Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

ETHNO PORT. Emocje na samym wierzchu

To, co najbardziej cenię w muzyce świata to pełen wachlarz emocji, które rozpięte są od tych najprostszych, podstawowych, aż po te trudne, zdecydowanie bardziej skomplikowane. Drugi dzień festiwalu Ethno Port udowodnił, że smutek może być tak samo piękny jak radość. I tak samo pięknie dać się opowiadać muzyką.

. - grafika artykułu
Noura Mint Seymali. Fot. materiały organizatorów

Zdecydowanie najwięcej energii wykrzesał z festiwalowej publiczności energetyczny (a jakże!), ośmioosobowy zespół Abavuki, który przyjechał do nas aż z Republiki Południowej Afryki. Instrumenty perkusyjne, sekcja dęta i egzotyczna marimba... Muzycy z Kapsztadu dali kolejny, niezbity dowód na to, że Afryka jest światową stolicą rytmu. Za każdym razem, kiedy na Ethno Porcie pojawiają się goście z tego kontynentu, pewne jest jedno - nikt nie pozostanie obojętny. Afrykańskie rytmy mają w sobie coś magicznego - sprawiają, że niezależnie od wieku, muzycznych upodobań, nastroju czy aktualnego samopoczucia ciało samo reaguje na dźwięk i zostaje wprawione w ruch. Niekiedy tylko nieznacznie, nieśmiało, innym razem nieskrępowanie i ekstatycznie. Zawsze jednak zachodzi jakaś reakcja - czy to zwykłe, przysłowiowe "tupanie nóżką", czy też opętańczy pląs od samą sceną. Niezwykły to widok, kiedy w samym centrum miasta setki osób tańczą na przedzamkowej trawie, a w tańcu zapominają o wszystkim, co ich trapi i zajmuje na co dzień. To - jak dla mnie - kwintesencja Ethno Port.

Smutek kontrolowany

Ale festiwal to nie tylko jedna emocja. Nie ukrywam, że największą przyjemność sprawiły mi występy o wiele skromniejsze, jeśli chodzi o zewnętrzną ekspresję, za to znacznie bogatsze w środkach wyrazu. Czułych punktów dotknęła najpierw Lula Pena, portugalska śpiewaczka fado, która wystąpiła na zamkowym dziedzińcu. Artystka to żywy dowód na to, że żeby zatrzymać czas w miejscu wystarczy tylko jeden człowiek i jedna gitara. Pena gra na instrumencie w taki sposób, że wydaje się on być integralną częścią jej ciała. Śpiewa o rzeczach ważnych - tęsknocie, samotności, miłości, przemijaniu. Na wskroś naturalnie i autentycznie, bardzo mimicznie, niczego nie udając. Hipnotyczne wrażenie, z którego trudno się potem otrząsnąć.

Niewątpliwie wielkim i od dawna wyczekiwanym wydarzeniem był w tym roku koncert Noury Mint Seymali, mauretańskiej pieśniarki, która wystąpiła po raz pierwszy w Polsce. Razem ze swoim zespołem: gitarzystą Jeiche Ould Chighalym, basistą Ousmane Touré i perkusistą Matthew Tinarim zbudowała niezwykły klimat afrykańskiej różnorodności. Niezwykle skromna, nieco wycofana Noura zachwyca przede wszystkim swoim melodyjnym śpiewem (śpiewać zaczęła już w wieku 13 lat) i grą na dziewięciostrunowej harfie ardine, która jest w Afryce instrumentem wyłącznie kobiecym. Wrażenie bezpośredniego zetknięcia z jej muzyką jest nieporównywalne z niczym innym. To jedna z tych rzeczy, których trzeba dotknąć osobiście, materiał płytowy może być tylko zachętą i zaproszeniem.

Etno po polsku

Polskimi akcentami drugiego festiwalowego dnia były grupy Lautari i Masala Soundsystem, które stanowiły klamrę spinającą piątkowy program. Pierwsza rozpoczęła cykl koncertów, druga zagrała późnym wieczorem na jego zakończenie. Oba zespoły to żywy dowód na to, jak różnorodna może być muzyka folk. Lautari traktuje ją w bardziej tradycyjny sposób, prezentując dużą rozpiętość stylów - od tradycyjnych, ludowych przyśpiewek i rytmów bardzo prostych, powtarzalnych, aż po nieco bardziej złożone kompozycje melodyczne. Tym razem pokazali materiał ze swojej najnowszej płyty "Vol. 67", inspirowanej opracowaniami muzyki ludowej Oskara Kolberga, uznawanego za pierwszego polskiego etnomuzykologa.

Z kolei Masala Soundsystem to wybuchowa mieszanka folkloru i elektroniki, nasycona elementami hip-hop i reggae. Jeśli chodzi o ładunek energii to jest to niemalże polska odpowiedź na Balkan Beat Box. Szkoda tylko, że warstwa tekstowa pozostawia wiele do życzenia, często rażąc swoją infantylnością i naiwnym rymem. Niekoniecznie do słuchania na co dzień, choć trzeba przyznać, że kolektyw sprawdził się jako energetyk budzący publiczność do życia o godzinie 00:30.

Anna Solak

  • Ethno Port
  • CK Zamek: Sala Wielka, Scena na Trawie, Dziedziniec Zamkowy
  • 12.06