Pamiętam jak po raz pierwszy wpadł mi w ręce debiutancki album Boards Of Canada z końca lat dziewięćdziesiątych. "Music has the right to children" wywarł na mnie wyjątkowe wrażenie, absolutnie pierwsze tego rodzaju. W mig zrozumiałem dlaczego tajemniczy duet ze Szkocji znalazł się w dziesiątkach rankingów dekady, a nawet całego dwudziestego wieku. O płycie rozpisywało się BBC i NME, wiele dobrego można było o niej znaleźć w oficjalnym "The rolling stone album guide", a nawet w oksfordzkim "Encyclopedia of popular music".
Czym Michael Sandison i Marcus Eoin tak wyróżnili się na scenie muzyki elektronicznej, że wspomnienie o ich muzyce wciąż pozostaje żywe? Uciekając się do metafor, udało się im dotrzeć do linii horyzontu, i to wyłącznie przy pomocy dźwięku. Stworzyć nim wrażenie bycia w permanentnym stanie między jawą a snem. Niewyraźne reminiscencje z dzieciństwa, oniryzm, hipnagogia... Ten zadziwiający album wprowadził do muzyki współczesnej dawno zastane pojęcia, i to z taką gracją, że nie trzeba było długo czekać, aż w ślad za Szkotami ruszyli artyści na całym świecie.
Dlaczego wspominam o tym w kontekście nadchodzącego występu Miss Is Sleepy? Ponieważ po przesłuchaniu pierwszych utworów poznańskiego tria, zdałem sobie sprawę, że jego twórczość osadzona jest dokładnie w tym samym kontekście. Przekonałem się o tym już nawet po pierwszych sekundach utworu "Scream sealions", otwierającego ich debiutancki mini-album"En route". Brzmienie syntezatora jest w nim łudząco podobne do tego, który inicjował pamiętny "Roygbiv". Tak jak i cała ta niejednoznaczna atmosfera, przypominająca sielankę w piekle.
Bo tu słońce wiszące wysoko na niebie to tylko pozory. Tak jak i delikatne melodie na banjo, niepozorny beat płynący z perkusyjnego automatu... I wreszcie ten kojący głos Izabeli Rekowskiej, która wspólnie z Augustynem Maciejowiczem i Marcinem Gołębniakiem uczynili z "ładnej muzyki vintage" genialną przykrywkę. W ich piosenkach największą frajdę sprawia domyślanie się co się pod nią kryje. Choć to wcale nie oznacza, że projekt, który już z samej nazwy wyraźnie odwołuje się do opisanej wcześniej stylistyki, polega wyłącznie na niej.
Jak podkreślają muzycy, wielką inspiracją do powstania tych pięciu premierowych utworów był dla nich ruch Beat Generation z San Francisco, będący swego rodzaju odpowiednikiem polskiego środowiska bitników. Klimat jego spuścizny, ten puls, trans i hipnozę, członkowie zespołu mogli poczuć na własnej skórze, co zresztą nie omieszkali udokumentować w formie teledysku nakręconym na słynnej Malibu Beach. Ten malowniczy, surf rockowy obraz plaży warto zestawić z somnambulicznym klipem do "Reach for the dead", promującym ostatni album Boards Of Canada pt. "Tomorrow's harvest". A w piątek udać się na Stary Rynek - choćby po to, by przypomnieć sobie jak wielką moc potrafi mieć muzyka.
Sebastian Gabryel
- Miss Is Sleepy
- Stary Rynek
- 19.08, g. 18
- wstęp wolny