Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Nie mam w sobie doświadczenia Łomnicki/Lear

Po 24 latach od słynnego spektaklu z Tadeuszem Łomnickim w roli głównej Teatr Nowy wraca do "Króla Leara". Reżyseruje Jędrzej Piaskowski*. Premiera - 9 kwietnia na Dużej Scenie. - Nasz "Lear" nie będzie spektaklem o spektaklu pod tym samym tytułem sprzed 24 lat ani spektaklem o Tadeuszu Łomnickim - mówi reżyser. 

. - grafika artykułu
Próba spektaklu. Fot. Jakub Wittchen

Sylwia Klimek: Dla Teatru Nowego Król Lear przez wiele lat był świętością, prawie relikwią, ale i teatralnym tematem tabu. 22 lutego 1992 roku, w trakcie jednej z ostatnich prób przed premierą, zmarł na scenie Tadeusz Łomnicki. Wydawało się, że nigdy żaden reżyser nie będzie chciał na tej samej scenie wrócić do Leara. Pan się zdecydował. Reżyseruje. Dlaczego?

Jędrzej Piaskowski: Od tamtego Króla Leara minęło prawie ćwierć wieku. Dziwną sytuacją byłoby, gdyby już absolutnie nigdy w Nowym nie wrócono do tego tekstu, z szacunku czy bojaźni wobec tamtego spektaklu. Powrót do tego tekstu jest dla mnie w tym przypadku przede wszystkim jego afirmacją i uznaniem, absolutnie nie zamachem na narodowe świętości. Z relikwiami pamięci Króla Leara z 1992 roku bym nie przesadzał. Jest to bardziej teatralny mit, fantazmatyczna narracja i punkt odniesienia dla historyków teatru niż świętość zamknięta w złotej skrzynce i wystawiona w foyer Teatru Nowego. Nie chcę oczywiście powiedzieć, że nie jest to dla aktorów ważny punkt ich pamięci - bo jest bardzo ważny; chodzi mi raczej o stosunek do samego tekstu Szekspira, także w wiadomym kontekście. Byłem zaskoczony otwartością aktorów wobec radykalnych zabiegów na tekście "wielkiego" Szekspira, na początku pracy zaskoczyły mnie też chyba dość krytyczne, acz niepozbawione sympatii i zrozumienia opinie o - nazwijmy to - "apodyktyczności Łomnickiego" w trakcie prób do Króla Leara. Okazało się, że w teatrze zachowały się nagrania z prób do tego spektaklu i rzeczywiście ujawniły i potwierdziły one w moim odczuciu ciut ciemniejszą stronę mitu o Łomnickim w Nowym. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że o wiele większą legendą tego teatru jest Sława Kwaśniewska i Krystyna Feldman, dwie wspaniałe, wybitne aktorki, z Nowym związane o wiele, wiele dłużej niż Łomnicki, który przecież w Królu Learze grał gościnnie.

Dlaczego wybrał Pan akurat ten dramat Szekspira?

Wybór Króla Leara był chyba obustronnym pragnieniem moim i dyrektora Piotra Kruszczyńskiego, ale nie był to pierwszy i stanowczy strzał. Moja relacja z Szekspirem jest specyficzna - jestem daleki od stawiania go na piedestale, widzę w jego utworach wiele aspektów, które raczej skłaniają do odrzucenia. Kiedy jednak odrze się te teksty z tej skorupy, zostają rzeczy wspaniałe, świeże, absurdalne, wykręcone i pulsujące.

W Królu Learze magnesem jest wspaniała figura starego dziada prawie na granicy życia, króla-świra pełnego sprzeczności, właściwie oprawcy, kata rodziny i swojego państwa, który wierzy, że mu się należy i że niczemu nie jest winny, i który za chwilę uznaje, że się pomylił, traci rozum, płacze, na wszystko jest już jednak za późno. Do tego tajemnicze relacje z córkami, zagłada państwa związana z kwestią brutalnej walki w jego obronie i w obronie jedynego słusznego systemu etc. A wszystko to włożone w nasyconą groteskowymi przebiegami i zwrotami akcji fabułę. Razem daje to coś kuriozalnego, dziwacznego, wspaniałego i stwarzającego dobrą płaszczyznę do fantazjowania o, i do badania sytuacji dzisiejszych.

Czyli Król Lear z 1992 roku nie jest najważniejszym kontekstem dla Pana spektaklu.

Absolutnie nie. Niestety, to oczywiste, że w naszym kraju bardzo trudno jest uwolnić się od obowiązujących mitologii i wymaganych kanonów. W związku z tym, choćbyśmy stawali na rzęsach albo pod tytułem Lear wystawili coś zupełnie innego, to i tak nie uwolnimy się od zestawień z poprzednim Learem i powracających pytań o ten właśnie kontekst. Rozumiem to, a z drugiej strony wiem i czuję, że po pierwsze nie mamy żadnego przymusu czy obowiązku mocnego ustosunkowywania się wobec tego spektaklu czy jakiegokolwiek jego aspektu.

