Kultura w Poznaniu

Teatr

opublikowano:

Jedyna opera ministra

Jedyna polska opera wystawiona w Metropolitan Opera dziś nie święci triumfów. Czy to dlatego, że jest spektaklem swoich czasów i w nich powinna pozostać? A może dlatego, że została napisana przez ówczesną gwiazdę dwóch światów - muzyki i polityki? Czy więc "Manru" powinien zniknąć wraz ze swoją epoką? Odpowiedzi uzyskamy 15 grudnia w Teatrze Wielkim.

. - grafika artykułu
Premiera "Manru" - 15.12 w Teatrze Wielkim

Jakie to szczęście, że w historii Polski zdarzył się Ignacy Jan Paderewski. Przynajmniej w okrągłą rocznicę odzyskania niepodległości nie mamy problemów z repertuarami koncertów i spektaklami uświetniającymi to wydarzenie. Mój żartobliwy ton wynika wyłącznie z ostrożnej ciekawości. Jak jedyna i nieco zapomniana opera ministra zabrzmi dziś? W zapowiedzi dzieła organizatorzy piszą, że amerykańscy krytycy operowi dostrzegali duży kontrast między jakością muzyki a dość słabym librettem dzieła. Dalej jednak słusznie zauważają, że w historii "utrzymały się przecież w repertuarze opery z gorszymi librettami. Pozostaje więc dziś dla nas Manru dziełem, do którego należy wracać także z kłopotliwym pytaniem: co przynosi w teatrze sukces?". Czy poznańska realizacja zmieni złą passę opery Paderewskiego?

Manru powstawała przez osiem lat (1893-1901). Już wówczas Paderewski był znanym pianistą dzięki paryskiemu debiutowi w roku 1888. Sława pianistyczna była doskonałym narzędziem do kształtowania kariery politycznej. Odtąd przez całe życie Paderewskiego te dwie sfery się przenikały.

Libretto Manru napisał Alfred Nossig na motywach powieści Chata za wsią Józefa Kraszewskiego. W obu dziełach poruszany jest temat dyskryminacji społeczności cygańskiej. Różnią się przede wszystkim zakończeniem opowieści - u Paderewskiego całość kończy się tragicznie, życie traci główna bohaterka. Rzecz dzieje się na polskiej wsi. Niewielka, zamknięta społeczność gardząca wszelką innością, infamią karze Ulanę - dziewczynę, która wyszła za Cygana Manru. Ten jednak jest oczywiście niestały w uczuciach i wzdycha za dawną kochanką Azą. Ulana, odczuwając coraz większy brak zainteresowania męża - zwraca się w stronę mocy magicznych. Lubczykiem chce pobudzić ostudzoną miłość Manru. Magiczne ziele ma przygotować Urok - pokraczny karzeł, który potajemnie kocha się w Ulanie. W dalszych scenach pojawia się cygański tabor wraz z dawną ukochaną Manru. Magiczny lubczyk zdaje się nie dość silny, by utrzymać wagabundę przy żonie. Cygan wybiera swoich.

Partytura Paderewskiego nosi znamiona dzieł Wagnerowskich. Kompozytor na wzór autora Tristana i Izoldy stosuje muzyczne motywy przewodnie charakteryzujące główne postaci. W muzyce odnajdziemy także włoską melodyjność oraz elementy ludowe, szczególnie słyszalne w scenach zbiorowych. Muzyka ta ma w sobie dużo rozmachu, efektowności, zgrabnie skrojonej instrumentacji. Syntezuje zdobycze Wagnera i Verdiego.

Premiera Manru odbyła się w Dreźnie i została przyjęta bardzo pozytywnie. Dziesięć dni później historię Cygana poznał Lwów, następnie opera zawitała w Warszawie, Pradze, Nowym Jorku, Filadelfii, Bostonie... by po kilku latach popaść w zapomnienie. Poznań miał swój udział w przywracaniu dzieła publiczności - najpierw w 1930 (reż. Karol Urbanowicz), później 1961 roku (reż. Wiktor Brégy). 15 grudnia ponownie spotkamy się z muzyką Paderewskiego i polską wsią według Kraszewskiego. Dyrygować będzie Tadeusz Kozłowski, reżyseruje Marek Weiss. W rolach głównych usłyszymy Dominika Sutowicza (Manru), Magdalenę Nowacką (Ulana) oraz Mikołaja Zalasińskiego (Urok).

Aleksandra Kujawiak

  • "Manru" Ignacego Jana Paderewskiego
  • libretto: Alfred Nossig wg Józefa Kraszewskiego
  • reż. Marek Weiss
  • dyr. Tadeusz Kozłowski
  • Teatr Wielki
  • premiera: 15.12, g. 19
  • bilety: 6-100 zł

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2018