Kultura w Poznaniu

Varia

opublikowano:

FESTIWAL MALTA. Jesteśmy wnuczkami czarownic

W Europie najwięcej procesów czarownic odbyło się między XV a XVII wiekiem, a koncepcja czarownicy kształtowała się zarówno w średniowieczu, jak i w nowożytności. Wierzono, że celem praktyk magicznych jest działanie na szkodę innych osób, twierdzono, że czarownice zawiązywały pakt z diabłem, uczestniczyły w sabatach, podczas których tańczyły nago i jadły dzieci, potrafiły latać. Uważano wówczas również, że kobiety to osoby o słabym charakterze, podatne na tzw. podszepty szatana. Wydarzenia takie jak powodzie, gwałtowne burze czy wybuchy epidemii były przypisywane siłom nieczystym, a te - bezpośrednio kojarzone z inteligentnymi kobietami, które zajmowały się ziołolecznictwem, potrafiły odbierać porody i miały zarazem mocną pozycję w społeczeństwie. O tym właśnie mówi szereg wydarzeń na tegorocznym Festiwalu Malta.

Grupa kobiet w koszulach nocnych śpiewa na scenie. Jest ciemno, scenę oświetlają światła. - grafika artykułu
Chór Czarownic, fot. Witek Szydłowski

Rzucanie oskarżeń o czary i samosądy były dawniej bardzo popularne i stosunkowo proste, wystarczyło bowiem "donieść" na wybraną osobę. Kobiety, które podejrzewano o uprawianie magii, były od razu na straconej pozycji - ich winę zakładano z góry. Oczekiwano od nich natychmiastowego przyznania się do winy, a jeśli to nie następowało, poddawano je licznym próbom, które miały potwierdzić, że pozostawały w kontakcie z siłami nieczystymi. Kolejnym etapem były zazwyczaj tortury, a następnym śmierć na stosie. O czary oskarżano również mężczyzn, jednak większość źródeł pisanych skupia się na czarownicach nie bez powodu - statystycznie to właśnie kobiety częściej posądzano o praktykowanie magii (np. w latach 1530-1730 na terenie Świętego Cesarstwa Rzymskiego o czary oskarżono 4 575 mężczyzn oraz 19 050 kobiet).

Pierwszy proces na ziemiach polskich odbył się w kwietniu 1511 roku na Chwaliszewie, wtedy jeszcze osobnej wsi, w której znajdowały się warzelnie piwa. W tamtych czasach spożywanie piwa było właściwie codziennym rytualem, ważnym elementem każdego dnia, a więc kiedy część mieszkańców zachorowała wskutek zatrucia wody w warzelniach, miejscowi stanęli w obliczu tragedii. Winą obarczono "staruszkę z Chwaliszewa", znachorkę - postawiono jej zarzut rzucenia czarów i skazano na śmierć przez spalenie na stosie. O czarownicy często mówi się jako o starej kobiecie, ale biorąc pod uwagę średnią długość życia kobiet w średniowieczu, szacuje się, że kobieta mogła mieć 20-30 lat. To wydarzenie stało się niechlubnym początkiem kolejnych procesów o czary dziejących się w Wielkopolsce (i nie tylko). Warto jednak wspomnieć, że równolegle do procesów za czary odbywających się w następnych latach na terenie Wielkopolski, podejmowano też próby mające na celu podważenie sensu stosowania tortur w procesach o stracenie czarownic. Karę za uprawianie czarów zniesiono w 1776 roku, a liczbę ofiar kobietobójstwa trwającego od XV wieku na całym świecie szacuje się na liczbę od kilkunastu tysięcy do dziewięciu milionów.

Pomysł na zwizualizowanie historii wiedźmy z Chwaliszewa i wpisanie jej w historyczną warstwę Poznania pojawił się już w 2015 roku z inicjatywy Ewy Łowżył, założycielki KontenerArt i zespołu Chór Czarownic, a został zrealizowany podczas tegorocznej odsłony Malta Festival w ramach serii wydarzeń z cyklu Wiedźmy. Pomnik "Czarownicy z Chwaliszewa" został uroczyście odsłonięty w sobotę, 7 września, w Parku Stare Koryto Warty. Rzeźba jest wykonana ze stali i częściowo trawiona kwasem, a autorką jest poznańska artystka Alicja Biała. W rozmowie z Pauliną Reiter dla "Wysokich Obcasów" mówiła, że historia spalonej kobiety symbolizuje dla niej "sytuację, w której każda i każdy z nas mógłby stać się ofiarą, ale też oskarżycielem czy w końcu osobą bierną, która przygląda się przemocy i nie reaguje. Staram się to pokazać i dlatego rzeźba będzie polerowana, by odbijać ludzi, którzy będą mogli się w niej przejrzeć. Wiedźma z Chwaliszewa będzie (...) przeciętną Polką, mieć 166 cm wzrostu, przeciętny biust i średnią szerokość bioder. Nie ma twarzy."

