333. koncert projektu LAS Krystian Piotr zaplanował podobnie, jak inne czerwcowe koncerty w Pawilonie - na zasadzie poszukiwania podobieństw gatunkowych, stylistycznych i nie tylko między intrygującymi projektami na polskiej scenie muzyki alternatywnej. I tak właśnie odbyły się solowe występy Pierkowskiego i Resiny przy wsparciu wyjątkowych wizualiów, czy wieczór z Ciśnienie i Lonker See. Choć jednak LOTTO i NVC łączą poszukiwania w muzyce improwizowanej, to wciąż tak naprawdę wiele dzieli te dwa zespoły. Różnice między nimi są na tyle silnie i wyraźnie odczuwalne, by ich podwójny występ nie był w stanie znużyć powtarzalnością i był nie tylko sporym przeżyciem muzycznym, ale i pamiętnym wydarzeniem kulturalnym.
Zespół LOTTO (Mike Majkowski, Paweł Szpura, Łukasz Rychlicki) w ramach projektu LAS wystąpił w Poznaniu jeszcze wiosną 2015 roku, w pamiętnej lokalizacji na Małych Garbarach, kilka miesięcy po wydaniu debiutanckiej płyty Ask the Dust w Lado ABC. Spory sukces i rozpoznawalność przyniósł kolejny rok - wraz z wydaniem drugiego albumu Elite Feline nakładem krakowskiego labelu Instant Classic. Do LAS-u LOTTO z chęcią powracało - i tak w 2018 roku wystąpiło obok fenomenalnego fińskiego duetu NYOS, tym razem już w Pawilonie (zespół miał już wtedy na koncie trzeci album V V z 2017 roku). Trio warszawiaków przyzwyczaiło przez ten czas słuchaczy do tego, że potrafi w wirtuozerski sposób zbudować duszną i hipnotyzującą atmosferę na płytach, których można słuchać w zapętleniu cały wieczór do późnej nocy, z towarzyszących odsłuchowi niegasnącym poczuciem niedosytu.
Pod koniec listopada ubiegłego roku ukazała się w Endless Happiness czwarta płyta zespołu Hours After. Płytę od poprzednich odróżnia podejście DIY, polegające na świadomej rezygnacji z rejestracji sesji w profesjonalnym studiu nagraniowym na rzecz samodzielnej pracy nad materiałem. Trio zajmowało się nim w Ladomku, miejscu związanym z już nieistniejącym Lado ABC. Perspektywa rychłych koncertów na żywo wydawała się znikoma z powodu narastającej zimą pandemii, a usłyszenie Hours After offline pozostawało wówczas w sferze marzeń. A jednak wraz z nadejściem lata się udało - i tak oto LOTTO po raz kolejny odwiedzi Poznań.
"Czasami nie wiem, kim czuję się bardziej - muzykiem czy dziennikarzem"
Tego wieczoru zagra też kwartet NVC (Rafał Wawszkiewicz, Grzegorz Chudzik, Michał Głowacki, Arek Lerch). Ten skrót pochodzi od Non Violent Communication, hasła zaproponowanego przez saksofonistę zespołu, pedagoga Rafała Wawszkiewicza. Nazwa odnosi się do opracowanego przez Marshalla Rosenberga Porozumienia Bez Przemocy, zwanego również porozumieniem współczującym, a opartego na empatycznym dialogu pozbawionym jakiejkolwiek przemocy. NVC doskonale oddaje relacje panujące między artystami w kwartecie. Zespół został utworzony z inicjatywy perkusisty Arka Lercha, który chciał założyć grupę wykonującą muzykę improwizującą z elementami jazzu i zaprzyjaźnionego saksofonisty Rafała Wawszkiewicza. Arek jest znany z grania w składach wykonujących skrajnie różne gatunki - od metalowej Czerni i thrash metalowego Sanity Control po noise'owo-eksperymentalny So Slow. NVC jest dla niego uzupełnieniem różnych poszukiwań i potrzeb, czy może - niechęci do ograniczenia się do jednego rodzaju i jednego sposobu gry.
- Nie umiem nawet wyodrębnić, kiedy zaczęło się moje zainteresowanie muzyką, bo towarzyszy mi ona przez większą część mojego życia. Wiele lat temu dostałem od wujka pierwszy radiomagnetofon. Zacząłem wtedy nagrywać różne kawałki z radia i kolekcjonować muzykę. A robić to było ciężko, bo nie było dostępu zarówno do nośników, jak i samej muzyki. To wszystko zdarzyło się grubo ponad trzydzieści lat temu. Mam też w pamięci migawkę z czasów, gdy byłem jeszcze małym brzdącem i wchodząc do pokoju widziałem rozłożony w nim sprzęt muzyczny należący do zespołu mojego ojca, który grał w nim na akordeonie i klawiszach. Bardzo mnie to fascynowało. W sumie wszystko co w życiu robiłem przez ostatnie dwadzieścia-dwadzieścia pięć lat, było w dużym stopniu podporządkowane muzyce - graniu bądź pisaniu o niej - i tak pozostało do dnia dzisiejszego - wspomina.
