Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

FESTIWAL MALTA. Emancypacja dnia powszedniego

W wykonanej w 1975 roku czarno-białej pracy wideo, Marina Abramović, serbska artystka, przez 50 minut szczotkuje włosy, powtarzając w międzyczasie: "Sztuka musi być piękna, artystka musi być piękna". Zapętlające się słowa z każdą minutą coraz bardziej uderzają swoją intensywnością, podobnie jak gesty Abramović, które stają się coraz bardziej agresywne. Art Must Be Beautiful, Artist Must Be Beautiful to kanoniczne dzieło dla feministycznej historii sztuki. Rozważania na temat wyglądu kobiet i standardów narzucanych przez zachodni kanon nie przestają być istotnym motywem prac osób artystycznych, chociaż można odnieść wrażenie, że w tym temacie powiedziano już wszystko.

Splątane, brązowo-siwe kępki włosów z wplątanymi w nie suchymi liśćmi i kwiatostanami. - grafika artykułu
fot. Klaudia Strzyżewska

W Poznaniu wystartowała właśnie kolejna, ale pierwsza organizowana przez Dominikę Kulczyk, edycja Malta Festival pod hasłem Za Miłość! Przed zanurzeniem w multidyscyplinarne wydarzenia wpisane w tkankę miasta, spotkaliśmy się w galerii Fundacji Czas Kobiet wokół prac Krystyny Piotrowskiej. Wystawa Odplatanie, która rozpoczyna tegoroczną odsłonę Malty, podejmuje temat kobiecych włosów, osadzając je w kontekście kulturowo-politycznym. Dla osób, które znają sztukę artystki, wykorzystanie wspomnianego motywu nie będzie zaskoczeniem. Piotrowska bowiem już od prawie 20 lat traktuje włosy jako medium, wykorzystując je zarówno w kontekście rozważań nad indywidualną tożsamością sytuującą sią na pograniczy polskości i żydowskości, jak i wspólnego losu kobiet uwikłanych w polityczne struktury.

Trudno wyobrazić sobie lepsze miejsce na wystawę Piotrowskiej niż siedziba Fundacji Czas Kobiet. Prezentowane w przestrzeni dzieła mimowolnie wchodzą w interakcję z profilem działalności Fundacji, czyli codziennym wsparciem kobiet i działaniem na rzecz równości. Odplatanie można potraktować w kategoriach feministycznego tryptyku, na który składa się seria portretów, instalacje stworzone z wykorzystaniem włosów oraz praca wideo.

Nieskończona dziewczyńskość

Do przestrzeni galeryjnej prowadzą nas Dziewczynki z Karlsbadu - seria portretów wykonanych na podstawie fotografii uczennic szkoły żeńskiej z 1905 roku. Piotrowska wchodzi w dialog z anonimowością grupowych zdjęć, poświęcając każdej z dziewczynek uwagę. Uwaga ta manifestuje się w namalowanych przez artystkę portretach - każda z uczennic została przedstawiona na osobnym płótnie utrzymanym w zimnych odcieniach szarości, podkreślających dokumentalny ładunek prac. Co zwraca uwagę, to makijaż, który Piotrowska "dodała" w procesie malowania - czerwone usta i zaróżowione policzki kontrastują ze wspomnianymi szarościami. Z jednej strony sprawiają, że portrety wyglądają nienaturalnie, z drugiej zaś można pomyśleć, że w tej kolorystycznej dysproporcji kryje się pewien mistycyzm. Pomimo że artystka zrezygnowała z przedstawienia uczennic w ramach grupowej fotografii, portrety znajdują się blisko siebie (płótna stykają się krawędziami) i są dodatkowo połączone warkoczami (a może jednym warkoczem?) przenikającymi przez ramy obrazów. To kolejny element dodany w procesie malowania - warkocze jako symbol młodości, niewinności kontrastują z wyrazistymi makijażami. Wydaje się jednak, że w wizerunkach dziewczynek kryje się coś więcej: sieć warkoczy dodaje im siły, a w zatopionych w danym momencie w historii spojrzeniach kryją się iskry odwagi.