Wspomniana przeciętność jest widoczna nie tylko w budowie ciała czarownicy, ale także w miejscu, w którym zlokalizowano rzeźbę. Na próżno szukać dodatkowego postumentu, który dodałby pomnikowi "powagi"; ze względu na stosunkowo małe wymiary i znajdujące się wokół drzewa czarownicę łatwo ominąć. Zbudowana wokół rzeźby sytuacja ma wymiar symboliczny, zwłaszcza rozpatrywana w kontekście innych pomników znajdujących się w Poznaniu - tych upamiętniających mężczyzn. Monumentalne, masywne, opatrzone licznymi podpisami, przedstawiające konkretne postacie, manifestują swą obecność w tkance miejskiej, z kolei czarownica z Chwaliszewa, jako jeden z dwóch posągów upamiętniających postacie kobiece, idealnie współbrzmi z otoczeniem. Pomnik, podobnie jak znachorka, jest anonimowy - nie przedstawia osoby o konkretnym wyglądzie, aktywuje warstwę symboliczną. Odbijając wizerunki każdego i każdej z nas, niekoniecznie w oczywisty sposób, stawia nas w obliczu struktur kultury. Opowiada tym samym nie tylko o wydarzeniach historycznych, ale staje się świadkiem codzienności i odbić indywidualnych historii. To praca refleksyjna i choć jest świadkinią historii, silnie zaznacza swoje istnienie tu i teraz.

Tegoroczna odsłona Malty bazuje na kilku filarach teoretycznych, a jednym z nich są właśnie rozważania na temat wiedźm. Dominika Kulczyk podkreśla, że jej celem jest odczarowanie stereotypowego wizerunku czarownic, który przez lata był usprawiedliwieniem dla okrucieństwa i przemocy wymierzanych w kobiety. Program wydarzeń jest różnorodny i nie zamyka się w lokalnej bańce. Tuż po odsłonięciu rzeźby Białej przenieśliśmy się do auli UAP, gdzie odbył się międzynarodowy panel Wiedźmy na świecie. Spotkanie moderowała dr Anna Jankowiak, a wśród zaproszonych gości znaleźli się Jaha Dukureh - działaczka na rzecz praw kobiet z Gambii sprzeciwiająca się okaleczaniu narządów płciowych kobiet, Amanda Edmiston - szkocka gawędziarka i zielarka łącząca wątki mitologiczne i legendy z odkryciami naukowymi oraz Michael Ostling - doktor religioznawstwa, którego zainteresowania naukowe skupiają się wokół magii i czarownic. Dyskusja była długa i wielowątkowa. Poruszała nie tylko tematy stricte związane z historią wiedźm, ale dotyczyła także zjawisk społecznych, które przez lata pozostają aktualne - mowa tu o stygmatyzacji, stalkingu, spotykanym na każdym kroku hejcie, ale i represjach politycznych. Udało się wyjść poza perspektywę feminizmu białego, co jest niezwykle istotne w kontekście społeczno-politycznych wydarzeń dziejących się na świecie, a na co rzadko starcza miejsca. W przypadku wydarzeń zaplanowanych z myślą o motywie czarownic odczuwam jednak lekki niedosyt i zastanawiam się, czy zaproszenie Jahy Dukureh i zorganizowanie jednego panelu międzynarodowego to wystarczający gest solidarności.

Kolejnym punktem pierwszego dnia festiwalu, który był zdecydowanie najbardziej intensywny jeśli chodzi o temat czarów, był wieczorny występ Chóru Czarownic. I właściwie nie sposób wyobrazić sobie planu tegorocznej Malty bez tego koncertu, zwłaszcza mając w pamięci postać Ewy Łowżył, która nie tylko zainicjowała działalność poznańskiego chóru w 2016 roku, ale rok później wyreżyserowała również spektakl Pieśni Czarownic, który można było oglądać na deskach Teatru Polskiego. KontenerArt wypełniły słowa, które tysiące osób wyśpiewywało w trakcie protestów, ale także pozostałe utwory z repertuaru Chóru, w tym Chwaliszewo. Trudno jest przejść obojętnie wobec występów Chóru Czarownic. Teksty piosenek, ale także ekspresja sceniczna kobiet są mocne, silne. Pojedyncze głosy stapiają się w jeden krzyk, w moim przypadku od razu wywołują wspomnienie poznańskich czarnych protestów.

Zastanawiając się nad historią czarownicy z Chwaliszewa, wnioskami z międzynarodowego panelu o wiedźmach i w końcu nad występem Chóru Czarownic, nie sposób uciec od bardziej ogólnych rozważań na temat feminizmu. Malta oferuje znakomite okazje do pogłębiania refleksji na temat "wewnętrznych" czarownic: przed nami jeszcze warsztat Jestem Babą Jagą prowadzony przez Annę Jankowiak i Agatę Kominiak, warsztat z uwalniania energii prowadzony przez Katarinę Hellström czy Period Celebration Party. Wciąż można odwiedzać wystawę Odplatanie w galerii Fundacji Czas Kobiet i przeglądać się w stalowej czarownicy z Chwaliszewa. W kontekście wspomnianych wcześniej ogólnych rozważań na temat feminizmu, zastanawiam się jednak, czy maltański program jest wystarczająco inkluzywny, czy każdy i każda znajdzie w nim coś dla siebie? Wydarzenia tworzone przez kobiety dla kobiet są wciąż potrzebne i niebywale wartościowe, ale wiemy też, że feminizm nie jest tylko o kobietach i dla kobiet - przeglądamy się w nim wszyscy, podobnie jak w stalowej rzeźbie wpisanej w Stare Koryto Warty.

Klaudia Strzyżewska

  • Koncert Chóru Czarownic, odsłonięcie rzeźby i międzynarodowy panel Wiedźmy na świecie
  • Park Stare Koryto Warty
  • 7.09

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024