Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Współczesność to tsunami książkowego kiczu

- Każda zła książka w rękach dziecka i nastolatka wyrządza więcej szkody, niż zły człowiek - mówi prof. Grzegorz Leszczyński, badacz i krytyk literatury dla dzieci i młodzieży na Uniwersytecie Warszawskim. 25 i 26 lutego w Poznaniu spotka się z czytelnikami - pod pretekstem swojej najnowszej książki "Wielkie małe książki. Lektury dzieci. I nie tylko".

. - grafika artykułu
Prof. Grzegorz Leszczyński. Fot. archiwum prywatne

Musimy postawić wstydliwą diagnozę: Polacy czytają coraz mniej. Pana najnowsze wydawnictwo jest płynną historią podróży inicjacyjnej młodego człowieka właśnie za sprawą książek. W pierwszym rozdziale stwierdza Pan bez ogródek, że świat bez literatury mógłby trwać dalej. Czy zatem jest sens pisać takie książki jak Wielkie małe książki, skoro się nie czyta i nie wierzy w wartość pisarstwa?

Można by równie dobrze zapytać, po co matka wychowuje dziecko, skoro i tak zdemoralizuje je ulica, albo, po co lekarz reanimuje umierającego, skoro ten i tak kiedyś umrze. Martin Heidegger twierdził, że człowiek jest "pasterzem bytu". Dotyczy to każdego człowieka, również humanisty, choćby jego głos był wołaniem na puszczy. To powód natury ogólnej.

Jest też powód szczegółowy: jak ktoś ma 30 czy 50 lat i przez ostatnich lat 20 nie miał książki w ręku, nic na to nie poradzimy, ale możemy bardzo dużo zrobić, żeby dzieci, a zwłaszcza nastolatki, którymi mało kto się przejmuje, nie straciły kontaktu z książką. Zaniedbaliśmy inicjację czytelniczą paru pokoleń, ale możemy pozyskać dla książki tych, którzy są na tę drogę wstępują lub niedawno wstąpili. Z tą myślą pisałem swoją ostatnią książkę. Chodziło mi o to, żeby podpowiedzieć, co ważnego robi książka w naszym życiu - nas małych, nas nastoletnich, a także w nas dorosłych, gdy wracamy do dziecięcych lektur. I jaka musi to być książka, by była dla nas ważna i byśmy chcieli wracać do niej i wciąż szukali innych.

Powstanie książki było inicjatywą nie moją, lecz poznańskiego wydawnictwa Media Rodzina: namówił mnie pan dyrektor Bronisław Kledzik, niezwykły człowiek, charyzmatyczny i bardzo skromny. Chciał wydać książkę, która mogłaby podpowiadać, jakich lektur szukać dla dzieci, jak wędrować przez oblepione tytułami regały, żeby dzieci i nastolatki sięgały po książki z radością w oczach.

Kiedy książka szkodzi?

Współczesność to tsunami książkowego infantylnego kiczu i śmieciowego żarcia. To tsunami szkodzi, bo przyzwyczaja do lektury jałowej i kiczowatej, w konsekwencji utwierdza w przekonaniu, że czytanie jest głupie i nudne. Każda zła książka w rękach dziecka i nastolatka wyrządza więcej szkody, niż zły człowiek: zły człowiek może się zmienić, zła książka pozostanie złą i będzie tym złem zarażała każdego, kto weźmie ją do ręki. Zła to znaczy taka, która jest sztucznie uładzona, bezproblemowa, która nudzi zamiast budzić emocje. Bez emocji nie ma nic. Różne są emocje: wzruszenie, radość, niepewność o los bohatera, śmiech... Jest też nuda. Ile trzeba przeczytać nudnych książek, żeby dojść do wniosku, że nie ma nic nudniejszego niż czytanie? Trzy? pięć? piętnaście? Książce zagraża sama książka, nie komputer czy telewizja. Zagrażają książce również infantylni dorośli: rodzice, bibliotekarze i nauczyciele, którzy uważają, że w życiu i w filmach może być całe zło świata i człowieka, mogą być i drastyczne sceny, i plugawe słownictwo, ale w książkach - musi zapanować moralna higiena, getto ułudy, jałowa gaza słów i rysunków, przez którą nie przeniknie ziarno gorzkiej czy trudnej prawdy o życiu i śmierci.

Co zrobić, by książka nie zadała czytelnictwu ciosu w plecy?

Trzeba samemu czytać dobre książki, dbać o własny wewnętrzny rozwój, wtedy będziemy potrafili znaleźć książki i dla siebie, i dla dzieci, i dla nastolatków. My czytamy to, co nas interesuje, ale dzieciom chcielibyśmy dawać to, co je czegoś nauczy, co wychowa albo umocni moralnie. Szczyt dwulicowości. Dulszczyzna w czystej postaci.

Do czego młodemu człowiekowi potrzebna jest fikcja? Czy łamiąc realizm nie czyni teraźniejszości bardziej nieznośną, obcą, nudną?

