Kultura w Poznaniu

Varia

opublikowano:

Poznań - miejsce multikuchni

Choć w naszym mieście już jest mnóstwo knajpek ze smakami z całego świata, znawcy przekonują, że wciąż nie brak przestrzeni na kulinarne eksperymenty.

. - grafika artykułu
Happa to Mame, fot. Elżbieta Polcyn

Budzisz się rano. Powiedzmy, że jest weekend. Nie musisz spieszyć się do pracy. Przeciągasz się i myślisz: kurczę, zjadłbym dzisiaj ramen/hummus z warzywami/żeberka w sosie barbeque* (*wybrać właściwe/skreślić niewłaściwe/dopisać własną myśl). Jeśli nie masz ulubionej knajpy, która serwuje to danie, skrolujesz po profilach blogerów i recenzentów kulinarnych na Facebooku czy Instagramie. Albo sprawdzasz knajpy serwujące specjalności danej kuchni na Tripadvisorze. Albo jeszcze - jeśli nie masz ochoty na wychodzenie z domu - wybierasz stronę jednego z portali, na których zamawiasz jedzenie z setek różnych lokali gastronomicznych z dowozem do domu. Kilka klików i gotowe - pozostaje tylko czekać na dostawę.

Jeszcze kilkanaście lat temu brzmiałoby to jak pomysły szalonego futurologa. W Poznaniu do restauracji chodziło się raczej od wielkiego dzwonu (poznańska oszczędność!), najczęściej na dania kuchni polskiej albo wielkopolskiej, potem włoskiej, które dość szybko się przyjęły wśród gości restauracji. W grę wchodził także ponadczasowy kebab w wielkiej bułce albo spaghetti w jednym z barów z makaronami.

Dorastamy do eksperymentów

Rok 2019 - w Poznaniu otwiera się kilkadziesiąt nowych knajpek, restauracji i food trucków rocznie. To już nie tylko kawiarnie z bardziej lub mniej przemyślaną koncepcją, pizzerie czy burgerownie, działające najlepiej nocą. Ale również miejsca serwujące dania międzynarodowe, w przeróżnym wydaniu. - Restauracji serwujących kuchnie obce jest w Poznaniu faktycznie coraz więcej i też coraz chętniej do nich chodzimy. Ludzie chcą dziś dowiedzieć się czegoś więcej o jedzeniu, chcą spróbować czegoś nowego, czegoś, o czym właściciel zapewni ich, że właśnie tak gotuje się w danej części świata - zauważa dr hab. Karolina Buczkowska-Gołąbek, specjalistka od turystyki kulturowej i kulinarnej z AWF w Poznaniu oraz szefowa Polskiego Stowarzyszenia Turystyki Kulinarnej. To przekonanie podziela Jakub Pindych z Poznańskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej, który od kilku lat opisuje poznańską gastronomię, tak by nie tylko turyści odwiedzający miasto wiedzieli, gdzie dobrze zjeść. - Na pewno jako społeczeństwo dorastamy do kulinarnych eksperymentów. Jemy więcej zagranicznych dań, jemy bardziej świadomie, większą przyjemność sprawia nam zjedzenie "czegoś innego" - opowiada.

To "inne" objawia się ostatnio niezwykle różnorodnie, nie tylko nowymi punktami modnych kuchni azjatyckich, ale również coraz częściej goszczą u nas smaki z Bliskiego Wschodu, Gruzji czy Ameryki Południowej. Taki międzynarodowy stan rzeczy bardzo odpowiada Magdzie Stanek i Mateuszowi Spurtaczowi, popularnym blogerom z MYTUJEMY. - Musimy przyznać, że jesteśmy w dobrym położeniu, jeśli chodzi o kuchnie z różnych zakątków świata w naszym mieście. Lokalizacja Poznania na linii Berlin - Warszawa pozwala na napływ interesujących konceptów z zachodniej części Europy, ale bez ich większej komercjalizacji i bezpośredniego wpływu na słabszą jakość serwowanych dań - jak naszym zdaniem jest w Warszawie. Poznań, nieskromnie mówiąc, można określić miejscem multikuchni, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie - przekonują.

