Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

FESTIWAL GRANDA. Chętnie zagrałbym trupa

- Kiedy pisarz musi się wcielić w rolę krzywdzonego przez dorosłych dziecka albo mordercy, to jest to trochę schizofreniczne. Źle bym się czuł, gdybym miał na to wcześniej jakiś plan - mówił autor przeszło trzydziestu kryminałów, Remigiusz Mróz. Niewątpliwy literacki fenomen naszego kraju w poznańskim Festiwalu Granda uczestniczy od samego początku. Tym razem wystąpił tuż po piątkowym otwarciu jego 5. edycji, w dwa dni po premierze Wyroku - dziesiątego tomu serii o mecenas Joannie Chyłce.

. - grafika artykułu
fot. Tomasz Nowak

Akurat w przypadku pisarza, który sprzedał ponad dwa miliony książek jednej serii w wieku 30 lat zostając najbardziej poczytnym polskim autorem, oraz który deklaruje, że dziennie musi napisać przynajmniej 10-15 stron nowej książki, zadane jako pierwsze pytanie "Kiedy ukaże się następna Chyłka?" nie powinno budzić zdziwienia.

- Jesteśmy dwa dni po premierze, ale mogę zdradzić, że kolejny, 11. tom, jest już napisany i teraz siedzę już tylko nad redakcją tej książki, więc w tej chwili szczerze jej nienawidzę - odparł Mróz, wzbudzając tym śmiech publiczności.

Podobnych reakcji było tego wieczoru znacznie więcej. Na pytanie o tempo swojej pracy  odparł: - Swój doktorat na Wydziale Prawa pisałem z przerwami, bo promotor się nie wyrabiał. Był zdziwiony, że na pierwsze seminarium przyniosłem już gotowe dwa rozdziały. Całą pracę sumarycznie rzecz biorąc pisałem trzy miesiące, także porządnie to zrobiłem.

5 seriali w 2 lata

Zapytany - w nawiązaniu do hasła tegorocznej Grandy - czy przekroczył w swoim życiu jakieś granice, na przykład prędkości jazdy na autostradzie odparł: - Wielokrotnie przekraczałem granice cierpliwości moich czytelników. A tak na poważnie, to staram się przekraczać te pisarskie, wychodzić ze swojego gatunku i ze swojej stylistyki. Gdybym miał pisać w innym, byłaby to fantastyka, chociaż na przykład Harrego Pottera nie przeczytałem w całości, bo kiedy wychodziły kolejne części wkraczałem akurat w nastoletnie życie i inne sprawy były wtedy dla mnie bardziej absorbujące. Zresztą wydaje mi się, że największym wyzwaniem literackim jest pisanie właśnie dla młodzieży, bo to bardzo wymagająca publika. Trzeba się postarać, żeby przyciągnąć ich uwagę, ukraść trochę ich czasu. Nie może być żadnych dłużyzn, fragmentów, które nic nie wnoszą. Może kiedyś spróbuję.

- Mógłbyś pisać romanse?  - dopytywała prowadząca spotkanie Anna Misztak.

- Nie wiem czy bym to uciągnął tak bez żadnego trupa. Zresztą pisanie samo w sobie jest straszne, zwłaszcza wtedy, kiedy punktem wyjścia jest tylko migający na ekranie kursor. A już tym bardziej, kiedy wychodzi się poza swój gatunek.

- Jasne, a potem wstajesz po dwóch godzinach i masz już 600 stron książki - żartowała Misztak.

Mróz, ze śmiechem: - No tak, tak to mniej więcej wygląda. A co do autostrady to niekoniecznie, nie mam "chyłkowego" stylu jazdy. Poza tym jeżdżę Audi, nie BMW [nawiązanie do marki samochodu jakim jeździ filmowy odpowiednik literackiej bohaterki, postać grana przez Magdalenę Cielecką w serialu Chyłka. Zaginięcie realizowanym przez stację TVN - przyp. red.].  Powiedziałem nawet o tym w programie u Wojewódzkiego, ale do tej pory Audi nie dało mi za to żadnych pieniędzy. Ale na pewno nie będę jeździł Lexusem, na który po jakimś czasie przesiadła się serialowa mecenas. I nie wynikało to ze względów kreatywnych - żartował dalej.