Nasz Lear nie będzie spektaklem o spektaklu pod tym samym tytułem sprzed 24 lat ani spektaklem o Tadeuszu Łomnickim. Po drugie, ze względów chronologicznych, w żaden sposób nie mogę realnie odnieść się do tych przestrzeni, nawet gdybym tego bardzo chciał. Po prostu nie mam w sobie doświadczenia Łomnicki/Lear i nie będę udawał, że jest inaczej, ani też udawał, że przeczytanie wszystkiego na ten temat jest w stanie zastąpić to doświadczenie. Robienie spektaklu o swojej niewiedzy w tym konkretnym przypadku też byłoby bez sensu.

Domyślam się, że są i tacy, którzy będą oczekiwać od naszego spektaklu czegoś, co ich oczekiwania zaspokoi, ich potrzebę obcowania z historią, godnością, wielkością i szacunkiem wobec ikony. Chciałbym, żeby pozytywnie się zaskoczyli, ale podkreślam - nie robimy Króla Leara, a Leara. To są dwa zupełnie różne spektakle i dwa różne teatry, które dzieli ćwierć wieku.

Gra wciąż w zespole Teatru Nowego wielu aktorów z obsady spektaklu z 1992 roku. Kilkoro z nich zobaczymy w Learze po latach. Długo musiał ich Pan namawiać?

Rzeczywiście, w samym teatrze pojawiła się delikatna sugestia, że lepiej tego spektaklu nie robić, lepiej tego tematu nie dotykać, ale było to jednostkowe. Nikogo z obecnej obsady nie musiałem namawiać do udziału w spektaklu. Aktorzy przyjmowali zaproszenie chyba chętnie, jeżeli nie z dużą radością, ale myślę, że o to lepiej zapytać ich osobiście. Z tego, co wiem, w zespole przez te 24 lata w kwestii Leara panowało raczej niewygodne poczucie zawieszonej energii, zawieszonego tematu, które nigdy nie znalazły ujścia w postaci premiery. Teraz możemy spróbować dać temu ujście.

Kto zagra tytułową rolę?

Powiem wprost, że w ogóle nie myślę o naszym Learze w tych kategoriach, nie szukam Leara typowo aktorskiego, którym można by mierzyć aktora i jego umiejętności oraz to, czy wpisał się w jakiś nieokreślony kanon grania tej postaci. O wiele bardziej interesuje mnie Lear jako obecny w kulturze klucz, uruchamiający pewne tematy i noszący określone treści. Zdradzę, że Learów będzie dwóch, ale nie powiem, kto ich zagra. Mówiąc szczerze, właściwie mógłby nim być każdy z obsady, a nawet każdy z widzów.

Jakie emocje towarzyszą Wam podczas prób?

Często się śmiejemy, dużo rozmawiamy, analizujemy i fantazjujemy, ale są też oczywiście momenty trudne, sprzeczki, niewiedza, redukcje, zmiany - jak zawsze. Nie myślimy o odejściu Tadeusza Łomnickiego. Fantazjujemy o tym, że jego byt, jego świadomość czuwa nad nami i nas, nie zapeszając, prowadzi. To Burza jest obciążona teatralną klątwą, Król Lear na szczęście nie. Zasłyszane w teatrze relacje mówią, że najprawdopodobniej Tadeusz Łomnicki nie umarł dosłownie na scenie. Upadł w kulisie, a kiedy go z niej wynoszono, jeszcze żył. Zgon oficjalnie stwierdzono podobno dopiero w karetce stojącej przed teatrem.

Nigdy nie dowiemy się, jaki był tamten spektakl. Pozostanie legendą, mimo że premiera nigdy się nie odbyła. Trudno będzie tę legendę dogonić. Jaki spektakl Pan chciałby zrobić?

Pytanie, czy jest sens gonić tę legendę. Wolę żyć realnymi wartościami. Proszę mnie zwolnić z odpowiedzi na to pytanie. Spektakl jeszcze nie powstał, a ja nie chcę nic uprzedzać.

rozmawiała Sylwia Klimek

*Jędrzej Piaskowski - rocznik 1988, ukończył muzykologię na Uniwersytecie Warszawskim, studiuje na Wydziale Reżyserii warszawskiej Akademii Teatralnej. W poznańskim Teatrze Nowym wyreżyserował Versus Rodriga Garcíi (premiera w październiku 2015). Spektakl zdobył uznanie krytyków, a młodemu reżyserowi przyniósł główną nagrodę na 5. Forum Młodej Reżyserii w Krakowie oraz nagrodę dyrektora artystycznego TR Warszawa i propozycję wyreżyserowania spektaklu w sezonie artystycznym 2016/2017. Jest także reżyserem Dożynek polskiej piosenki w Teatrze im. J. Kochanowskiego w Opolu.

  • "Lear" na motywach tragedii "Król Lear" Williama Szekspira
  • reżyseria: Jędrzej Piaskowski
  • dramaturgia: Michał Pabian
  • premiera: 9.04, g. 19
  • Teatr Nowy, Duża Scena