Jako dziennikarz muzyczny, Lerch ma za sobą również bardzo bogate doświadczenia. - Zawsze lubiłem dużo czytać i pisać. Pierwszy tekst, na temat Nicka Cave'a, wydałem w lokalnym pisemku bodajże w 1994 roku. Potem znajomi zaprosili mnie do pisania do magazynu muzycznego "XL", który ukazywał się pod koniec lat 90. Opublikowałem kilka pierwszych recenzji i pisywałem do niego między 1998 a 2000 rokiem, gdy "XL" ostatecznie zakończył działalność. W 1999 roku moje teksty pojawiły się na łamach "Brumu" - magazynu, który przetrwał jeszcze dwa lata. W 2000 roku nawiązałem współpracę z "Metal Hammer" - i trwa ona do dzisiaj. Po drodze było wiele różnych gazet - pisywałem do "Życia Warszawy" czy różnych efemerycznych pism typu "Fluid". Z kolei od 2014 współpracuję z "Noise", moim zdaniem doskonałym magazynem. Od 2010 do połowy ubiegłego roku prowadziłem też własny portal internetowy violence-online.pl. Aktualnie ruszam z jego kontynuacją - zapowiada Lerch. Perkusista czuje, że jako muzyk i dziennikarz znajduje się po dwóch stronach barykady. Podczas gdy niektórzy są przekonani, że nie da się tych dwóch zajęć łączyć sam tak nie uważa, choć przyznaje, iż taka dwoistość może czasem przeszkadzać. - Nie czerpię z pisania dużych korzyści materialnych. Traktuję to jako hobby, wypełnienie życia i zabijanie nudy. Sprawia mi to tyle przyjemności i satysfakcji, że nie zamierzam zastanawiać się, co mnie bardziej fascynuje - granie czy pisanie - przyznaje.
Debiutancki album NVC pt. Obserwacje muzycy nagrali bardzo spontanicznie. Gdy wchodzili do studia nie wiedzieli w zasadzie, co uda im się stworzyć. Ukazał się w marcu 2019 roku. Paweł Lach w recenzji dla kvlt.pl napisał, że artyści "proponują autorską wariację na temat muzyki instrumentalnej, wychodzącej z improwizacyjnego ducha, łączącej różne style, bardzo skutecznie wymykającej się utartym schematom, za nic niemieszczącej się w którejś z dobrze opisanych szufladek. Jednocześnie - i na szczęście - słuchacz nie staje się podczas kontaktu z tą muzyką zakładnikiem jakichś niezrozumiałych eksperymentów dźwiękowych. Bo Obserwacje mogą przypaść do gustu nie tylko wybrańcom i wcale nie są płytą nieprzystępną".
- Jako muzyk i dziennikarz jestem świadomy, że to, co tworzę w swoich zespołach jest bardzo niszowe, mało komercyjne i trudno, żeby ta muzyka "zawojowała" świat - w tym nawet i takie rzeczy, które gra NVC. Nie jest to muzyka hałaśliwa i można powiedzieć, że jest przystępna, ale mimo wszystko mieści się w alternatywnej niszy, która raczej nie będzie docierać do milionów i pozostanie w "niezależnym getcie", ale nie mam z tym problemów i mi to pasuje. To jest mój świat, w którym czuję się najlepiej - wyjaśnia Arek Lerch.
11 czerwca ukazał się drugi album NVC Emocje. To album, do pracy nad którym kwartet podszedł zupełnie inaczej - ze z góry zaplanowanym założeniem, iż poszczególne utwory będą opisywać konkretne emocje. I tak za pomocą pięciu kawałków opowiadają o Radości, Złości, Strachu, Wstręcie i Smutku. - Ta płyta powstawała dosyć długo. W 2020 roku nie było koncertów i nic się nie działo, dlatego mieliśmy dużo czasu i niespiesznie tworzyliśmy ten materiał, przez to praca rozciągnęła się na cały ubiegły rok. Nie wiedzieliśmy, jak pandemia się rozwinie, kiedy i w jakiej formie Emocje zostaną wydane, więc spokojnie je przygotowywaliśmy. Było to dla nas bardzo komfortowe doświadczenie. W styczniu tego roku uznaliśmy materiał za na tyle dopracowany by dokonać nagrań studyjnych. W naturalny sposób zwróciliśmy się też do wytwórni Audio Cave, która wydała nasz debiut i z którą byliśmy "po słowie", że to oni jako pierwsi dostaną nowy materiał. Spodobał im się i wydali płytę. Cały proces przebiegł wyjątkowo spokojnie i klarowanie - opowiada perkusista.
Podczas gdy zróżnicowanie Obserwacji płynęło poniekąd ze spontanicznej pracy nad płytą, to w przypadku Emocji, albumu konceptualnego, ma ono swoje źródła raczej w precyzyjnej, z góry ustalonej koncepcji całości. Choć muzycy opowiadają o uczuciach ze swej natury ulotnych i czasem trudnych do określenia, to paradoksalnie ich praca nad tym materiałem miała charakter poniekąd matematyczny. W zasadzie to odbiorca musi zadecydować, jakie "stany emocjonalne" identyfikuje z poszczególnymi utworami. Zresztą, Emocje konkretyzują się dopiero w trakcie procesu słuchania, bo o jednych uczuciach ten album opowiada, a zgoła inne wywołuje. U mnie są to jakże pożądany spokój, spora przyjemność i niemała satysfakcja.
Marek S. Bochniarz
- #333 koncert LAS-u: Lotto, NVC
- 2.01, g. 20
- Pawilon
- bilety: 30-40 zł
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021