Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

BLISCY NIEZNAJOMI. A ty znasz swoją matkę?

Obydwaj urodzili się w 1979 roku. I obydwaj są półsierotami. Matka Michała Borczucha umarła na raka, kiedy reżyser miał zaledwie siedem lat. Matka Krzysztofa Zarzeckiego - aktora, nie doczekała z kolei wyników jego matury. W ubiegłym roku zrobili o nich wspólnie spektakl.

. - grafika artykułu
fot. Klaudyna Schubert

Spektakl "Wszystko o mojej matce" zwraca uwagę już samym tytułem, który jest wyraźnym hołdem dla filmu Pedro Almodovara. Produkcji z końca lat 90., która jest czystą fikcją. Hiszpański reżyser nie opowiada w niej o własnej matce, choć wiele ze scen - tych najbardziej szokujących - faktycznie inspirowanych było rzeczywistością. I za ten właśnie charakterystyczny sposób podawania historii Almodovara kocha się albo nienawidzi. Przy czym żaden widz nie zaprzeczy, że reżyser jak nikt inny zna kobiety. Że złożoność ich świata nie stanowi dla niego problemu.

Za malowanie kobiecych portretów wzięli się również przyjaciele: Michał Borczuch - reżyser, który już kilkakrotnie nominowany był do Paszportów "Polityki" oraz współpracujący z nim od lat Krzysztof Zarzeczny, aktor zespołu Narodowego Starego Teatru im. H. Modrzejewskiej w Krakowie, którego równie często możemy zobaczyć na scenie Teatru Łaźnia w Krakowie. Panowie są rówieśnikami. Obydwóch matki zmarły na raka. A ich śmierć właśnie stała się kolejnym "ważnym tematem", który zdecydowali się wspólnie omówić na scenie.

Spektakl, którego scenograficzne centrum stanowią trzy wielkie i szare bryły, został wyraźnie podzielony na dwie części: bohaterką pierwszej z nich jest zmarła w 1986 roku Zofia Borczuch, tej drugiej natomiast - Krystyna, matka Krzysztofa Zarzeckiego, która przegrała z chorobą w 1998 roku. O samych kobietach, matkach - choć namalowane zostały grubą kreską - nie dowiadujemy się jednak zbyt wiele. Bo podobno były "zwyczajne", a ich życiorysy "czarno-białe". Zofia była etatową "przerobową" w pachnącej Brutalem fabryce Miraculum. I malowała powieki pruskim błękitem. Krystyna z kolei lubiła chodzić po lesie i zbierać grzyby.

"Wszystko o mojej matce" nie służy uporządkowaniu biografii dwóch przedwcześnie zmarłych kobiet, bo są to raczej impresje na temat. Urywki z rozmów, często wcześniej nierozumiane. Codzienność zapamiętana oczami dziecka i nastolatka. I tak też Borczuch minuta po minucie przywołuje ostatni zapamiętany dzień, który spędził ze swoją mamą. Był to 26 kwietnia - ten sam, kiedy w elektrowni atomowej w Czarnobylu doszło do wybuchu. Pamięta, że kazano mu pić płyn Lugola. Że mama tego dnia, pomimo zaleceń, nie zamknęła w domu okna.

Borczuchowa mama zmarła, kiedy ten miał zaledwie siedem lat, więc siłą rzeczy reżyser zabiera nas do Polski lat 80., krainy swojego dzieciństwa. Zarzecki z kolei o swojej żałobie opowiada z perspektywy syna, którego matka umarła w momencie, kiedy właśnie wchodził w dorosłość. Krystyna umarła w dzień, w którym aktor pisał maturę z języka polskiego, jej pogrzeb odbył się, kiedy pisał egzamin z biologii.

Przywołane obrazy są dowodem na to, jak bardzo pamięć bywa zawodna, jakie figle może nam splatać. Dorośli już, osieroceni lata temu synowie starają się przywołać z życia swoich matek jak najwięcej szczegółów. Jednak ich wspomnienia są niepełne, czasami też dopiero pisane i reżyserowane na oczach widzów. Zarzecki nie pamięta, jak matka pachniała i jakie miała "cycki". Oburzają go pytania dotyczące kobiety, na którą wówczas patrzył - a może nawet i nie - zupełnie inaczej.

Żałoba we "Wszystko o mojej matce" przybiera jaskrawe barwy. Zmarłych się nie opłakuje, lecz mówi o nich z humorem, często ironizując. Borczuch tym sposobem ucieka też od sentymentalizmu, przesadnie się nie obnaża. Nie widać także, by miał wyrzuty sumienia. Bo spektakl jest raczej słodko-gorzkim stwierdzeniem, że każda relacja z matką jest nieuchwytna. Że nawet teatr nie pozwala na jej pełne odbicie.

Monika Nawrocka-Leśnik

  • Bliscy Nieznajomi 2017
  • "Wszystko o mojej matce" Teatru Łaźnia w Krakowie
  • reżyseria: Michał Borczuch
  • Sala Wielka CK Zamek
  • 23.05, g. 19