Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Syrena była mi pisana

Rozmowa z Martą Mazurek*, poznanianką, która gra jedną z głównych ról w Córkach dancingu w reżyserii Agnieszki Smoczyńskiej. Film będzie prezentowany w konkursie międzynarodowym rozpoczynającego się 21 stycznia Sundance Film Festival.

. - grafika artykułu
"Córki dancingu". Od lewej: Michalina Olszańska (Złota Syrena), Kinga Preis (Wokalistka) i Marta Mazurek (Srebrna Syrena). Fot. materiały dystrybutora

To romans i baśń, musical i horror w jednym. W rolach głównych - syreny, które zabierają widza w podróż po legendarnych PRL-owskich lokalach. "To jeden z najciekawszych debiutów ostatnich lat" - filmem w reżyserii Agnieszki Smoczyńskiej zachwycał się na łamach Gazety Wyborczej Paweł T. Felis.

Córki dancingu pod koniec grudnia trafiły na ekrany kin, film został dostrzeżony w Gdyni (nagroda za najlepszy debiut i charakteryzację), a w najbliższych dniach będzie prezentowany w konkursie międzynarodowym słynnego amerykańskiego Sundance Film Festival. Obok Kingi Preis, Magdaleny Cieleckiej, Jakuba Gierszała, rolę Srebrnej Syreny gra w nim poznanianka, Marta Mazurek.

Gdzie zbierała Pani pierwsze aktorskie doświadczenia?

W szkole muzycznej na Solnej, do której chodziłam, sporo się działo. Oprócz tego w pewnym momencie dołączyłam do Teatru mplusm, który prowadziła moja polonistka, pani Anna Szymańska. Najbardziej zapamiętałam "Świętoszka", w którym zagrałam Mariannę.

Jak trafiła Pani do Córek dancingu?

Uważam, że to przeznaczenie, ta rola była mi pisana. Od dziecka byłam wielką fanką "Małej syrenki". Już moi znajomi z liceum w Poznaniu, wiedzieli, że zawsze marzyłam, by zagrać syrenę. I tak się właśnie to moje marzenie spełniło. Tak widocznie miało być. To nie przypadek.

A tak konkretnie - był casting, w którym brały udział chyba wszystkie dziewczyny ze szkól teatralnych. Trwał bardzo długo, bo odbywał się w kilku etapach. Castingi były bardzo intensywne wokalnie, ruchowo, musiałam wchodzić w różne stany emocjonalne. Szukać w sobie drapieżnika, syreny, zwierzęcia... W pewnym momencie zamieniły się w regularne, kilkudniowe próby.

Rola Srebrnej Syreny wymagała od Pani przygotowania wokalnego, tanecznego, aktorskiego, emocjonalnego. Co było najtrudniejsze?

Faktycznie była to rola bardzo wymagająca. Wokalnie i aktorsko - w sam raz, studiowałam na specjalizacji wokalno-aktorskiej PWST w Krakowie, bardzo się cieszyłam, że wreszcie mogę sobie pośpiewać (śmiech). Ale przede wszystkim musiałam się pozbyć wstydu związanego z nagością. Do grania scen nago musiałam się psychicznie przygotować, kosztowały mnie dużo odwagi, wymagały przełamania się.

Sporo było też trudności czysto technicznych: ciężki syreni ogon, który ważył 20 kg, miał ponad 2 m długości, naprawdę był ogromny. Do tego wiele układów ruchowych wyczerpujących fizycznie, działanie non stop na wysokich obrotach, ogromny poziom emocji...

Zdarzały się kryzysy?

Miałam dość trudny początek. Czułam się jak przed niebezpiecznym skokiem w przepaść, przed zanurzeniem w głębiny. Już w pierwszym tygodniu graliśmy sceny seksu, które bardzo mnie stresowały. Czułam, że cały czas muszę być w gotowości, że dużo się ode mnie wymaga. Potrzebowałam rozbiegu, z tygodnia na tydzień szło coraz lepiej.

Pamiętam też ostatni dzień na planie. Kręciliśmy scenę na stole operacyjnym. "Gra" w nim sztuczne ciało, a moje prawdziwe jest ukryte pod stołem. W tej pozycji spędziłam 5 godzin. W pewnym momencie zaczęły mnie łapać skurcze, naprawdę miałam kryzys. "Dam radę, dam radę, dam z siebie wszystko" - powtarzałam sobie w głowie. Nie odpuszczałam. I czuję, że dałam z siebie wszystko.

Krytycy bardzo dobrze przyjęli film. Nagrody w Gdyni, teraz pokazy w Sundance. A z jakimi reakcjami widzów - także tych najbliższych - Pani spotkała się po premierze?

Wszystkie opinie na plus. Niektórzy mieli trochę zarzutów do filmu, ale i tak gratulowali mi roli. Rodzice widzieli film, siostra też, tata nawet dwa razy, bo był na premierze. Babcia też widziała, bardzo jej się podobało, a ciocia przepłakała pół filmu - tak się emocjonowała. Mówi, że będzie musiała pójść jeszcze raz (śmiech). Trochę się obawiałam, ale wszyscy wiedzą jak ważny był to dla mnie film. Dla nas obu zresztą. Całe życie marzyłyśmy z Michaliną [Michalina Olszańska gra w Córkach dancingu Złotą Syrenę - przyp. red.], by zagrać syreny. Co by było gdybyśmy ich jednak nie zagrały? Z rozpaczy leżałybyśmy pewnie teraz gdzieś w rowie (śmiech).

rozmawiała Sylwia Klimek

Marta Mazurek - ur. w 1990 r. w Poznaniu, absolwentka szkoły muzycznej przy ul. Solnej. Pochodzi z muzycznej rodziny: tata - perkusista, mama - wiolonczelistka. W 2014 r. ukończyła Wydział Aktorski PWST w Krakowie. Jest laureatką Grand Prix za Wybitną Osobowość Sceniczną oraz Nagrody ZASP za rolę w spektaklu Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapeluszem na 31. Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi. Na dużym ekranie debiutowała w 2014 r. w Warsaw by night w reżyserii Natalii Korynckiej-Gruz. Wystąpiła też w kilku serialach telewizyjnych m.in. Siła wyższa, Prokurator i Ranczo.