Człowiek ma naturalną potrzebę śledzenia zdarzeń. Gdyby nie miał, żadne opery mydlane, żadne seriale emitowane przez kilkanaście lat i w kółko mielące te same motywy nie miałyby powodzenia. Fikcja pozwala na dystans wobec samego siebie, własnej sytuacji życiowej, doświadczeń, zwycięstw i klęsk. Widzimy siebie w bohaterach książek, choć nie zdajemy sobie z tego sprawy, lektura uruchamia psychologiczne mechanizmy projekcji i identyfikacji. Arystoteles mówił o katharsis, czyli oczyszczeniu, jakie niesie utwór. To nie jest ucieczka w ułudę, to wędrówka w głąb siebie i świata.

Wiele baśni i bajek prezentuje drastyczne treści - siostra Kopciuszka odrąbuje sobie palce, by jej stopa zmieściła się w szklany bucik, w lesie czai się Baba Jaga, która para się kanibalizmem, a strachliwy młynarz odcina rękę swojej córce. Można by się zastanawiać czy to nie kaleczy wyobraźni młodego czytelnika...

Jeśli wysłuchiwanie w Niedzielę Palmową szczegółowego opisu kaźni Chrystusa, o którym dzieci dowiadują się, że był postacią nie literacką, tylko rzeczywistą, że cierpiał niewinnie i na oczach drwiącej gawiedzi... jeśli wpatrywanie się w sylwetkę wiszącego na krzyżu, w krucyfiksy, obrazy męki, drogę krzyżową nie kaleczy dziecięcej wrażliwości i wyobraźni, to dlaczego ma kaleczyć jedno baśniowe zdanie, które mówi o tym, że zła czarownica tańczyła w żelaznych pantofelkach na rozżarzonych węglach aż padła martwa? Albo że myśliwy rozpruł brzuch wilka? Staram się słuchać tego, co ludzie mówią, ale czasem myślę sobie, że starość, gdy człowiek mało widzi i mało słyszy, też ma swoje dobre strony - przynajmniej nie trzeba mierzyć się z dwójmyśleniem.

Wyobraźmy sobie, że literatura piękna została skazana na ostracyzm. Nie ma ani grama poezji, prozy, fikcji. Zostały za to pożyteczne podręczniki i pisma urzędowe. Jaki byłby bilans zysków i strat dla człowieka?

Na początku było słowo. I na końcu będzie słowo, na końcu ludzkiej kultury i na końcu naszego człowieczeństwa. Słowo to nie tylko komunikat, który sobie przekazujemy, to przede wszystkim logos - to, co stwarza rzeczywistość, co łączy ludzi, co pozwala rozumieć otaczający świat, siebie. Oczywiście, można wyobrazić sobie świat bez książek. Historia znała już płonące stosy, na których palono i niszczono słowo. Nie były to czasy tryumfu człowieczeństwa i kultury. Biblioteka aleksandryjska, największa z bibliotek starożytności, spłonęła z  rozkazu kalifa Omara, który, jak głosi legenda, kazał podłożyć ogień, bo - jak mówił - "albo te księgi zawierają to samo co Koran, więc są niepotrzebne, albo coś innego, więc są szkodliwe". Ciągle nam to zaraża - Omar, Hitler, Stalin.... Ale książka wiecznie się odradza, bo odradza się człowiek. On potrzebuje słowa, które pozwala mu poznawać świat, siebie, pozwala wnikać w głąb tego, czego doświadcza, co przeżywa, pozwala mu pytać o sens życia i przez całe życie uparcie szukać odpowiedzi. I wciąż się dziwić, że im więcej lat tych odpowiedzi szuka, tym bardziej pewne stają się tylko pytania.

Co dziecko może znaleźć w książkach, czego nie może znaleźć w życiu?

Radość czytania. Właśnie dlatego książki są tak ważne, że niosą radość niedostępną poza światem książek. Nawet dziecko otoczone miłością i dobrem znajduje w książkach radość ze zwycięstwa dobra i miłości nad złem, podłością i zdradą. Nawet  dziecko, które nurza się w dobrobycie, czuje radość, gdy młody chłopak z chłopskiej chaty znajduje kwiat paproci, a potem zdumienie nad złem, do którego prowadzi śmierć sumienia i brak wrażliwości. Dziecko może znaleźć w książkach to, co ciągle mu się wymyka i gubi: samego siebie. Jedną z najpiękniejszych opowieści o czytaniu jest "Niekończąca się historia" Michaela Endego - o chłopaku, który ukrył się na strychu szkoły i potajemnie czyta książkę ofiarowaną przez antykwariusza. To historia o tym, jak lektura dopełnia nas samych, jak czytając przechodzimy magiczny obrzęd inicjacyjny. My wszyscy - mali, młodzi, dorośli i sędziwi. Wciąż na nowo musimy szukać drogowskazów na ścieżkach ludzkich spraw, naszych spraw.

rozmawiała Marta Maciejewska

  • Spotkania z prof. Grzegorzem Leszczyńskim:
  • 25.02, g. 18, Scena Nowa CK Zamek (w ramach cyklu Zamek z Książek)
  • 26.02, g.17.30, Księgarnia z Bajki (os. Przyjaźni 125 c)
  • wstęp wolny
  • "Wielkie małe książki. Lektury dzieci. I nie tylko". Wyd. Media Rodzina