Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

BLISCY NIEZNAJOMI. Poważnie i po męsku, jak brat z bratem

"Bracia Karamazow" skłaniają do poważnych i gorzkich refleksji, na które we współczesnym świecie niewiele jest miejsca.

"Bracia Karamazow". Fot. Maciej Ruka - grafika artykułu
"Bracia Karamazow". Fot. Maciej Ruka

Przed pójściem na spektakl w ramach Bliskich Nieznajomych przeglądałam program nadchodzącego festiwalu Malta, w którym moją uwagę zwróciły liczne adnotacje: "spektakl bez słów". Od razu zatęskniłam za słowem na scenie, a idealnym na to lekarstwem okazali się "Bracia Karamazow" w reżyserii Janusza Opryńskiego. Przez niemal trzy godziny słowa sypały się tam nieustannie, i to słowa nie byle jakie, bo po pierwsze Dostojewskiego, a po drugie w nowym, żywym, iskrzącym humorem przekładzie Cezarego Wodzińskiego. I wcale nie było ich za dużo.

Zasługa tego leży pewnie częściowo po stronie ascetycznej scenografii - na pogrążonej w czerni scenie, co prawda obrotowej, stoi tylko zwykła skrzynia. Jak ze starej szafy, z puszki Pandory, wysypuje się z niej przygarść rodzinnych układów i układzików, małych i dużych tragedii, bliższych i dalszych kobiet. Wszystko kręci się, wraz ze sceną, wokół trudnych relacji ojcowsko-braterskich oraz oczywiście pieniędzy. Oprócz pojedynczych rupieci - stołów, łóżek, krzeseł i plików banknotów - niewiele tu rekwizytów. Wyjątek stanowi woda - w miskach i karafkach: przelewana, wypijana, wylewana i niewylewana za kołnierz, studząca emocje zapalczywych Karamazowów. Nad wszystkim czuwa posępna ikona przypominająca wciąż o metafizyce i o śmierci w tym domu, w którym wciąż pytają: "Czy jest Bóg?". Posępny i liryczny nastrój potęgują też smętne dźwięki akordeonu skomponowane przez równie mrocznego Marka Dyjaka.

Słowa wybrzmiewają jednak przede wszystkim dzięki zespołowi aktorów, którzy na czarnej scenie grają w kolory i emocje. Wybuchają bielą, czerwienią, niebieskim oraz miłością, zazdrością i nienawiścią. Bo Karamazowie kochają na śmierć i życie - rodzinę, kobiety, ale też własną egzystencję, której nadal trzymają się kurczowo. Filozoficzne traktaty i tych traktatów parodie, wygłaszane przy kolejnych kieliszkach koniaczku, odsłaniają ludzkie zwątpienie w wartości, religię, w dobrą naturę człowieka. Słowa stają się narzędziem walki - między mężczyznami, z Bogiem, z samym sobą. Kobiece znaczą niewiele, ale męskie prowadzą aż do ojcobójstwa - bo w scenicznej realizacji Opryńskiego zbrodnia tkwi bardziej w sferze słów niż czynów.

Jesteśmy w momencie, kiedy Ignacy Karpowicz w swojej najnowszej książce pt. "Sońka" naśmiewa się z "nagłośniejszych i najzdolniejszych (...) reżyserów młodszego niż starsze pokolenia", którzy cierpieć potrafią "głęboko i szeroko jak ocean", w dodatku na "twórczą impotencję lub też tę drugą immanecję". A w Poznaniu niedawno widzieliśmy "Mizantropa" Holewińskiej i Kowalskiego, który ze współczesnego teatru zadrwił jeszcze okrutniej. Może dlatego tak zaskakuje, że "Bracia Karamazow" Opryńskiego nie są o kolejnym kryzysie męskości, ale - całkiem staroświecko i konwencjonalnie - o kochających namiętnie mężczyznach, którym doskwiera ich własna duchowość. I chociaż temat braci to przecież idealna okazja, by zaserwować widzom "kompletnie niedemokratyczne granie na nosie zwykłym ludziom, którzy nie mają pojęcia, co to za skłębiona postlacanowska kula gwałcących się ojczymów przetacza im się przed oczami"[1], Opryński nie gra z konwencją, tylko konwencją. Ucieka przed modą i popkulturą, zawierza wyłącznie Dostojewskiemu, a dzięki temu odbiera widzowi obronną tarczę, jaką zazwyczaj jest cynizm.

Sama z teatru wyszłam ogłuszona dostojewszczyzną i z ponurym przekonaniem, że nadal żyjemy wśród takich, czasem nieotwartych jeszcze, skrzyń i szaf. Z wyrzutem patrzyłam na cieszących się piątkowym wieczorem przechodniów. - Gdzie duchowość, gdzie wartości, czy wierzycie w dobrych ludzi? - chciałam pytać za Dostojewskim. Przecież Opryńskiemu udało się te pytania zadać poważnie i niebanalnie, a do tego jeszcze opowiedzieć o rozpadzie rodziny bez wikłania się w fanatyczne prawicowe hasła. Poznańska ulica sprowadziła mnie jednak na ziemię - takie uniesienia to tylko w teatrze.

Anna Rogulska

  • "Bracia Karamazow", Fiodor Michajłowicz Dostojewski
  • reż. Janusz Opryński
  • tłum. Cezary Wodziński
  • Teatr Provisorium, Lublin
  • Spotkania Teatralne Bliscy Nieznajomi. Kain i Abel
  • Teatr Polski
  • 30.05

[1] D. Masłowska, A. Drotkiewicz, "Dusza światowa", Kraków 2013.