Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Między snem a jawą

11 czerwca staniemy się świadkami "Śmierci Chopina". Ostatnia w tym sezonie premiera Teatru Polskiego to oparta na ruchu opowieść o ostatnich chwilach geniusza, będącego również (przede wszystkim?) człowiekiem.  O tym, co łączyło boskich Orfeusza i Fryderyka, czego tak naprawdę pragnęli i dlaczego w teatrze warto mówić o odchodzeniu - również Wielkich Jednostek, opowiada Piotr Sędkowski, reżyser.

Młody mężczyzna w zielonej koszuli w kwiatowy wzór. - grafika artykułu
Piotr Sędkowski, fot. Helena Ganjalyan

Dlaczego właśnie moment śmierci Chopina stał się dla pana punktem wyjścia do opowieści o kompozytorze i jego micie?

Poszukiwałem silnego momentu, który byłby trampoliną do przedstawienia dekonstrukcji narodowego mitu, narodowej ikony, a równocześnie umożliwi przeprowadzenie surrealistycznej opowieści, w której wydarza się wspomniana dekonstrukcja. Dekonstrukcja - w pewnym sensie - jest rodzajem śmierci. Poza tym śmierć jest istotnym elementem mitów orfejskich, które niesamowicie mnie inspirowały.

W jakim stopniu mit Orfeusza był dla pana inspiracją do zbudowania tej narracji? Co łączy te dwie postaci - Orfeusza i Fryderyka? Czy Chopin miał swój własny Hades?

Na najprostszym poziomie Orfeusz był największym - bo boskim - muzykiem i poetą.  Jego pieśni miały nadnaturalne moce, co czyni go bliskim Chopinowi - którego, nawiasem mówiąc, Norwid porównywał właśnie do Orfeusza. Muzyka Chopina zdaje się nikogo nie pozostawiać obojętną, niezależnie od długości i szerokości geograficznej.

Jak wiemy, Orfeusz zszedł do Hadesu za swoją ukochaną Eurydyką. Maurice Blanchot w jednym ze swoich esejów stwierdził, że w rzeczywistości nie chodziło o samą Eurydykę, ale inspirację do Pieśni - ponieważ to Pieśń była tym, co rządziło Orfeuszem.

Ta myśl skłoniła mnie do refleksji nad motywacjami i źródłami twórczości Chopina jako genialnego kompozytora oraz narodowego twórcy. Uważam, że Chopin miał więcej niż jeden Hades i chciałbym chociaż odrobinę uchylić do nich drzwi widzom spektaklu.

Dlaczego postawił pan na ciało i obraz?

Wybrałem taki język, ponieważ w przypadku życia Chopina mamy opisy sytuacji, komentarze, anegdoty i wybór listów. Nie mamy nagrań ani stenogramów jego rozmów czy zdarzeń, w których uczestniczył. Dlatego chciałem oprzeć się na ciele, na obrazach oraz na sytuacjach i nie wymyślać tekstu, który prawdopodobnie nigdy nie wyszedłby z ust moich bohaterów.

Jak wyglądał proces powstawania koncepcji? Jakie wyzwania napotkał pan po drodze?

Szukałem bazowej struktury, na której mógłbym oprzeć spektakl oraz tematów, które chciałbym poruszyć. Towarzyszyły im wyobrażenia działań, obrazów i sytuacji, które chciałem eksplorować. Momentów radykalnie zwrotnych raczej nie było, ale jak to w procesie, sceny finalne różnią się od pierwszych pomysłów.

Czy "Śmierci Chopina" bliżej do portretu jednostki czy raczej uniwersalnej opowieści o kondycji twórcy i rzeczywistości, w której przyszło mu żyć i umrzeć?

Starałem się połączyć obie możliwości interpretacyjne. Opowiedzieć o kondycji narodowego artysty przez konkretną osobę.

Jakie zadanie postawił pan przed zespołem Teatru Polskiego? Jak przebiegały próby?

Zespół Teatru Polskiego jest absolutnie wspaniały. Niesamowicie otwarty na eksperyment oraz na rozmowę o potrzebach artystycznych i ludzkich. A zadanie było naprawdę karkołomne - oscylowanie między snem a jawą, używanie ciała jako głównego medium przekazu, granie wielu postaci rozsianych po różnych epokach.

To kolejny spektakl w repertuarze Teatru Polskiego, który porusza tematykę śmierci Wielkiej Jednostki. Dlaczego pańskim zdaniem warto dawać przestrzeń na historie o odchodzeniu w ogóle, ale i o odchodzeniu postaci uznawanych za wybitne?

To jest złożona sprawa, ale postaram się odpowiedzieć jak najprościej.

Jeśli chodzi o odchodzenie, to przede wszystkim dlatego, że wszystkich nas to czeka. Człowiek, który żyje w umysłach innych, często bardzo różni się od prawdziwego - zwłaszcza, kiedy odejdzie. Takie jednostki jak choćby Chopin, są zawsze ludźmi - z chorobami, tęsknotami, problemami, obsesjami. Wszystko z czego się składają jest bardzo niejednoznaczne. Poza tym, odnosząc się do znanych postaci, mamy od razu jakiś ich obraz żyjący w powszechnej świadomości. Obraz, z którym możemy się zderzyć.

 Z jakim pytaniem, refleksją, poczuciem chciałby pan zostawić publiczność spektaklu?

Sam jestem ciekaw, jaka refleksja pozostanie w widzach.

Rozmawiała Marta Szostak

  • "Śmierć Chopina"
  • reżyseria, koncepcja oraz koncepcja choreograficzna: Piotr Sędkowski
  • premiera: 11.06, g. 19
  • Teatr Polski, Malarnia
  • bilety: 60 i 90 zł

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025