Porastająca siła

Kolejna opowieść snuta przez Piotrowską w ramach wystawy dotyczy włosów jako obiektów. Jedna ze ścian galerii zostaje pochłonięta przez cumulusy powstałe z kosmyków (kołtunów?) włosów o różnych odcieniach i strukturach. Kosmyki nie są ograniczone przez płótno ani ramy, dlatego też można odnieść wrażenie, że niepostrzeżenie przejmują otaczającą je przestrzeń (mniejsze cumulusy "wrosły" w jeden z kątów galerii). Instalacja przypomina labirynt, w którym ukryto artefakty codzienności, które można dostrzec już po chwili wpatrywania się w dzieło. Oglądana z daleka przypomina mapę i w zasadzie można ją rozpatrywać w takich kategoriach: to metaforyczny splot losów, emocji i historii właścicielek ściętych włosów. Z "porastającymi" ścianę galerii cumulusami skłębionych kosmyków kontrastują znajdujące się nieopodal myśliwskie trofea. W miejscu poroży znajdują się kucyki, a tarcze pomalowane są na różowo. Kucyki są estetyczne, "uporządkowane", włosy związane są gumkami lub zaplecione w warkocz. Stanem pośrednim pomiędzy chaosem cumulusów a schludnymi kucykami są medaliony: jeden z nich jest porośnięty bujną czupryną włosów, która niemal wyrywa się z ram, w drugim zaś oprócz blond kosmyków znajduje się warkocz.

Jagna Domżalska, kuratorka wystawy, pisze o tych pracach jako o "reprezentacji drzemiącej w kobietach seksualności, zmysłowości i naturalnej siły, które (już) nie dadzą się poskromić." W obliczu tej części ekspozycji nie sposób nie wspomnieć o ambiwalencji włosów jako ludzkiego (kobiecego) owłosienia. Jako obiekt budzą bowiem zarówno pożądanie, jak i wstręt, przynależą do różnych kategorii estetycznych. Rozpatrywane w kontekście ciała wydają się "czymś naturalnym", a nawet fascynującym, ale rozumiane jako obiekt istniejący poza ramami cielesnymi stają się czymś budzącym wstręt czy też przypominającym o ludzkiej śmiertelności. Dla sztuki Piotrowskiej istotna jest kategoria wstrętu, obrzydliwości, a mianowicie abiektu, którym stają się ścięte włosy. Istniejące jako wytwór oddzielony od człowieka stają się swego rodzaju fetyszem, uruchamiając lawinę kodów kulturowych. Brak włosów jako symbol stygmatyzacji, włosy jako wyznacznik atrakcyjności i zmysłowości lub braku podporządkowania się kanonowi piękna, włosy jako element nierozerwalnie związany z narzuconymi społecznie rolami (np. kultury wymagające zakrywania włosów przez kobiety), włosy rozumiane jako symbol przemijania i śmierci - te wszystkie (i wiele innych) skojarzeń idą ramię w ramię z chaosem skłębionych kosmyków pochłaniających nieskazitelnie białą ścianę.

Odplatanie kobiecości

Ostatni etap wystawy to tytułowe odplatanie odbywające się w ramach pracy wideo. Każda z bohaterek rozpuszcza włosy w rytm nagrania z jednego z marszów kobiet - w trakcie wernisażu proces ten współbrzmiał z muzycznym performansem skrzypaczki Katarzyny Klebby. Było to wydarzenie niesamowite nie tylko ze względu ma możliwość obcowania z muzyką na żywo: można było odnieść wrażenie, że poruszające się wraz z dźwiękami rozpuszczone włosy artystki były przedłużeniem dziejącego się w ramach pracy wideo procesu. Domżalska podkreśla, że zaplatanie włosów odnosi się do ujarzmiania kobiet, zaś rozplatanie - do ich wyzwalania. Przypomina także, że motyw rozpuszczonych włosów w większości kultur świata kojarzony był z jednej strony z siedliskiem demonów, z drugiej zaś mocy i sił witalnych. Sam proces rozplatania włosów jako rytuału znamy z polskiej kultury ludowej: rozplatanie warkocza następowało w ramach przygotowania do zaślubin lub w momencie śmierci.

Gest wykonywany przez bohaterki pracy Piotrowskiej jest zatem obarczony kulturowo-społecznym ciężarem, ale jest to też czynność powtarzana przez kobiety na całym świecie kilka razy dziennie, funkcjonująca jako nieuświadomiony rytuał. Artystka w ramach wystawy snuje narracje sięgające do przeszłości i teraźniejszości, niejako omijając to, co będzie. Te efemeryczne, wizualne opowiadania sytuujące się na granicy widzialnego i niewidzialnego są pojemne, gromadzą bowiem szereg zjawisk kulturowych i społecznych, a także towarzyszące im konsekwencje. Mimo że Piotrowska nie opowiada o różnych rozumieniach kobiecości, siły i niezależności wprost, to z jej prac wyraźnie wybrzmiewa emancypacja ukryta w codziennych, prostych, nieustannie powtarzanych gestach.

Klaudia Strzyżewska

  • Wystawa Krystyny Piotrowskiej Odplatanie
  • kuratorka: Jagna Domżalska
  • Galeria Fundacji Czas Kobiet
  • czynna do 15.09

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024