Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Na przecięciu

"Popytka" Weroniki Fibich nie jest jedynie poruszającą i bardzo osobistą opowieścią o konsekwencjach wojny, tragicznych losach uchodźców i uchodźczyń, życiu w zagrożeniu, przepełnionych obozach i niepewnym jutrze dla nich i ich dzieci. To także historia zbudowanej na wspólnych doświadczeniach przyjaźni Czeczenek i Rosjanki, których życiorysy splotły się w Polsce. Opowieść o sprawczej sile kobiet. I współodczuwaniu.

. - grafika artykułu
fot. Piotr Bedliński

Najpierw staje przed nami Marina Hulia - charyzmatyczna nauczycielka i aktywistka, która od lat opiekuje się czeczeńskimi rodzinami w Polsce. Jeśli dotąd nie słyszałaś/słyszałeś o Dzieciach z Dworca Brześć, o dzieciach Mariny, to czas najwyższy usłyszeć.

Jest wrzesień 2016 roku. W białoruskim Brześciu rośnie liczba uchodźców z Czeczenii. Uciekają przed reżimem, konsekwencjami wojen, ale i przemocą domową (która w wielu przypadkach jest pochodną życia w nieustannym zagrożeniu). Większość stanowią matki z dziećmi, które szukają w Europie ratunku, spokoju i normalnego życia. Dla siebie i swoich dzieci. Ale Polska zaostrza prawo migracyjne i dziennie wpuszcza na swoje terytorium tylko jedną rodzinę. Reszta miesiącami koczuje na dworcu kolejowym, próbując do skutku uzyskać azyl.

Gdy informacje o sytuacji w Brześciu docierają do Mariny, bez zastanowienia jedzie na Białoruś. Dla koczujących na dworcu dzieci i ich matek w spontanicznym działaniu postanawia zorganizować szkołę. Uczą się języka polskiego, tańczą, śpiewają, rysują... Z czasem Marina zajmie się także tymi Czeczenami, którym udało się przekroczyć granicę.

Ojciec Rosjanin, mama Białorusinka, urodziła się na Ukrainie. Marina opowiada w spektaklu o swoim dzieciństwie w pięknym mieście Czerkasy nad Dnieprem, pachnącym morelami. O zapierającym dech w piersiach pejzażu z czasem nieodwracalnie zmienionym kominami rozbudowujących się zakładów chemicznych. Wspomina ojca, który kochał i kolekcjonował książki, bardzo religijną babcię. Skrawki raz gorzkich, raz zabawnych wspomnień z życia w Sowieckim Sojuzie przerywa dynamicznym śpiewem fragmentów rosyjskich pieśni: od Pugaczowej po "Zawsze niech będzie słońce". Po chwili usuwa się w cień, oddając głos trzem Czeczenkom, które spotkała na polsko-białoruskiej granicy i w Polsce. Od tego momentu to spektakl Madiny, Hedy i Milany.

Uciekły z Czeczenii w różnych okolicznościach i z różnym bagażem doświadczeń. Wspólnie jednak - od upokorzeń, ciągłego poczucia zagrożenia, niepewności, głodu i przemocy. Także domowej.

Wspomnienia, którymi dzielą się w spektaklu z widzami wciąż są w nich bardzo świeże i silne. O swoich doświadczeniach nie opowiadają jednak wprost, a za pomocą symbolicznych działań na scenie. O konsekwencjach politycznych i militarnych decyzji rządzących można przecież wystarczająco dobitnie opowiedzieć, grając na scenie w kręgle. Prawdziwą kulę zastępuje tu toczący się niezgrabnie, choć wciąż z ogromną siłą burak, a kręgle - ustawione w defiladowych rzędach butelki po winie. Mogiły tych, których kolejne wojny zabrały z życia naszych bohaterek, to pocięte, krwawiące kawałki tych samych buraków, w których kobiety utykają białe chorągiewki. Przejmujące cmentarzysko rozciągające się na scenie, robi porażające wrażenie. Są wreszcie białe ubrania - koszule, chusty, spódnice... - rozkładane na scenie, a potem upychane w jutowych workach wraz ze zdjęciem noszących je wcześniej osób. Te mocne wizualnie sceny uruchamiaj wiele skojarzeń. A godzinny zaledwie spektakl rozszerza się i staje nośnikiem kolejnych treści.

W jednej ze scen kobiety tną na kawałki swoje portretowe zdjęcia. Rozcinają także portret Mariny. Biorą z każdego zdjęcia fragment i układają ze skrawków całkiem nowe portrety, które wieszają w przejrzystych ramach przed oczami widzów. I patrzą na nas te nowe, splątane twarze. Zamknięte w jednej fotografii losy czterech kobiet, które w pewnym momencie przecięły się. I z którego to spotkania wyniknęło dla każdej z nich tak wiele.

Kiedy kończy się spektakl w sali na moment zapada cisza. Po chwili widzowie wstają do oklasków. Ale owacja ostatecznie nie kończy "Popytki". Wielu widzów w spontanicznym geście podchodzi do bohaterek. Uścisk, osobiste podziękowania, słowa wsparcia, krótka rozmowa. Spektakl jakby toczy się dalej. W oczach Madiny i Hedy pojawiają się łzy.

Sylwia Klimek

  • "Popytka"
  • obsada: Milana Goytamirova, Heda Debirova, Marina Hulia, Madina Mazalieva
  • reżyseria: Weronika Fibich
  • dramaturgia: Paulina Skorupska
  • muzyka: Artur Sosen Klimaszewski
  • ilustracja: Ewa Ciechanowska
  • Scena Robocza
  • premiera: 10.05

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019