Nie żyje Romuald Połczyński
Romuald Połczyński pracował w redakcji "Expressu Poznańskiego" ponad 40 lat - najpierw jako szeregowy dziennikarz, potem rdaktor naczelny gazety. Znany jest poznaniakom jako twórca organizowanych przez ponad 60 lat Koncertów Poznańskich w Filharmonii Poznańskiej. Instytycja ta poinormowała o jego śmierci w czwartek, 3 listopada publikując wpis na swoim facebookowym profilu:
"Jeszcze wczoraj w filharmonicznej książeczce programowej na piątkowy koncert nanosiliśmy w Jego tekście drobne adiustacje. Miał dobre pióro i doskonałą szkołę dziennikarską - przez ponad cztery dziesięciolecia był redaktorem Expressu Poznańskiego, przechodząc wszystkie szczeble kariery aż do redaktora naczelnego tej popularnej niegdyś popołudniówki włącznie.
Od wielu lat był już na emeryturze, ale pisać nie przestawał. Zwłaszcza o swojej ukochanej muzyce. Bo bez niej nie wyobrażał sobie życia. Związał się z Towarzystwem Muzycznym im. Henryka Wieniawskiego, współorganizował Konkursy Wieniawskiego. W Auli Uniwersyteckiej, na filharmonicznych koncertach miał swoje stałe miejsce. I gdy tylko nie przeszkodziła choroba lub jakieś nadzwyczajne wydarzenie, był zawsze na tych koncertach obecny.
To On, 61 lat temu wymyślił Koncerty Poznańskie. I był z nich bardzo dumny. Na początku stycznia tego roku, gdy obchodziliśmy 60. rocznicę muzycznych spotkań, jakich nie ma nigdzie indziej w Polsce, z estrady opowiadał o początkach tych koncertów, wspominał ten 1. Koncert Poznański i dziękował wszystkim, którzy przez sześć dekad przyczyniali się do ich organizowania. A muzycy i melomani dziękowali Mu za pomysł, który tak wspaniale się nadal rozwija.
Bardzo cieszył się na 500. edycję Koncertu Poznańskiego, która odbędzie się w piątkowy wieczór, 4 listopada. O tym swoim "muzycznym dziecku" napisał specjalny tekst do programu koncertowego. I zakończył go słowami, które teraz brzmią niemal jak testament: «Koncerty Poznańskie narodziły się w innym świecie. Nie ma Expressu, nie ma tamtych związków zawodowych, nie ma już wielu z nas, którzy pamiętają premierę i doczekali 500. edycji tych ciągle potrzebnych muzycznych spotkań. Śpiewając radosne Magnificat, żywimy nadzieję, że dzieło minionego stulecia jest ciągle żywe i ma przed sobą jeszcze niejeden jubileusz»''.
oprac. red.
Zobacz również
God save the film
Mały czołg, wielka historia
Kultura na weekend