Poszukiwacze dźwięków

Pierwszy wspólny koncert zagrali w Psie Andaluzyjskim. - Wypadał na początek sezonu jesiennego. Wcześniej, gdy latem leżeliśmy na plaży, rzuciłem po prostu luźno "Wiesz co, a może zagramy coś razem?" - wspomina Hubert Wińczyk.
Robert Gogol wykłada w Katedrze Akustyki Wydziału Fizyki UAM. Prowadzi tam zajęcia związane z technologią studyjną na kierunku Reżyseria dźwięku. - Zajmuję się czymś, co można określić jako porozumienie między instrumentami elektronicznymi i różnymi formami urządzeń oraz systemów komputerowych. Prowadzę też zajęcia poświęcone historii muzyki i stylów muzycznych. Poza tym, uczę montażu wideo - opowiada. Również i Hubert Wińczyk zajmuje się edukacją muzyczną - prowadzi warsztaty dźwiękowe dla różnych grup, w tym dzieci. Zajmuje się również solową działalnością muzyczną, tworzy muzykę dla teatru, występuje w duecie artystycznym z żoną Moniką jako Monster Hurricane Wihajster, czy w różnych składach, w tym w zespole KakofoNIKT.
W zgodzie ze sobą
Nazwa duetu Nova Reperta wzięła się od cyklu starych rycin Johannesa Stradanusa, prezentujących nowe osiągnięcia techniczne. - Pojawiały się na nich młyny zbożowe, zaawansowane uprawy trójpolowe, rozwiązania z dziedziny farmacji. Był to popularyzatorski cykl pokazujący postęp technologiczny ludzkości. Nazwano go po łacinie Nova Reperta, czyli Nowe odkrycia. Ten zwrot zawiera w sobie powtórzenie, bo odkrycia zawsze są przecież nowe... chyba nie ma "starych odkryć", prawda? I tak właśnie się czuję, gdy gram z Hubertem - mam wrażenie, że w muzyce odkrywamy razem nowe rzeczy - uśmiecha się Gogol.
Artyści mają duże doświadczenie w swobodnej improwizacji, wywodzą się z tzw. grania bez form, skupionego na wrażeniu, dźwięku, jego fakturze. - Nie zajmujemy się improwizacją jazzową w obrębie uznanej tonalności, a działaniem poza formą i harmonią. Przez te lata staliśmy się poszukiwaczami dźwięków. Poprzez wzajemne uzupełnianie się wytwarzamy razem nową wartość. Nie musimy przy tym rozmawiać między sobą. Czasami coś sobie mówimy na zasadzie ekscytacji, ale w zasadzie wszystko jest między nami "dopowiedziane" - mówi Robert Gogol. - Na naszych próbach spotykają się różne kierunki - z jednej strony takie, które są oczywiste czy wynikają z naszych doświadczeń, z drugiej próbujemy też robić coś inaczej - wbrew temu, co do tej pory - dopowiada Hubert.
- W pewnym momencie poczułem przesyt brakiem formy. Po dziesięciu latach dotychczasowej gry zrozumiałem, że chcę zacząć budować je dla tego, co robię. W tamtym roku profesor Lidia Zielińska utworzyła na Akademii Muzycznej kierunek kompozycji elektroakustycznej. Rekrutowano na niego ludzi utalentowanych z dobrym słuchem, ale nie wymagano formalnego wykształcenia muzycznego. Nie znając wtedy nut udało mi się tam dostać. Odkryłem świat form muzycznych na planie harmonicznym, strukturalnym... Znalazłem się w miejscu, które oferując potężną tradycję było w pełni otwarte na to, co się z tym zrobi. Było to niesamowite doświadczenie. Bardzo ostro testowaliśmy granice. Nie dostałem tam jednak zbioru recept, a raczej poznałem nową postawę twórczą. Trzeba w obrębie dzieła muzycznego wytworzyć konsekwencję - nawet, jeśli budujemy chaos. Wtedy jest się wiarygodnym dla słuchacza. Odbywa się to zazwyczaj podświadomie, bo nie trzeba intelektualnie śledzić rozwoju wydarzeń, tylko słyszeć, co się dzieje. To, co się robi, nie musi być osadzone w świecie tonalnym, makroformie, lecz powinno być tworzone na pewnym poziomie konsekwencji i prawdy z samym sobą - i wtedy ludzie tego słuchają - tłumaczy Gogol.
Rozmowy o syntezatorach
