Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

FESTIWAL FABUŁY. Przeciw fałszywym świadectwom

Napisanie paru stron o Stanisławie Rośku okazuje się wyjątkowo trudne, prawie niewykonalne. Jak napisać o nim solidnie, nie popadając w żadną z  okolicznościowych manier? Żeby było naprawdę o nim, czyli osobnej osobie, a nie osobistości, wyróżnionej przez kapitułę poznańskiej Nagrody im. Adama Mickiewicza, tym samym wydanej na widok i osąd publiczny? Nie wiem.

. - grafika artykułu
Prof. Stanisław Rosiek - laureat Poznańskiej Nagrody Literackiej, fot. materiały prasowe

1.

Bo chociaż zajmowanie się literaturą może być zawodem jak każdy inny, to zdarza się, że dzieje się inaczej. Po jednej stronie artykuły, recenzje, wykłady, dyskusje, życie akademickie lub pokrewne, sukcesy lub ich niedostatek, pewien zestaw gestów, które świadczą o powadze zajęcia, ot, profesjonalizm na wysokiej stopie. Cechuje go wyraźny dystans do przedmiotu krytycznej obróbki, jedynie od czasu do czasu kurczący się w nagłych porywach pasji. Aż wolno stwierdzić bez wstydu - literatura jest dla badacza literatury tym, z czego utrzymuje siebie i bliskich; czymś bezcennie praktycznym.

Tylko - i w tym miejscu przechodzimy na drugą stronę - czy rzeczywiście byłoby to podejście praktyczne? Trudno nie odnieść wrażenia, iż ludzie pragnący władzy, rozgłosu, prestiżu, dostatku niekiedy parają się literaturą, lecz prawie zawsze przez pomyłkę, w wyniku kuriozalnie słabego rozpoznania własnej natury, dusząc się na scenie za ciasnej dla ich ambicji. Inwestują w wielkość, która nie zostanie im dana, a przy okazji pomniejszają wielkość, która czasami dostaje się samej literaturze. A w końcu żyją tak, jakby żyli z czego innego, bez szans na jakąkolwiek prostą satysfakcję, uwięzieni w resentymentach.

Stanisław Rosiek nie żyje z literatury, ale i nie dla niej. Odnoszę wrażenie, że żyje w niej. Jak stwierdził we wstępie do jednej ze swych książek: "[...] sięganie po pióro - choćby tylko po to, by pisać o pisaniu innych - nie jest czynnością bez znaczenia i pociąga za sobą nieodwracalne skutki". W środku kilku najważniejszych dla siebie autorów i utworów: w Mickiewiczu, Schulzu, Mrożku, by wymienić nazwiska kluczowe. Oczywiście jako krytyk literacki, a od tego przecież zaczynał, zagłębiał się - dosłownie - w masę książek różnych autorów współczesnych i dawniejszych. To wchodzenie w tekst zaczęło się w młodości, kiedy w drugiej połowie lat 70. towarzyszył pisarzom swojego pokolenia, by niedługo później wydać ważną książkę Bez autorytetu (razem ze Stefanem Chwinem, 1981), ale głównie za sprawą współpracy przy powstawaniu słynnej serii "Transgresje", zainspirowanej przez Marię Janion. W kolejnych tomach serii (Galernicy wrażliwości, Osoby, Maski) pojęcia tekstu, biografii, życia wyrywały się z dotychczasowych uchwytów, by popędzić ku nieznanym stanom intensywności. Pisanie i czytanie przestawało być zajęciem, a stawało egzystencją.

I tak zostało do dzisiaj w pisarstwie Stanisława Rośka, który - będąc pracowitym i twórczym krytykiem literatury - jest też powściągliwym i dyskretnym wyrazicielem własnych doświadczeń. Na zasadzie: jeśli literatura jest moją egzystencją, to przecież mówiąc o niej, mówię o sobie, wynurzam się z niej, odsłaniam, a może nawet próbuję wypełnić sobą większość obrazu. Czy tego chcę, wychylić się z książki, o której mówię, przyznać sobie część znaczeń, które w niej odkryłem, czy w ten sposób wolno postępować? W imię jakiej wartości tak się czasami robi?

