Życie miliarderki - niczym kadry z serialu "Dynastia", oglądanego w co drugim polskim domu u schyłku lat 80. - rozpalało przez lata wyobraźnię rodaków zza żelaznej kurtyny. Schyłek lat 60. Niespełna trzydziestoletnie Basia, świeżo upieczona absolwentka historii sztuki, postanawia poszukać szczęścia za Oceanem. "Jeśli tu wrócę, to tylko w rolls-royce" - rzuca pół żartem pół serio, opuszczając rodzinne strony. Po dotarciu do Ameryki, o której w tym czasie w Polsce marzy wielu, znajduje pracę jako kucharka i pokojówka w domu amerykańskiego multimilionera Johna Sewarda Johnsona. Pracodawca niebawem zakochuje się w młodej, ładnej imigrantce, rozwodzi z drugą żoną i poślubia Barbarę. Ich małżeństwo będzie musiało zmierzyć się z zawistnymi komentarzami otoczenia, tak w Polsce, jak i w USA. A Barbara - z oskarżeniami o uwiedzenie starszego o 40 lat bogacza i sądową batalią o majątek z jego dziećmi.
Sporo jest w biografii Piaseckiej-Johnson zagadek, historii niedopowiedzianych. Znaczną część zajmują w niej kontakty z Polską - szczególnie intensywne chwilę przed upadkiem muru berlińskiego i krótko po historycznym przełomie: plany wykupu plajtującej Stoczni Gdańskiej, finansowe wsparcie opozycji, kontakty z Lechem Wałęsą, prałatem Jankowskim, działalność charytatywna...
Co z tej niejednoznacznej, wielowątkowej historii polskiej miliarderki zostało na scenie? Bardzo niewiele. Twórcy (reżyser Iwo Vedral, choreografka Krystyna Lama Szydłowska) wyeksponowali zaledwie kilka jej fragmentów.
Spektakl otwiera scena... mycia włosów - oczywiste nawiązanie do słynnego szamponu dla dzieci, który "nie szczypie w oczy" - flagowego produktu koncernu Johnson&Johnson, którego majątek odziedziczyła po mężu Barbara. Gesty tancerzy powtarzają się, scena dłuży i niewiele z niej wynika.
Trochę więcej przynosi kolejna: pousadzani w kościelnych ławkach tancerze naśladują pielgrzymów witających papieża-Polaka. Machają biało-żółtymi chorągiewkami, klękają, przyjmują komunię, leżą krzyżem. Coraz szybciej, coraz mocniej, aż do kulminacyjnej, ekspresyjnej sceny, w której wiją się po podłodze w transowym rytmie i modlitewnej ekstazie. W samotności, wśród pustych ławek swoje solo tańczy główna bohaterka (w tej roli Paulina Jaksim). W kolejnej scenie obsypią ją złotem i dolarami. Wtedy zatańczy swój spełniony amerykański sen.
Pomiędzy tanecznymi epizodami oglądamy na ekranie m.in. fragment Polskiej Kroniki Filmowej z otwarcia pierwszego Mc Donalds'a w Polsce. Jest rok 1992 r. - wszystko wskazuje na to, że właśnie spełnia się amerykański sen Polaków....
W finale zobaczymy jeszcze jeden film - zapis wydarzeń spod Stoczni Gdańskiej sprzed kilkunastu miesięcy. W tym symbolicznym dla polskiej historii miejscu zwarty kordon policji odgradza od siebie uczestników marszu KOD-u i ich adwersarzy... Polska ostatnich lat w pigułce.
"No more tears" sprawia wrażenie szkicu do spektaklu, który mógłby dopiero powstać. Tych kilka mniej lub bardziej symbolicznych scen nie pozwala odczytać prawdziwych intencji jego twórców. Sensy gubią się gdzieś w na siłę przedłużanych scenach, niespójnych i mało konsekwentnych. Chętnie wróciłabym, by obejrzeć całość.
Sylwia Klimek
- "No more tears" Polskiego Teatru Tańca
- reżyseria: Iwo Vedral
- choreografia: Krystyna Lama Szydłowska
- CK Zamek, Sala Wielka
- premierowe pokazy: 16 i 17.06
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2018