Choć zarówno zainteresowania Wińczyka, jak i Gogola lokują się na styku technologii i muzyki, do swojej twórczości wcale nie mają technokratycznego podejścia. - Tak jak inni faceci, którzy interesują się techniką, również i my gadamy o sprzętach. To w ogóle niesamowite zjawisko - czasem mam wrażenie, że właśnie poprzez takie rozmowy faceci dyskutują o emocjach. Świetna sprawa! Co prawda wielu fascynują samochody, ale mnie niekoniecznie. Za to zawsze z chęcią porozmawiam o syntezatorach - przyznaje Hubert.
Próby organizują w jego pracowni na Łazarzu. - Współdzielę to miejsce z grupą Circus Ferus, to taka kumplowska kohabitacja. Oni mają tu magazyn dla swojej scenografii, ja metalowe regały - trzymam na nich różne sprzęty, na których gram od lat. Tworzyłem tu też z nich instalacje dźwiękowe. Leżą tu i trochę się bałaganią, ale zawsze mogę powrócić do różnych zgromadzonych obiektów wydających dźwięk - relacjonuje Wińczyk. - Ja przywożę swoje rzeczy, rozstawiam się i gramy - dodaje Gogol.
Szczekanie Reksia, chrapanie człowieka
Występy Novej Reperty nie są dziełem zupełnej spontaniczności - artyści precyzyjnie je planują. - Każdy utwór dokładnie rozpisujemy. Wspólnie tworzymy coś w rodzaju słowno-graficznej partytury. Ustalamy między sobą pewne plany, na których się chcemy spotkać w harmonii, dźwięku, gęstości, fakturze. Przygotowujemy też do tego sprzęt - tłumaczy Robert. - Te partytury to bardziej tabelki niż nutki. Choć, jeśli się zastanowić, to właściwe nutki też są tabelkami!
Ich przedsięwzięcia są technologicznie zaawansowane, a planowanie odgrywa w nich ważną rolę. Ustawienia sprzętowe niejako rządzą też dynamiką samych występów. - W październiku ubiegłego roku na naszym ostatnim koncercie w ramach Uro 7 Pieczeń trochę czasu zajmowało przestawianie ustawień między utworami, banków sampli. Stąd umówiliśmy się, że w tym czasie będzie leciała melodyjka z Reksia, którą z utworu na utwór trochę też modyfikowaliśmy. Nas to bawiło, ale nie wiemy, czy podobnie było z publicznością - zwłaszcza, gdy po raz kolejny słuchała szczekającego Reksia - śmieje się Wińczyk. - Gdy już zgromadzi się jednak trochę osób w zamkniętej sali, to tak łatwo z niej nie wybiegają - żartuje Gogol.
Jeden z ich występów odbył się na 9. piętrze Akademii Ekonomicznej w kawiarni Evelyn Cafe z pięknym widokiem na miasto, w marciu 2019 roku. - Zaplanowaliśmy, że będziemy grać w trakcie zachodu słońca. Przed jednym z utworów wykorzystałem nagranie terenowe chrapiącego człowieka, które zarejestrowałem w pociągu. Gdy potem miksowaliśmy nagranie tego materiału, aby umieścić je w sieci, Robert przygotował do niego animacje nieba i zaproponował, aby przed każdym z utworów umieścić to chrapanie. Ja wtedy pomyślałem, że ludzie uznają to za błąd i nie będą słuchać dalej, ale jednak się na to zdecydowaliśmy - przyznaje Hubert.
Występ w Zamku będzie - jak zawsze w przypadku Novej Reperty - prezentacją nowego materiału. - Nie wracamy na koncertach do tych samych utworów. Zostały już one w naszym odczuciu emocjonalnie wyeksploatowane. Nie mamy więc ochoty, by znów je wykonywać - przyznaje Gogol. - Nie wynika to wcale z tego, że jesteśmy z nich niezadowoleni. Jak raz coś się zrobi, to naturalną koleją rzeczy byłaby chęć, by zagrać to jeszcze raz gdzieś indziej. Ale u nas tak nie jest. Zawsze zaczynamy od nowa - dodaje Wińczyk.
Marek S. Bochniarz
- koncert Moja Muzyka #85 Nova Reperta
- 8.06, g. 20
- Sala Wielka, CK Zamek
- bilety: 5 zł
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021
Zobacz również

(Nie)ludzki pan

Arena technologii i emocji

W ogrodzie kultur
