To nie jest sztuka dla małych dzieci
Podczas koncertu z okazji Dnia Dziecka orkiestra oraz uczniowie poznańskiej szkoły baletowej wykonali utwór "Opowieść o dziewczynce z zapałkami" Jacka Ansgara Rabińskiego. Utwór ten miał w sobie potencjał muzyki filmowej, był mocno ilustracyjny, a na pierwszy plan wysuwała się prosta melodia. Po chwili jednak muzyka zaczęła nużyć ciągłym powtarzaniem tych samych motywów melodycznych. Repetytywność sama w sobie nie byłaby zła, gdyby nie przewidywalna, wręcz oczywista harmonia. Muzycy chyba niezbyt polubili ten utwór. Grali bez uczucia, bez zaangażowania, od początku tak, jakby chcieli, by nadszedł upragniony koniec.
Nie chciałabym posądzać Amadeusa o to, że poszedł na łatwiznę, ale inny powód nie przychodzi mi do głowy. Czyżby organizatorzy wyszli z założenia, że na koncercie dla dzieci wystarczy zagrać utwór dedykowany dzieciom? Że wystarczy wpleść w muzykę opracowane fragmenty baśni Andersena (te mogły być naprawdę lepiej wyrecytowane przez Agnieszkę Duczmal)? Szkoda tylko młodych tancerzy, którzy włożyli w ten utwór wiele wysiłku i wyraźnie sprawiał im dużo radości. Także dzieci chętnie spoglądały na starszych kolegów, momentalnie podchwytując ich taneczne ruchy. Przemyślana choreografia, świetne kostiumy i przede wszystkim zaangażowanie artystów sprawiły, że to oni zawładnęli sceną. I gdyby nie monotonna muzyka, koncert uznałabym za całkiem udany. Dla widza dorosłego.
Trudno wyobrazić sobie mniej atrakcyjne miejsce dla dzieci niż Aula UAM. Złoto-kremowe wnętrze i niewygodne krzesła - wszystko tu aż woła o powagę. Skoro jednak najważniejszymi gośćmi koncertu były dzieci, to warto było podjąć jakieś próby, by przestrzeń ta stała się dla nich przyjaźniejsza, ciekawsza, milsza. Zamiast prosić stale o ciszę, może lepiej było zaprosić je bliżej sceny? Nieprzystosowane do niskiego wzrostu krzesła nie pozwalały w pełni cieszyć się koncertem dzieciom, które siedziały z tyłu. Po chwili od rozpoczęcia zaczęło się więc, zupełnie zrozumiałe, wchodzenie na krzesła, bieganie po sali i oczywiście stres rodziców, których powaga sytuacji koncertowej chyba zupełnie pozbawiła wyobraźni. Uciszanie, uspokajanie, sadzanie prosto - oj, tył sali koncertowej mocno zaangażowany był w przypominanie dobrych manier, a nie o to chyba chodziło. Szkoda, że nie było prowadzącego koncert, który zrobiłby jakiś ukłon w stronę dzieci, wprowadziłby elementy interakcji, pozwolił na swobodne wyrażenie emocji.
Mam nadzieję, że w przyszłym roku podłoga Auli UAM pokryje się miękkimi poduszkami, że dzieci będą mogły z bliska oglądać to, co dzieje się na scenie i głośno wyrażać swoją radość. Inaczej dla poznańskich dzieci sztuka dostępna będzie tylko podczas jednego festiwalu, a mury sal koncertowych już zawsze kojarzyć się będą z powagą i nieprzystępnością.
Aleksandra Bliźniuk
- "Opowieść o dziewczynce z zapałkami" Jacka Ansgara Rabińskiego
- Orkiestra Kameralna Polskiego Radia Amadeus, Agnieszka Duczmal - dyrygent, uczniowie Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej im. Olgi Sławskiej-Lipczyńskiej
- Aula UAM
- 1.06
Zobacz również
Życie w pułapce
PROSTO Z EKRANU. Przyjść na świat i oszaleć
Blisko nas, bliskie nam