Zaczynała jako studentka filmu aktorskiego, grając m.in. z grupą niemiecką. W tym samym czasie zrobiła kilka animacji, a kiedy otrzymała grant federalny, na dobre postanowiła zająć się performancem. Mało kto wie, że Kathy Rose to zawodowa tancerka, a jej poznańskie show było premierą najnowszego performance. Najpierw w klimat jej onirycznego świata wprowadziła widzów zgromadzonych w Klubie Festiwalowym projekcja czterech krótkich metraży (Rapture of the Petals, She, Ritual of the Fall i Cubistimenco), dopiero potem artystka osobiście zatańczyła do swoich animacji.
Konstrukcja - dekonstrukcja
Zarówno filmy jak i występ na żywo mają jeden wspólny mianownik - czerpanie ze sztuki japońskiej, fascynacja owadami (w jej filmach występują m.in. modliszki, motyle i ćmy) i często powtarzający się efekt multiplikacji i nakładania się na siebie elementów obrazu - jak w starym kalejdoskopie. Wideo opiera się często na połączeniach ludzkich i zwierzęcych ciał, np. kobiet z głowami ptaków lub odwrotnie - owadów z głowami kobiet.
W swoich realizacjach Rose wykorzystuje charakterystyczną, rytmiczną muzykę. Dźwięki przywodzą na myśl rytualną muzykę afrykańską, nieco psychodeliczną i hipnotyzującą. Artystka przyznaje, że zwykle pracuje z tymi samymi kompozytorami, niekiedy zdarza jej się też samej pisać muzykę.
Zarówno w filmie, jak i na scenie pełnymi garściami czerpie z atrybutów teatru. Są tu i klasyczne maski i wyrazisty makijaż, wystudiowane gesty i dobrze przemyślany ruch sceniczny. Podczas występu na festiwalu, Rose wykorzystała bardzo proste środki. Zawieszoną w powietrzu płachtę półprzezroczystego materiału i obszerną złotą szatę, na której wyświetlały się obrazy rzucane z projektora, a dzięki masce z tyłu głowy również element odwrócenia obrazu. Domyślam się, że jeśli naprawdę mocno wtopić się w jej opowieść i uwierzyć w to, co podsuwają obserwowane obrazy - można mieć bardzo interesujące odczucia. Problem w tym, że nie tak łatwo ten stan osiągnąć.
Opera zatłoczonego wnętrza
- Myślę, że performance i sztuki wizualne to doskonałe połączenie - mów artystka. - Interesuję się sztuką japońską, która wychodzi z założenia, że mniej znaczy więcej. Staram się przestrzegać tej zasady w swojej sztuce widząc, że jeśli używam zbyt wielu środków, istota ludzka się w nich zatraca - tłumaczy. Jak mówi, klasyczna animacja to przedstawianie swojego wewnętrznego świata, tymczasem performance jest spotkaniem z rzeczywistością. I to zarówno na podstawowym poziomie (dostosowanie się do wymogów sceny, gra świateł, atrybuty), jak i tym głębszym - dialogu z widzem.
Niestety, Rose mimo niezaprzeczalnie oryginalnej formy nie zachwyciła mnie tak, jak się tego spodziewałam. Wciąż mam wrażenie, że to wszystko już było i że widzowie Animatora spodziewali się czegoś bardziej świeżego i odkrywczego. Wątpliwą zasługę w tym rozczarowaniu ma być może i miejsce, w którym pokazano premierę. Nie jestem przekonana czy sztukę tę - skupioną na sobie i jednocześnie wymagającą skupienia od odbiorców - należy oglądać w głośnym, zatłoczonym Klubie Festiwalowym, w towarzystwie niekoniecznie zainteresowanych, przypadkowych widzów i uparcie ujadającego psa.
Anna Solak
- Festiwal Animator
- "Katedra pustki, Opera wnętrza" - premierowy performance Kathy Rose
- 14.07
- Klub Festiwalowy