Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Ambitne zadania

O festiwalu Spring Break opowiada Tomasz Waśko z agencji koncertowej Go Ahead. Druga edycja festiwalu startuje 23 kwietnia.

. - grafika artykułu
Tomasz Waśko. Fot. kadr.org.pl

Mija rok od pierwszej edycji Spring Break. Jak z perspektywy czasu ją oceniasz?

Potraktowaliśmy pierwszą edycję mocno pilotażowo, na własne potrzeby nazywamy ją "edycją zero". To był bardzo duży test, czy polska, poznańska publiczność jest gotowa na tego typu imprezę. Wydaje nam się, że test został zdany przez publiczność na piątkę z plusem, przez organizatorów pewnie na czwórkę.

Zastanawiałam się, co Was skłoniło do tego, żeby realizować festiwal nie dla gwiazd, tylko dla debiutantów. Jaka była Wasza idea

Ideą jest to, aby młode zespoły zaprezentowały się ciekawej świeżej muzycznej krwi publiczności, w tym branży muzycznej, co też nam się udało już przy pierwszej edycji. Zdarzało się, że zespoły grały koncerty dla 10-15 osób, ale nagle się okazywało, że z tych 10-15 pięć to były bardzo istotne postaci i dzięki temu, że ten koncert się odbył, jakiś artysta zaistniał, czego przykładem jest chociażby Agyness B. Marry, która grała drugi koncert w życiu, było na nim 10 osób, w tym ludzie z wytwórni Kayax, dla której wydaje teraz pierwszą płytę. Tak samo było choćby z koncertem Bulbwires w niewielkich Kisielicach, po którym przed zespołem otworzyły się drzwi wszystkich większych polskich letnich festiwali.

Nie baliście się, że wyczerpaliście pulę nieznanych, debiutujących zespołów i w tym roku może się okazać, że niewiele ich zostało?

Baliśmy się tej sytuacji, tym bardziej że postawiliśmy sobie ambitne zadanie, żeby po pierwsze nie było 50 kapel, ale 80, i tak rzeczywiście będzie, a po drugie, i co chyba istotniejsze, nie ma być żadnych powtórek w stosunku do programu z ubiegłego roku. Gdy zaczęliśmy tworzyć wstępną listę zespołów, nagle okazało się, że tych zgłoszeń jest ponad 200 i mamy z kolei problem w drugą stronę...

Zaskoczeniem było to, że zaprosiliście Years & Years, ponieważ po pierwsze nie są Polakami, po drugie nie są debiutantami...

Tak, ale też nigdy nie mówiliśmy, że to będzie festiwal tylko i wyłącznie typowo polski. Nie wiemy, w jaką stronę on się rozwinie. Sytuacja jest bardzo rozwojowa: już w tym roku z 6 klubów zrobiło się ponad 10, a z 50 zespołów - 80. Do końca nie wiemy, dokąd nas ten festiwal zaprowadzi, droga jego rozwoju może być bardzo różna, co też jest bardzo ekscytujące. Okazało się, że Years & Years grają dwa dni wcześniej koncert w Berlinie, my, dowiedziawszy się o tym, postanowiliśmy ich zaprosić, bo jako zwycięzcy BBC Sound of 2015 idealnie pasują do Spring Break.

W tym roku pojawia się też nowość w postaci aft erparty, co Was do tego skłoniło?

Bardzo dużo ludzi w zeszłym roku pytało, dlaczego te koncerty kończą się tak wcześnie, chcieli bawić się jeszcze dłużej. Między innymi takie uwagi zgłaszali ludzie z Red Bulla, więc postanowiliśmy zaproponować im wspólne stworzenie takiej nocnej sceny wraz z Projektem LAB. Dzięki temu ta edycja będzie jeszcze bardziej różnorodna.

W jakim kierunku będzie zmierzał ten festiwal? Czy już wiecie, co będzie się działo w przyszłym roku? Macie plan wieloletni?

Mamy bardzo dużo pomysłów i tak naprawdę bardziej się hamujemy, żeby nie wystrzelać się ze wszystkich i zachować coś na kolejne edycje. Mamy różne idee, jak ten festiwal powinien wyglądać, zaplanowaliśmy sobie to rozwojowo na kilka lat. Na razie to, co zaplanowaliśmy rok temu, się spełni, bo chcieliśmy wprowadzić scenę nocną, więcej zespołów, więcej klubów oraz większą liczbę karnetów.

Festiwal pozostanie w Poznaniu?

Wydaje mi się, że Poznań jest idealnym miejscem na tego typu festiwal, bo tak naprawdę chyba nie ma dużego miasta w Polsce, gdzie bliskość klubów w centrum byłaby taka jak tutaj. W tym roku po raz pierwszy mamy też fi nansowe wsparcie Urzędu Miasta, co nas bardzo cieszy.

Rozmawiała Magdalena Brylowska

  • Spring Break Showcase Festival&Conference
  • 23-25.04
  • wstęp wyłącznie na trzydniowe karnety w cenie 79 zł (wyprzedane)