Kultura w Poznaniu

Varia

opublikowano:

FESTIWAL MALTA. Walka jest trudna, ale zmiana jest możliwa

Manipulowanie społeczeństwem jest łatwe, jeśli ktoś ma do tego środki. (...) Walka jest trudna, ale zmiana jest możliwa - mówił Jan Sowa podczas wczorajszej dyskusji w ramach spotkania Planetarna zmiana, które było częścią tegorocznego programu Festiwalu Malta.

. - grafika artykułu
Debata "Planetarna zmiana", fot. Klaudyna Schubert

W ramach tegorocznej Malty zaplanowano cykl spotkań zatytułowany Forum: Ruchy oporu. Codziennie w rozmowach biorą udział specjaliści z różnych dziedzin, którzy wypowiadają się na temat strategii sprzeciwu. Założono, że podczas tych spotkań szczególną uwagę przywiązywać będą zarówno do kwestii estetycznych, jak i społeczno-politycznych. We wczorajszym spotkaniu, które poprowadził Michał Nogaś, wzięli udział Paulina Kramarz - ekolożka, dr hab. nauk biologicznych, profesor nadzwyczajny Instytutu Nauk o Środowisku Wydziału Biologii Uniwersytetu Jagiellońskiego  oraz Jan Sowa - socjolog i kulturoznawca.

Na pytanie prowadzącego o to, jak goście rozumieją hasło "planetarna zmiana" Jan Sowa odpowiedział: - Kiedy zobaczyłem tytuł  naszego spotkania, pomyślałem, że jest w nim fajna ambiwalencja, bo można je odczytać jako postulat albo diagnozę, choć te kwestie są połączone. Musimy zdać sobie sprawę z tego, co się dzieje, żeby wiedzieć jak działać. Złożoność świata rośnie na każdym poziome - technologicznym, politycznym, społecznym. Ta zmiana spowodowana jest przez to, że określona grupa ludzi dąży do realizacji swoich interesów. Wygląda na to, że nie poradzimy sobie z tym skutecznie, jeśli nie stworzymy solidarnego punktu frontu. Musimy zrobić coś z arogancją grup interesu.

Paulina Kramarz odniosła się do tematu spotkania tymi słowy: - Najłatwiej działa się lokalnie, bo najlepiej znamy to, co jest wokół nas, ale żeby coś się zmieniło, takie podejście musi objąć każdy kraj. Zmiana musi dotyczyć przede wszystkim praw człowieka. Istnieje takie określenie jak "gatunek parasolowy", które oznacza ochronę jakiegoś gatunku przez jego zależność od innych gatunków, które są pod ochroną. W ten sposób postrzegam miejsce człowieka. W skali światowej człowiek nie jest chroniony, bo stale łamane są jego prawa  - dostępu do życia w czystym środowisku, zdrowej żywności itp. Gdybyśmy zaczęli je chronić - chronilibyśmy całą planetę. Zmiana planetarna to upodmiotowienie ludzi i przyrody. Słowa Kramarz skomentował Sowa, mówiąc z kolei, że według niego człowiek jest gatunkiem "antyparasolowym", ponieważ jako jedyny zagraża wszelkim gatunkom na całej Ziemi. Zaznaczył jednak, że nie chce, aby jego słowa zabrzmiały mizoginistycznie i anty-humanistycznie. Kramarz podjęła wątek ponownie, komentując błędną, w jej przekonaniu, ścieżkę aktywistów. - W dołek wprowadza ich często przekonanie, że ludzkość jest zła, a to uogólnienie. Trzeba zidentyfikować grupę, która za krzywdy odpowiada. Pomocna w tym może okazać się biologia. Frans de Waal napisał książkę Wiek empatii. Jak natura uczy nas wrażliwości, która potwierdza powstanie empatii na drodze ewolucji. Nie uczy się w szkołach i na studiach, jak ważne jest współodczuwanie i zdolność do bezinteresownej pomocy. Trzeba pamiętać, że odsetek populacji nie potrafi w ten sposób funkcjonować, co większości trudno jest zrozumieć. Sporo takich ludzi zajmuje wysokie stanowiska i ma decyzyjność - powiedziała. Sowa zaznaczył, że od antorpocenu, woli określenie "kapitalocen". - Miliard najbiedniejszych ludzi mogłoby po prostu zniknąć i,  jeśli chodzi o środowisko, nic by się nie zmieniło. Nie wszyscy mamy wpływ na to co się dzieje z planetą, w przeciwieństwie do najbogatszych ludzi - zauważył.

