nich jest "nikczemny". Ta wieloznaczna nazwa oddaje muzykę na naszym festiwalu i to, jak wygląda pandemiczna rzeczywistość - mówi jeden z pomysłodawców wydarzenia, Andrzej Nowak. Festiwal rozpocznie się w piątek 9 października i potrwa przez cały weekend w Dragon Social Club.

. - grafika artykułu
fot. materiały organizatorów

El Pricto, wenezuelski saksofonista, improwizator i kompozytor, jest głównym gościem festiwalu. Pierwszego dnia odbędzie się koncert projektu Hung Mung, w którym zagra z Diego Caicedo i Vasco Trilla. "Kwiat barcelońskiej sceny muzyki kreatywnej - El Pricto, Diego Caicedo i Vasco Trilla - znają się jak łyse konie! Tworzą muzykę w różnych konfiguracjach personalnych i stylistycznych od półtorej dekady (zaczynali od coverowania Franka Zappy!). To doprawdy zaskakujące, iż w formule trzyosobowej zaczęli pogrywać na poważnie mniej niż dwa lata temu. Własne trio nazwali Hung Mung (po chińskim bogu chaosu!), a zadebiutowali w wymiarze fonograficznym w styczniu br., przy pomocy... polskiego wydawcy (to akurat nie jest specjalną niespodzianką)" - pisał 30 września Nowak na stronie internetowej Trybuna Muzyki Spontanicznej. Ich album An Offshot Of A Whirlwind wydał w Spontaneous Music Tribune Series w wydawnictwie Multikulti, więc po koncercie w Dragon Social Club będzie można zabrać go ze sobą do domu.

"Wylądowałem w Barcelonie dość przypadkowo. Zasadniczo chciałem przyjechać do Europy, ponieważ kulturowo Caracas było bardzo konserwatywne i ograniczało moje zainteresowania artystyczne, a ponieważ było to również bardzo niebezpieczne miasto, a sprawy nie ulegały zmianom na lepsze, decyzja o wyjeździe gdziekolwiek nie była szczególnie trudna. W tym czasie pracowałem w kanale telewizji sportowej, dzieląc z moim przyjacielem obowiązki producenta muzycznego i inżyniera dźwięku. Pewnego dnia po tym, jak oboje zdecydowaliśmy się rzucić pracę i założyć firmę produkującą muzykę w Hiszpanii, przyjaciel zasugerował, że Barcelona byłaby lepsza niż Madryt z powodu pogody i otwartości jej mieszkańców [...]. Przy okazji, nie bez znaczenia było też to, że mój dziadek walczył w wojnie domowej i mieszkał w Barcelonie przez kilka lat, zanim został zesłany, co naszemu pomysłowi nadało nieco romantycznego charakteru" - opowiadał El Pricto w rozmowie z Andrzejem Nowakiem dla Jazzarium.pl.

Z kolei w sobotę usłyszymy Wenezuelczyka podczas występu Ad Hoc Quartet obok Wojtka Kurka, Vasco Trilli i Matthiasa Müllera. Tego samego wieczoru będzie też dyrygować improwizującym kwintetem gitar elektrycznych złożonym z muzyków zagranicznych i polskich. Kwintet wykona specjalnie napisaną na potrzeby poznańskiego wydarzenia kompozycję El Pricto.

Na każdym festiwalu pojawia się grupa muzyków, którzy przyjeżdżają ze swoimi zespołami i projektami. Organizatorzy chcą jednak wykorzystywać całą siłę muzyki improwizowanej. - Polega to na tym, że muzycy wychodzą na scenę i grają ze sobą po raz pierwszy. Takie składy staramy się zawsze kompilować i prezentować dragonowej publiczności. I właśnie to kryje się pod nazwami Ad Hoc Ensemble, Ad Hoc Quartet, czy Ad Hoc Duo. Nawet jeśli ci muzycy częściowo się znają, to w takich układach grają po raz pierwszy. Nazywamy je "ad hoc", by odróżnić je od składów, w których zwykle występują - tłumaczy Nowak.

- Zacząłem interesować się sceną barcelońską pięć-sześć lat temu. Poznałem El Pricto, gdy po raz pierwszy przyjechałem do Barcelony. To niesamowity artysta, animator, bardzo aktywny człowiek i doskonały muzyk. Jest niezwykle zaangażowany we wszystko czym się zajmuje. Trzeba po prostu samemu się przekonać na własne oczy, jak organizuje koncerty i jak się na nich zachowuje. Chcemy na festiwalu wykorzystać różne talenty kompozytorsko-dyrygenckie El Pricto. Zajmuje się on również przetwarzaniem partytur muzyki klasycznej na muzykę improwizowaną. Na jednej ze swoich płyt określił to mianem degenerative music. Zresztą, wiele osób muzyki swobodnie improwizowanej nawet nie chce uznawać za muzykę... W niedzielę El Pricto wystąpi na festiwalu ze Spontaneous Festival Orchestra i zaprezentuje improwizowane wariacje na temat partytur Chopina i Szymanowskiego - zapowiada Andrzej Nowak.

Ten rok przyniósł więc sporo zmian kształtowi imprezy. Stali bywalcy Spontaneous Music Festival na pewno zauważą, że po raz pierwszy na tym wydarzeniu muzycznym będzie obecna muzyka poważna - choć rzecz jasna w mocno "zdegenerowanej" formie. - Co prawda można by powiedzieć, że rok temu na naszym festiwalu po raz pierwszy pojawiła się muzyka notyfikowana. Ale nigdy nie pojawiła się "klasyczna" muzyka komponowana, a taką właśnie usłyszymy w wykonaniu kwintetu gitar elektrycznych - dodaje Nowak.

 "Festiwal nie korzysta z jakiejkolwiek pomocy finansowej instytucji rządowych, samorządowych i społecznych. Powstaje dzięki wsparciu Klubu Miłośników Festiwalu" - podają organizatorzy. - Nie jest to związane z żadną ideologią - to wyłącznie stwierdzenie faktu. Przyjmiemy każde wsparcie. W poprzednich latach takiego wsparcia nie udało nam się po prostu otrzymać. W tym roku, ze względu na sytuację pandemii, nawet o to nie występowaliśmy. Dlatego funkcjonujemy w oparciu o to, co sami uzbieramy i wszystko co robimy jest naszą ciężką pracą. Organizując festiwale i koncerty  zawsze otrzymywaliśmy też prywatne wsparcie. Stale pomaga nam pan Maciej Lewenstein - polski fizyk, który mieszka w Barcelonie. Wspiera też serię płyt z muzyką improwizowaną, które wydajemy w wydawnictwie Multikulti. W ubiegłym roku pojawiły się też inne osoby. Postanowiłem to nazwać Klubem Miłośników Festiwalu, co nie jest w żaden sposób sformalizowane. Nazwa jest oczywiście wymyślona, to raczej forma żartu - przyznaje Andrzej Nowak.

Marek S. Bochniarz

  • Degenerative 4. Spontaneous Music Festival
  • 9-11.10
  • Dragon Social Club
  • bilety: 50 zł (na jeden dzień) i 120 zł (karnet)

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020