Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Historie wspólne

"Dwie niepodobne historie" zaprezentowali w ubiegłą sobotę na scenie Teatru Ósmego Dnia Ewa Wójciak i Adam Suwart.

. - grafika artykułu
Fot. Piotr Wróbel / dzięki uprzejmości Teatru Ósmego Dnia

Pozornie dzieli ich wszystko. Ona, Ewa Wójciak (ur. 1951), aktorka i dyrektorka Teatru Ósmego Dnia, przez lata PRL działająca w opozycji. On, Adam Suwart (ur. 1979), były redaktor "Przewodnika Katolickiego", aktywny działacz na rzecz popularyzacji historii Kościoła, doprowadził do nadania poznańskim ulicom imion prymasa Augusta Hlonda, arcybiskupa Walentego Dymka i arcybiskupa Antoniego Baraniaka.

Pozornie. Ona, córka Juliusza Wójciaka - mecenasa broniącego robotników w "procesie dziewięciu" po Czerwcu '56, ale także marksisty oraz - córka wie o tym od niedawna - przez kilka miesięcy 1945 roku pracownika Urzędu Bezpieczeństwa, ubeka. On, syn jednego z oskarżonych w tym procesie, Jana Suwarta, który w 1956 strzelał w kierunku gmachu UB, ale także wnuk Adama Suwarta, przedwojennego komunisty, potem również pracownika UB.

W spektaklu Wójciak czyta na głos list, który w 2012 roku pisze do niej Suwart. "Mam nagrania z procesu, zdjęcia. Może chciałaby się pani spotkać i porozmawiać" - proponuje jej młody dziennikarz. - Myślałam, że to prowokacja - przyznaje przed premierą aktorka. Najpierw, po blisko roku, spotykają się i zaczynają rozmawiać, stwierdzając, że łączy ich więcej niż na pierwszy rzut oka może się wydawać. Potem postanawiają coś z "tym" zrobić, powstają "Dwie niepodobne historie".

To nie tyle spektakl, co raczej inscenizowana rozmowa tych dwojga, która mogła odbyć się dwa lata temu, uzupełniona o cytaty, archiwalne zdjęcia i materiały wideo. Siedząc przy stole zarzuconym papierami i fotografiami, Wójciak i Suwart powoli odkrywają przed nami (i sobą) historie swoich ojców, których biografie przenikają się w niesamowity sposób. Juliusz Wójciak nie tylko bronił Jana Suwarta w procesie po Czerwcu '56, był także świadkiem w procesie rehabilitacyjnym dziadka Suwarta, który w latach 50. przesiedział pięć lat w więzieniu, co zresztą doprowadziło do rodzinnej tragedii. Wójciak do więzienia trafił dwukrotnie. Splatają się także historie Ewy i młodego Adama. Oboje wcześnie tracą ojców i oboje muszą "radzić" sobie z ich komunistyczną przeszłością. "Resortowe dzieci", "oskarżone" o flirt rodziców z poprzednim systemem.

Suwart i Wójciak składają obrazy ojców z pozostałych po nich dokumentów, nagrań z procesu, urywków własnych wspomnień. Przytaczają historie swoich rodzin 1:1, ale w przedstawieniu jakoś nabierają one uniwersalnego charakteru. Może przez przywołanie poplątanych losów innych, może przez wyświetlane w tle migawki z przedwojennego Poznania. Robią to ze spokojem, bez krzyku i niepotrzebnych emocji, z chęcią zrozumienia. To ich sprzeciw wobec czarno-białej wizji historii, wedle której cały naród od zawsze walczył z poprzednim systemem. Proponują, by na poziomie indywidualnym samemu się z przeszłością zmierzyć. - Musimy dziedziczyć. W przeciwnym razie to, co się stało, będzie się wciąż powtarzać. Nie możemy z dziedzictwa wybierać sobie jedynie tego, co nas nie obciąża - czyta pod koniec fragment z Myśliwskiego Adam Suwart. - Każdy jest czyimś dzieckiem i skądś pochodzi - uzupełnia Ewa Wójciak.

Natalia Grudzień

  • "Dwie niepodobne historie" Ewy Wójciak i Adama Suwarta w ramach festiwalu "Pod prąd. 50 lat Teatru Ósmego Dnia"
  • Teatr Ósmego Dnia
  • 13.12