Po tych słowach nastąpił zwrot w rozmowie. Dyskutanci nadal skupiali się na krytyce kapitalizmu i próbie zaproponowania innych rozwiązań ustrojowych, komentując kwestię powszechnego braku zaufania do nauki. Na pierwszy ogień poszedł wątek różnorodnych opinii społecznych na temat pandemii. Kramarz zauważyła, że środowiska naukowe od dawna przeczuwały nadejście sytuacji epidemicznej, w której obecnie się znajdujemy. - Większość wirusów ma pochodzenie odzwierzęce. Z powodu spadku bioróżnorodności, wirusy zamiast na dzikie zwierzęta przechodzą na ludzi albo zwierzęta hodowlane. Tymczasem kryzys wiary w słowa naukowców rozpoczął się już dawno. Mamy coraz słabszy system nauczania, oparty na nauce pojęciowej, zamiast rozumieniu świata. Istotne jest też biznesowe podejście do nauki. Badacze stale zależni są od prywatnych korporacji, które prowadzą wydawnictwa. Skupiając się na zbieraniu punktów naukowych, przyczyniają się do sukcesu tego systemu. Poza tym wyniki badań są dostępne dla nielicznych, a naukowcy nie są zainteresowani popularyzacją swoich projektów, bo nic za to nie dostają. Zapomniano o misji społecznej nauki.

Nogaś zauważył, że rolę popularyzatorów coraz częściej przejmują influencerzy, którzy zazwyczaj omawiają tematy skrótowo lub błędnie. Kramarz powiedziała wówczas: - Naukowcy nie są uczeni tłumaczenia swoich badań w przystępny sposób. Ludzie ufają osobom, które są w stanie zrozumieć, które komunikują się  z nimi w przystępny sposób. W ten sposób w społeczeństwie zaczynają funkcjonować przeróżne mity, jak choćby o szkodliwości niektórych gatunków insektów. Bez nich nasze środowisko nie umiałoby sobie poradzić, ale wiara w ich zdrowotną szkodliwość powoduje, że ludzie często chcą je zwalczać. Uważam, że brak odpowiedniej popularyzacji nauki to brak empatii dla społeczeństwa.

Temat ten poprowadził rozmówców w stronę refleksji nad rolą i możliwościami mediów. Sowa zauważył, że wina nie leży po stronie osób, które bezpośrednio zajmują się tą dziedziną, ale kapitalizmu, który doprowadził do zdewaluowania rangi ekspertów. - Przez długi czas eksperci powoływani byli do wypowiadania się w mediach w taki sposób, by dać ludziom do zrozumienia, że nic im się nie należy i nie mogą funkcjonować inaczej. Często chronili w ten sposób interesy jakiejś grupy, która miała zysk w przekonaniu społeczeństwa do takiego myślenia. Rozumiem, że kiedy ludzie słyszą ekspertów, myślą o nich jako o "wykształciuchach" - osobach, które mają kapitał kulturowy i intelektualny, zapominając, że nie zawsze muszą służyć społeczeństwu - zauważył.

W końcu rozmowa zeszła na temat nadprodukcji, będącej wynikiem pędzącego kapitalizmu. Nogaś stwierdził, że "zalewamy się ilością rzeczy niepotrzebnych". Kramarz poprawiła prowadzącego, zwracając uwagę: - To nie my zalewamy planetę plastikiem, ale jesteśmy zalewani. Jesteśmy zmuszeni do kupowania produktów zapakowanych w plastik i nie mamy wyjścia z tej sytuacji. Producenci nie ponoszą kosztów środowiskowych, choć powinni.

Sowa również podjął ten wątek w swojej wypowiedzi. - Producent opakowania powinien być zobowiązany do zrobienia czegoś ze śmieciami. Jesteśmy w stanie do tego doprowadzić. To nie jest utopia, jak przeniesienie ludzkości na Marsa, ale jednak nie robimy tego, bo interesom prywatnym taka zmiana nie byłaby na rękę. Nasz system jest podatny na korupcję. Manipulowanie społeczeństwem jest łatwe, jeśli ktoś ma do tego środki i dlatego to o czym mówię się nie dzieje, chociaż mogłoby. Musimy sobie zdać sobie sprawę skąd bierze się opór. Walka jest trudna, ale zmiana jest możliwa.

Julia Niedziejko

  • Festiwal Malta: Planetarna zmiana w ramach cyklu Forum: Ruchy oporu
  • Goście: Paulina Kramarz, Jan Sowa
  • Prowadzący: Michał Nogaś
  • Park im. Henryka Wieniawskiego
  • 23.06

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021