Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Piosenki na wiosnę

"Tata Adama" to tytuł najnowszej, wydanej właśnie płyty Piotra Woźniaka. Płyty potwierdzającej, że ten związany z Poznaniem artysta jest jednym z najciekawszych, choć wciąż niedocenionych, twórców piosenek w naszym kraju. 

. - grafika artykułu
Piotr Woźniak

Być może należałoby napisać, że to album dla odważnych odbiorców. Nie dlatego, żeby popisać się błyskotliwym bon motem, ale by ostrzec przypadkowego słuchacza przed zawartością. Czasy są bowiem takie, że  media - w tym większość rozgłośni radiowych, nie mówiąc już o telewizjach - robią, co tylko mogą, aby spłycić, uczynić jeszcze bardziej banalnymi oczekiwania i upodobania słuchaczy. Otacza nas zewsząd lepka, pseudo-popowa papka. Dlatego delikatne, melodyjne piosenki, w których śpiewa się poetyckie teksty z pewnością nie są dla każdego. Jednak temu, kto zaryzykuje - płyta ofiaruje mnóstwo pięknych przeżyć.

Wrażenie

Piotr Woźniak nie jest nową postacią na horyzoncie polskiej piosenki. Uważni słuchacze powinni pamiętać przynajmniej jego dwie płyty wydane w ciągu ostatnich pięciu lat. Jeśli ktoś jednak przegapił jego dotychczasowe dokonania, najnowszy krążek wydaje się optymalnym rozwiązaniem, by nawiązać znajomość z twórczością tego pieśniarza. Również dlatego, że to z pewnością najlepszy z dotychczasowych albumów w dorobku artysty - i jeden z najciekawszych piosenkowych, jakie ukazały się w ostatnim czasie na krajowym rynku. Co o tym decyduje? Najbanalniej mówiąc "ogólne wrażenie artystyczne", a w szczegółach: wszystko co się na nie składa, a więc mądre teksty, wyrafinowana warstwa muzyczna, wielka dbałość wykonawcza i producencka. To, dzięki czemu twórczość Woźniaka jest zarówno dojrzała, jak i bezpretensjonalna, naturalna, świeża.

Rozmowa

Poprzednie wydawnictwo artysty było dwupłytowe (zawierało dodatkowy dysk DVD), nagrane było podczas koncertu w gitarowym duecie i  przynosiło kilkanaście autorskich opracowań cudzych piosenek - tych z lat siedemdziesiątych. Tym razem wszystko jest inaczej. Płyta jest jedna (za to, zapewniam, barw i emocji na niej mnóstwo), została starannie przygotowana w studio, występuje na niej duet: Woźniak - śpiewający i grający na gitarze oraz subtelnie towarzysząca mu Anna Papierz na wiolonczeli. Ale Woźniak raz po raz gra tu też na gitarze elektrycznej czy mandolinie. Gościnnie pojawiają się tu również w pojedynczych piosenkach mandolinista Janusz Tytman i skrzypek Wojciech Czemplik. Całość jest jednak skromna, kameralna, niczym spotkanie bliskich osób, niczym ważna rozmowa.

Poezja...

Piosenki na płytę w znacznej mierze napisał sam Woźniak. Skomponował muzykę do wszystkich utworów. Do kilku napisał też słowa. Przekaz tekstowy, liryczny tej płyty współtworzyła razem z nim Agnieszka Łomnicka.

Artysta nie szokuje, nie atakuje, nie stara się być kontrowersyjny. Ma na głowie ważniejsze sprawy. Opowiada o świecie z perspektywy człowieka już prawie w wieku średnim, wrażliwego, pełnego tęsknot i niespełnień, a zarazem nie tracącego zachwytu życiem, jego drobnymi, na pozór przyziemnymi urokami.

Muzycznie to liryka, śpiewana poezja, songwriting, folk - bardziej w tym w anglosaskim rozumieniu i wyobrażeniu barda, "opowiadacza" z gitarą w ręku. Sam artysta mówił żartem, że nie ma nic przeciwko wrzucaniu go do przegródki opisanej terminem "poezja śpiewana", jeśli znajdzie się w niej także miejsce dla jego ulubieńców, takich jak Nick Drake, Joni Mitchell, James Taylor czy Cat Stevens.

Kogo więc straszy wizerunek śpiewającego poety, niech spojrzy na muzykę przez pryzmat dokonań wspomnianych artystów. Woźniakowi naprawdę do nich niedaleko. Warto spróbować!

Tomasz Janas

  • Piotr Woźniak "Tata Adama"
  • Wyd. MJM Music