Jeśli chodzi o Chyłkę, pisarz zdradził również, że pojawi się na ekranie w ostatnim odcinku drugiego sezonu [na platformie Player.pl serial ukaże się w listopadzie, wejdzie też do nowej ramówki stacji TVN; równolegle powstaje aż 5 seriali na podstawie książek Remigiusza Mroza, m.in. na podstawie serii z komisarzem Forstem i cyklu W kręgach władzy, które będą miały swoje premiery w ciągu najbliższych 2 lat - przyp. red.]. - W Chyłce chciałem grać trupa, ale reżyser mi na to nie pozwolił - żartował. - A przekonywałem go, że udźwignę tę rolę. Ostatecznie pojawię się jako jedna z postaci w sądzie.

Poznańskie tropy

Autor zdradził też, że w najbliższych miesiącach ukażą się jego dwie kolejne książki: - Jest tak, że niektóre historie chodzą za mną kilka lat. Ta, która ukaże się 30 października, chodziła od trzech. Im krócej jednak historia układa się w głowie, tym mniej się boisz, że coś spieprzysz. Następna "Chyłka" ukaże się już pod koniec marca, w międzyczasie pewnie wyskoczy coś jeszcze, w sam raz na zimę. Pojawił się teraz Seweryn i nie mogę go tak zostawić. Bohaterowie upominają się o uwagę.

- Masz czas na to, żeby sam czytać? - dopytywała Misztak.

- Oczywiście. Gdybym nie miał czasu na czytanie to odstawiłbym pisanie. Czytam zazwyczaj po robocie, czyli wieczorami i nocą. W tej chwili czytam i słucham w samochodzie Instytut Stephena Kinga, fajnie mi się z nim jeździ.

W najnowszym Wyroku, który ukazał się nakładem Wydawnictwa Poznańskiego, akcja dzieje się w kilku poznańskich lokalizacjach: w budynku sądu, przy ul. Fredry czy w areszcie śledczym na Młyńskiej. Pojawia się tu też poznańska scena muzyczna, m.in. raperski skład 52 Dębiec. - Tytuł książki zawsze staram się mieć już na początku pracy, czasem mam wtedy już nawet okładkę. Ale co do fabuły -  jeżeli sam się zdziwię na końcu, to dla mnie idealna sytuacja.

Nie biję rekordów

- Bardzo lubię zmywać naczynia. Umysł się wtedy wyłącza, nie trzeba myśleć o niczym. Wtedy naprawdę odpoczywam. Poza tym nie umiem nigdzie tak po prostu wyjechać, zawsze muszę mieć jakiś powód, na przykład risercz do książki - przyznał Mróz. - To się nazywa pracoholizm - dodał.

Jeśli chodzi o wszelkie "- izmy", jedna z czytelniczek zapytała o to, dlaczego bohaterowie w jego książkach zawsze są od czegoś uzależnieni. Mróz: - To pytanie pada niepokojąco często. Ostatnio zacząłem się zastanawiać nad tym, który nie jest. I rzeczywiście chwilę mi to zajęło. Zidentyfikowałem Milenę w W kręgach władzy... Nie no, takie postaci po prostu lepiej się pisze. Gdyby Chyłka nie była uzależniona od alkoholu, byłaby spłaszczoną postacią. Nie chcę powiedzieć, że bez alkoholu byłoby gorzej, ale tak to po prostu działa. Autor przyznał też, że jest bardzo zdyscyplinowany w swojej pracy. Pisze codziennie od rana do godziny 14, potem biega i znów siada do pisania. - W tym drugim rzucie, wieczornym, najdłużej pisałem do 2-3 w nocy. Ale nie biję jakichś wielkich rekordów, bo przecież rano znów muszę wstać i pisać od nowa.

Na pytanie o cenę swojej ogromnej popularności pisarz odpowiedział anegdotą: - Spotkania w toaletach zawsze są ciekawe. Ostatnio stałem sobie w jednej i kątem oka zauważyłem, że jakiś mężczyzna mi się przygląda. Tyle że stał odwrócony do mnie frontem. To było dość ciekawe doświadczenie...

Relacja Anna Solak

  • 5. Poznański Festiwal Kryminału Granda: spotkanie Mróz bez ograniczeń
  • DS Hanka
  • 20.09

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019