Wraz z tytułową bohaterką, jedenastoletnią Blanką, biegniemy ulicami dzielnic biedy, spacerujemy wzdłuż zatoki, dekujemy się w porcie i zaglądamy do lokali rozrywkowych. Dziewczynkę porzuciła matka alkoholiczka, Blanka śpi więc pod murem, żebrze i kradnie pieniądze turystom. Pewnego dnia poznaje niewidomego, również bezdomnego gitarzystę. Najpierw wrzuci mu monetę, potem będzie próbowała go okraść, aż wreszcie zaprzyjaźni się z mężczyzną, który, metrykalnie rzecz ujmując, mógłby być jej dziadkiem.
Blankę wyreżyserował Japończyk Kohki Hasei i niewątpliwie jest w tym filmie coś, co mają najlepsze dzieła japońskiego kina obyczajowego: czułość dla bohaterów, liryzm, trącający sentymentalne struny, ale nigdy niepopadający w łzawą przesadę. Z japońskiej szkoły wywodzi się też uważna obserwacja świata przedstawionego i skromność, która sprawia, że nie ma w tym filmie ni patosu, ni moralizatorstwa. Jest za to sporo niewymuszonego humoru i z lekka surrealistycznych akcentów. Blanka to trochę bajka, a trochę naturalistyczny dramat z życia "skrzywdzonych i poniżonych".
Oprócz bogatego tła (w którym pojawiają się m.in. uliczni sprzedawcy, zakonnice, ladyboys) zaletą filmu jest także pozbawiony słodyczy portret młodych bohaterów, których z naturalnym wdziękiem zagrali: znaleziona na YouTubie Cydel Gabutero, Jomar Bisuyo i Raymond Comacho. Blanka to nie tylko złodziejka z zadatkami na brutalną przywódczynię gangu, ale także mała rebeliantka. Rozwiesza na murach Manili ogłoszenie, że kupi mamę za 300 tysięcy pesos. - Dorośli mogą sobie kupować dzieci - mówi oburzonym przechodniom. - Dlaczego więc dzieci nie mogą kupować dorosłych? Bo nie mają pieniędzy?
Bartosz Żurawiecki
- "Blanka"
- scen. i reż. Kohki Hasei
- premiera: 6.07
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2018