Najnowsza wystawa w poznańskim Art Stations dotyka problemu nieczytelności. Podobnie jak poprzednie spośród tych, które krążyły wokół hasła-klucza, również ta jest przygotowana bardzo rzetelnie. Prace zostały starannie wybrane, ekspozycja tworzy spójną, dobrze ułożoną całość. Kuratorka Marta Smolińska wybrała prace 26 artystów, większość pochodzi z kolekcji Grażyny Kulczyk.
Pojęcie nieczytelności ograniczone jest tu do tekstu i wokół niego się koncentruje. Tekst jest - w tej czy innej formie - obecny we wszystkich pracach, jednak pozostaje dla nas nieczytelny. Chodzi tu zarówno o nieczytelność formalną - kiedy nie możemy zinterpretować znaków przez ich zamazanie, niewyraźność, nieznany nam kształt lub całkowitą niedostępność - jak i nieczytelność związaną z brakiem znanego nam sensu wyrazów i zdań, które widzimy. Podobnie jak brak wzroku wyostrza inne zmysły, tak brak czytelności przenosi naszą uwagę na inne aspekty prezentowanych nam znaków, a w szczególności na ich wizualność. Czy to oznacza, że ekspozycja ma charakter czysto estetyczny i prace powinniśmy oglądać jak podręcznik do typografii, analizując jedynie wygląd i krój tekstu? Otóż nie. Widz musi się raczej wcielić w rolę kryptologa i odnaleźć treść w formie i koncepcji prac albo spróbować rozszyfrować kod ukryty w nieznanych wyrazach, doszukać się znaczenia w kontekście i formie przedstawienia. Nigdy jednak nie jesteśmy pewni, czy nasza interpretacja jest prawidłowa, bo prawdziwa treść pozostaje ukryta.
Znaki i ich brak
W przestrzeni galerii pojawia się wiele odręcznie skreślonych linii, które przybierają formę ornamentów. Często kojarzą się ze szlaczkami, czyli swoistym zastępnikiem pisma, który praktykuje się kiedy jeszcze nie umie się pisać. Co ciekawe, te ślady wywołują u nas poczucie niepewności. Kiedyś kreśliliśmy je, bo nie znaliśmy formy i znaczenia liter, teraz to one stały się tajemnicą, której znaczenia nie możemy odgadnąć, bo dostępne jest tylko dla wybranych. I tak Brigette Konratz przekształca istniejące wyrazy w pozawijane neonowe linie, natomiast Şakir Gökçebağ w swojej pracy site specyfic "Bez znajomości arabskiego" umieszcza na ścianie napisy w swoim rodzimym języku, który jest dla europejskiego odbiorcy, nieznającego pisma arabskiego, jedynie mocnym wizualnie ornamentem, co pokazuje, że nieczytelność może wynikać również z różnic kulturowych, a treść dostępna dla wybranych, którzy potrafią odpowiednio znaki zinterpretować.
Jedną z ciekawszych prac na wystawie jest "Wymazywanie" Marka Wasilewskiego, które odnosi się do nieczytelności wywoływanej zacieraniem i niszczeniem nośnika, jednocześnie pokazując nieczytelność z perspektywy osób niewidomych. Egzemplarz książki Agaty Christie "Morderstwo odbędzie się..." wydany w języku brajla został "wyczytany" przez wypożyczających. Treść uległa naturalnemu zanikowi. Artysta ponawia gest zacierania na egzemplarzu z standardowym drukiem, a proces ten rejestruje na kasecie VHS, która również podlega powolnej destrukcji przez wielkokrotne odtwarzanie. Ciekawa jest świadomość, że takie wymazywanie wiąże się z historiami wszystkich, którzy przed nami te treści odbierali. Jedna historia zanika, ponieważ tworzą się kolejne, te jednak możemy odczytywać jedynie za pomocą wyobraźni, ponieważ jedynym ich fizycznym symptomem jest nieczytelność.
Ćwiczenia z nieczytelności
Mimo dużej różnorodności prac, wystawa jako całość jest w pewien sposób monotonna. Wynika to zapewne z tego, że kryteria doboru były dość ściśle ograniczone zamysłem kuratorki i bardzo bezpośrednio wiązały się narzuconym tematem. W rezultacie otrzymujemy jakby wynik szkolnego zadania, które dostali artyści - ćwiczenia z nieczytelności. Nawet prace, które pierwotnie miały szerszy kontekst, tutaj zostają go chwilowo pozbawione i, według mnie, sporo z tego powodu tracą. Leszek Knaflewski w "Rysunkach liczonych" przetwarza codzienność - którą reprezentuje paragon ze sklepu spożywczego - w rytmiczny rysunek. Tworzy swoistą partyturę codzienności - odzwierciedla jej rytm i monotonie. Wystawa zwraca naszą uwagę przede wszystkim na przekształcanie znaków w nie niosące czytelnej treści piktogramy. Podobnie przesunięty jest środek ciężkości pracy "Komora Lemkina" Jakuba Jasiukiewicza, której istotą był zawsze bliski kontakt ze śmiertelną trucizną - świadomość zagrożenia uwypuklająca traumę związaną z pojęciem "ludobójstwa", którego autorem jest wspomniany w tytule Lemkin. Brak tekstu w księdze, który jest tu jednym z zabiegów formalnych budujących prace, zostaje wyeksponowany jako główny motyw, przez co praca traci na sile oddziaływania.
Mam wrażenie, że ekspozycja padła ofiarą pewnej nadgorliwości - nadmierna rzetelność doboru prac stała się jej główną, jeśli nie jedyną wadą. Na takiej dużej wystawie ciągłe zwracanie uwagi na jeden element i powtarzalne w wielu pracach motywy sprawiają, że wystawa staje się nudna i nawet efektowne wizualnie neony czy zabiegi ekspozycyjne. jak przewijająca się przez przestrzeń całej wystawy praca Krzysztofa Gliszczyńskiego "Biblioteka", nie są w stanie tego przełamać. Może dobrze zrobiłoby wystawie odejście nieco od sztywnych reguł i zbadanie również innych aspektów nieczytelności?
Bogusz Bogatko
- Wystawa "Nieczytelność: Konteksty pisma"
- Galeria Art Stations, Stary Browar
- 23.02-17.05
- oprowadzanie kuratorskie po wystawie: 27.02, g. 16