Fundacja Banina zajmuje się głównie pracą z młodzieżą poprzez teatr. Póki co ich najczęściej prezentowaną produkcją jest spektakl "Kolorowa, czyli biało-czerwona", będący adaptacją sztuki Piotra Przybyły. Fundacja podróżuje z nim od dwóch i pół roku po polskich szkołach, festiwalach i teatrach. Zagrała go już 177 razy, w tym w Teatrze Ósmego Dnia i na festiwalu Malta.
- Po każdym spektaklu prowadzimy warsztaty z młodzieżą. Wpuszczamy nacjonalistę do klasy, a później młodzież na niego głosuje. On wykonuje szereg socjotechnicznych manipulacji po to, żeby oddano na niego głos. Zadaje młodzieży pytanie: "Z czym wam się kojarzą Syryjczycy?" i otrzymuje odpowiedź, że z gwałtami, pobiciami, z zalewem Europy przez miliony uchodźców - wyjaśnia Bartłomiej Miernik. Po tym spektaklu, na kolejnej lekcji odbywa się warsztat, na którym często padają wypowiedzi dotyczące uchodźców, często o pejoratywnym charakterze. W ten sposób Fundacja Banina otrzymała dość jasny komunikat, że młodzi Polacy mają problem z uchodźcami (a według ostatnich badań CBOSu 82% obywateli naszego kraju w wieku 18-24 lat jest im przeciwna). Dlatego w "Kijów, Dara" postanowili młodzież zapoznać z uchodźcą Syryjczykiem i imigrantką Ukrainką.
Solomiję Mardarovych Miernik poznał poprzez casting. - Zrobiłem dwa castingi na dziewczynę z Ukrainy. Nie chodziło mi o to czy ktoś ma dobrą wymowę i dykcję, ale jaką ma za sobą historię. Żeby mieć historię do spektaklu, musiałem się spotkać z różnymi osobami i porozmawiać z nimi. Przedstawienie jest dokumentem, 95% jego treści stanowią własne przeżycia dwóch osób - opowiada reżyser. Ostatecznie Solomiję wyłonił na podstawie długiej rozmowy. Z kolei Radwana Al Johmaniego poznał poprzez artykuł opublikowany w "Gazecie Wyborczej" o pobiciu Syryjczyka w centrum Warszawy dwa lata temu, latem. Postanowił się z nim skontaktować i wtedy okazało się, że było to już trzecie pobicie tego chłopaka o podłożu rasistowskim. Miernik poprosił Solomiję i Radwana, aby opisali mu swoje dzieciństwo. - Okazało się, co jest banałem, że było ono identyczne z dzieciństwem moim, naszym, czy osób, które znamy. Chłopcy robią głupie rzeczy, ale dziewczynki też się popisują. Pierwsze dziesięć minut spektaklu to opowieść o dorastaniu, o pierwszych miłościach - wyjaśnia reżyser.
Radwana rewolucja zastała w Egipcie, gdzie w Kairze studiował reżyserię. Później jego opowieść przenosi się do Dary. Z kolei Solomija relacjonuje swój udział w protestach na Majdanie. - Następnie mówią o tym, jak trafili do Polski, używając słowa "paradise". Myśleli, że tutaj będzie bezpiecznie, spokojnie, a oni będą mogli wrócić do studiowania. Okazało się jednak, że niby mogą studiować, ale jednocześnie są wyzywani od "pieprzonych banderówek" i "arabusów" - relacjonuje Miernik. W tle spektaklu widzimy zdjęcia z dzieciństwa Solomiji i Radwana. Później oglądamy spustoszenia, jakie przyniosła wojna - po rodzinnym domu Syryjczyka zostały tylko ruiny. Patrzymy też na zdjęcia, które Ukrainka wykonała w trakcie protestów na Majdanie.
Premiera "Kijów, Dara" odbyła się 15 września w Wodzisławiu Śląskim dla dwustu osób, podczas nocnego spektaklu w plenerze, po którym zapadła absolutna cisza. Poprzednia wersja tego spektaklu o tytule "Kijów, Aleppo" miała premierę w zeszłym roku, z innym aktorem. - W październiku "Kijów, Dara" zagramy w kilku szkołach. Mamy też już zaplanowane terminy w listopadzie - zapowiada Miernik.
Marek S. Bochniarz
- spektakl "Kijów, Dara"
- 12.10, g. 19
- Teatr Ósmego Dnia
- bilety: 20-25 zł
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2018