ERA JAZZU. Zamknij oczy, słuchaj i czuj
Trębaczce i wokalistce towarzyszył kontrabasista Joan Chamorro (o którym więcej za chwilę), gitarzysta Joseph Traver, pianista Ignasi Terraza i perkusista Esteve Pi. Uśmiechnęłam się, kiedy 27-letnia artystka wspomniała, że grają w tym składzie od... kilkunastu lat! Brzmi surrealistycznie, ale to prawda - w 2010 roku, jako zaledwie 15-latka, pod skrzydłami wspomnianego kontrabasisty, a także saksofonisty, klarnecisty, flecisty, założyciela i dyrektora Sant Andreau Jazz Band, nauczyciela i co najistotniejsze w tym kontekście - swojego odkrywcy, Motis nagrała album z jazzowymi standardami zatytułowany Joan Chamorro Presents Andrea Motis. Dwa lata później, również z Joanem u boku, nagrała solowy album Feeling Good, który spotkał się z niezwykle entuzjastycznym przyjęciem. Okrzyknięta przez Quincy Jonesa "cudownym dzieckiem jazzu" ma na swoim koncie kontrakt z prestiżową jazzową oficyną Impulse/Verve Records, z którą współpracowały między innymi Królowe - First Lady of Song, Ella Fitzgerald, Lady Day, Billie Holiday i The Divine One, Sarah Vaughan. To towarzystwo mówi samo za siebie - katalońska wokalistka i trębaczka zdecydowanie przynależy do jazzowej elity młodego pokolenia, wzbogacając je swoim instrumentalnym i wokalnym kunsztem.
Motis przywitała nas Nate King Colem - wystarczyło, by wybrzmiała pierwsza zaśpiewana przez nią fraza, by na widowni rozległy się pomruki uznania i zadowolenia. W pierwszej chwili barwowo umieściłam artystkę między Cecile McLorin Salvant a Esperanzą Spalding - wszystkie trzy mają w swoim głosie kojący aksamit i operują nimi brawurowo, acz z niesamowitą lekkością. Spalding, podobnie jak Motis, jest również czynną instrumentalistką; myślę, że w pewien sposób wzmacnia to wspólnotę ich doświadczeń i łączy je dodatkową, charakterystyczną dla wokalistek, nicią porozumienia. Kwintet zabrał nas w podróż, której przystanki zapraszały na spotkanie z bossa novą i smooth jazzem, wzbudzając podziw fascynującymi improwizacyjnymi wybiegami i przybliżając nam każdego z członków kwintetu, pokazując go z najlepszej możliwej strony. Muzycy zaprezentowali nie tylko kompozycje wchodzące w skład jazzowego kanonu, (jak chociażby fantastycznie zaaanżowane My favourite things Johna Coltrane'a), ale także utwory spoza jego ram, na przykład Hallelujah Leonarda Cohena czy Ain't no sunshine Billa Withersa (w którym Terraza poddał fortepian subtelnej i dającej ciekawy efekt preparacji).
Koncert nosił tytuł Singing & Swinging i trudno o bardziej trafne jego podsumowanie. Przyjemnie było doświadczyć wszechstronności młodej i uzdolnionej frontmanki, różnorodności prezentowanego w trzech językach repertuaru, jego interpretacji oraz dojrzałości i talentu każdego z muzyków. Płynąca ze sceny energia wspólnego twórczego porozumienia błyskawicznie naładowała niemalże pełną widownię poznańskiej Auli. Twórcy Ery Jazzu po raz kolejny udowodnili, że organizowane przez nich spotkania warte są uznania i obecności. Koncert Motis był moim pierwszym spotkaniem z jazzem na żywo od 2020 roku. Nie mogłam wymarzyć sobie lepszego powrotu.
Marta Szostak
- Era Jazzu: Andrea Motis
- Aula UAM
- 10.04
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022
Zobacz również
Hokus-pokus
Bretania na wyciągnięcie ręki
Patokandydatura