Podglądaj obcokrajowców

Jak odnaleźć się w tym ogromie opcji? Możesz kierować się recenzjami w internecie, poleceniami znajomych, opiniami w mediach społecznościowych albo być jak prawdziwy foodie - eksplorować bezustannie nowe miejsca. Przy czym musisz mieć w tym sporo wytrwałości i otwartości. Podglądaj, gdzie stołują się obcokrajowcy mieszkający w Poznaniu. - Dla nas powinna być to najlepsza rekomendacja, skoro dania serwowane w konkretnej restauracji smakują ludziom, którzy z taką kuchnią mieli do czynienia na co dzień - mówi Jakub Pindych z PLOT. - Pod tym kątem niedocenianym miejscem jest np. restauracja Hatti przy ul. Woźnej z kuchnią z Indii. Zdarza się, że podjeżdżają tam grupy Hindusów i biesiadują. Kuchni chińskiej warto próbować tam, gdzie stołują się Chińczycy, np. w Asian Fyrtel. Ale niech was nie zdziwi, że Chińczycy dostaną nieco inaczej przyrządzane i podane danie niż Polacy - zaznacza. - A jeśli odwiedzisz Spice House na Jeżycach, gdzie gotują kucharze z Bangladeszu, zawsze zapytają, czy jesteś u nich pierwszy raz. Jeśli tak, zaproponują ci danie według ich standardów bardzo łagodne. Jeśli będziesz drugi, trzeci raz i poprosisz o bardziej oryginalnie przyrządzone, to powiedzą, że OK, ale jesz je na własne ryzyko.

Smakowite podróże

Jak w przypadku gotowania dla Polaków zachować autentyczność konkretnej kuchni? Część restauratorów zatrudnia zagranicznych kucharzy. Inni ściągają produkty z dalekich krajów: owoce morza, ryby, mąki do wyrobu makaronów czy wędliny. - Znam właścicielkę baru sushi, która część rzeczy importuje z Japonii, ponieważ dzięki temu zachowuje oryginalność serwowanej potrawy - mówi dr hab. Karolina Buczkowska-Gołąbek. Inni samodzielnie wyjeżdżają w dalekie podróże, by na własnym podniebieniu zapamiętywać nowe smaki, nozdrza napełniać nowymi aromatami, a przepisów uczyć się od zwykłych ludzi, którzy lokalne potrawy mają w swoim DNA. Tak jak Monika Mądra-Pawlak i Jan Pawlak, właściciele La Ruiny i Raju, którzy przez rok podróżowali z dziećmi po Ameryce Północnej i Południowej. Teraz wiedzę i doświadczenie przekładają na talerze na Św. Marcinie.

I choć ze wskazań portalu Tripadvisor wynika, że w Poznaniu jest ponad 800 lokali gastronomicznych, to ta liczba nie musi być aktualna. Portal nadal uwzględnia restauracje, które się zamknęły, a czasem inne klasyfikuje podwójnie. I mimo tego bogactwa dr hab. Karolina Buczkowska-Gołąbek mówi, że na rynku poznańskim jest wciąż miejsce na nowe eksperymenty z kuchniami. - Moim zdaniem przyjęłyby się mniej znane kuchnie, z którymi mamy styczność np. w podróży - przekonuje. - A drugim kierunkiem może być specjalizacja, np. włoskich restauracji, by stały się regionalnymi włoskimi restauracjami: toskańską, piemoncką czy sycylijską. Według Magdy Stanek i Mateusza Spurtacza w kulinarnym Poznaniu brakuje dwóch rzeczy: - Dobrego "Meksyku" z restauracyjnym sznytem oraz nieoszukanego, bazującego na naprawdę wysokiej jakości produktach "Chińczyka" - podsumowują krótko.

(...)

Elżbieta Polcyn

Więcej o poznańskiej mapie kulinarnej - w lipcowym numerze magazynu IKS. Już w sprzedaży!

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019