Odpowiedź zgodna z potoczną mądrością brzmi: żeby pozostawić po sobie ślad. Odpowiedź Rośka pochodząca ze wstępu do świetnej eseistycznej książki nienapisane brzmi inaczej: "Da się chyba jakoś przejść przez życie, nie pozostawiając śladów? To późne marzenie, marzenie wieku dojrzałego, które pojawia się wówczas, gdy już się zna swoją miarę. I miarę innych. Nic po sobie nie zostawić, żadnego słowa, które mówiłoby o naszym jednostkowym losie i pozwalało innym przymuszać nas do dialogu zza grobu, bezceremonialnie wzywać nas (z zaświatów) na świadków w sprawie jakichś aktualnych ziemskich sporów... Ach, tak - nic po sobie nie zostawić. Rozproszyć się bez śladu. Nawet grobu nie mieć".

2.

Stanisław Rosiek pracuje tytanicznie. Od połowy lat 90. kieruje założonym przez siebie wydawnictwem słowo/obraz terytoria, znakomitą oficyną, która przez ćwierćwiecze opublikowała blisko tysiąc pozycji, w większości bardzo wartościowych i zwykle wyjątkowo oryginalnych, oscylujących wokół zagadnień nieoczywistych, wykraczających poza tradycyjne podziały w humanistyce i literaturze. Ułożyły się one w parędziesiąt serii, m.in. "Pasaże", "Klasyka Światowej Humanistyki", "Terytoria Kina", "Terytoria Teatru", "Terytoria Skandynawii", "Minerwa. Biblioteka Filozofii i Historii Filozofii", "Rzeczy Literackie", "Idee", "Świadectwa", "Artyści"czy "ars medica ac humanitas". Każdy, kto choćby przez krótki czas zajmował się redagowaniem czegokolwiek, doskonale wie, jaka to trudna robota. A dodajmy do tego troskę o ofertę, podstawy finansowe, mozół prowadzenia biznesu, by zyskać niejakie pojęcie o skali wymaganego zaangażowania.

3.

"Każdy, kto pisze (cokolwiek - własne wiersze czy studium o cudzych wierszach), żyje pokątnie w tym, co napisał, i jest zarazem  w   n i e w o l i   n i e n a p i s a n e g o. Nienapisane to złowrogie monstrum. To mrok i tajemnica. Ale nienapisane jest również nadzieją na przyszłość, porankiem, który rozpoczyna nowy dzień". Te słowa są uderzająco prawdziwe. Komu pisanie o czytanym jawi się jako rzecz ryzykowna i angażująca, temu znane jest rozdwojenie, o którym mówi Stanisław Rosiek. 

Jednak po stronie napisanego zgromadził naprawdę dużo. Jest przecież profesorem Uniwersytetu Gdańskiego, najważniejszym w Polsce ekspertem od kilku spraw. Jedną z nich jest nekrografia, którą zastosował w odniesieniu do Adama Mickiewicza. Zwłoki Mickiewicza. Próba nekrografii poety (1997) oraz Mickiewicz (po śmierci). Studia i szkice nekrograficzne (2013). Wielki pisarz nie kończy życia wraz ze śmiercią. To banał, gdyż doskonale wiemy, że trwa w zmiennej pamięci swoich utworów. Wszelako Rośka interesuje co innego -historia martwego ciała poety, będąca przedłużeniem jego życiorysu: "Pośmiertne dzieje Mickiewicza dopełniają jego życie, nekrografia jest drugą częścią biografii. Jest wobec niej przesunięta na osi czasu, lecz dopiero obydwie łącznie stanowią całość dyskursu na temat Mickiewicza". Opierając się na takim założeniu, omawia m.in. pośmiertne spory o zwłoki Mickiewicza, pogrzeby poety, relacje prasowe, reakcje liryczne, formy kultu i sposoby na zarobek. Rzecz wyrafinowana i prawie sensacyjna w jednym.

Drugi wielki głos, w który wsłuchuje się Rosiek, należy do Schulza. Powód jest prosty i do gruntu złożony: "tak jak autor Sklepów cynamonowych nikt wcześniej po polsku nie pisał", ale i "Świat przedstawiony przez Schulza nie staje nam przed oczami »jak żywy«, lecz wyłania się z trudem i nigdy nie przybiera jednoznacznej formy".

Jest więc wyzwaniem, a nie zadaniem, nieskończoną drogą pytań i wątpliwości, a nie tematem do zaliczenia. Tak rozumiem też pisarstwo Stanisława Rośka - jako nieskończoną drogę do uciekającego gdzieś sensu. Nie wolno zwątpić w jego istnienie, a tym bardziej cynicznie zastępować fałszywym świadectwem.

Prof. Piotr Śliwiński

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022