Kultura w Poznaniu

Teatr

opublikowano:

Współczesna Stabat Mater

Początkowo po głowie krążyło mi pytanie - czym kierowało się kierownictwo artystyczne, zestawiając ze sobą dwa muzyczne światy: Karola Szymanowskiego i Pergolesiego, dla których wspólnym łącznikiem był jedynie motyw Stabat Mater? Moje wątpliwości szybko zostały rozwiane, ponieważ podczas piątkowego wieczoru w Auli Artis artyści Teatru Wielkiego pokazali dwie zupełnie odmienne opowieści, dwie zupełnie odrębne koncepcje choreograficzne.

. - grafika artykułu
fot. Maciej Zakrzewski

Wieczór rozpoczął się od muzyki polskiej, czyli Stabat Mater do muzyki Karola Szymanowskiego w choreografii Danieli Cardim. Ta neoklasycystyczna interpretacja zachwycała symetrią, synchronami, konsekwencją, a także zrozumieniem choreografki dla muzyki, stanowiącej dla niej punkt wyjścia do interpretacji. Trzeba zauważyć, że fragmenty muzyczne, które się powtarzały, miały też swoje odzwierciedlenie w interpretacji artystów Teatru Wielkiego. Do swojej choreografii Daniela Cardim wykorzystała różne techniki taneczne, choć nie było tu elementów polskiego folkloru i epatowania słowiańskością, jak często zdarza się przy realizacjach związanych z muzyką Karola Szymanowskiego. Choreografka znalazła inne źródła dla ujścia swoich emocji. Ten emocjonalny przekaz był obrazem tęsknoty, bólu, cierpienia, utraty. Cardim nawiązała do wojny, a także do tematu bezradności, straty i odnalezienia siły do dalszego działania. Z kompozycją Szymanowskiego towarzyszyła każdej kobiecie, która traci bliską osobę. Cardim śmiało nawiązała także do wojny w Ukrainie, ukazując emocje, które towarzyszą nie tylko kobietom, czekającym na informacje o swoich bliskich, lecz także mężczyznom.

Choreografia Edwarda Cluga swoją premierę miała w Monachium. Jednak jej pełen symbolizmu charakter nie traci na aktualności. Niezwykle ekspresyjna muzyka Pergolesiego stała się dla Cluga opowieścią o życiu i nadziei, a także o sile kobiet. Już w samej muzyce Pergolesiego słyszymy elementy radosne, co w czasem humorystycznej formie wykorzystuje także Clug. Trzeba zauważyć, że choć jego choreografia opierała się, podobnie jak u Cardim, na częstych symetriach i synchroniach, to miała zdecydowanie odmienny charakter. Zbudowana na kilku elementach groteskowych łączyła w sobie biblijne cierpienie matki po stracie syna z uwspółcześnioną interpretacją symboliki. Stabat Mater w ujęciu Cluga stał się hymnem na cześć kobiet, gdzie czułość i delikatność łączy się z poświęceniem i oddaniem. Jednak Clug wykorzystał ku temu zupełnie inne środki niż Cardim. Dominantą całości był teatr, symboliczna opowieść budząca mnóstwo skojarzeń od sacrum przez profanum. Od desakralizacji aż po scenę ukrzyżowania i złożenia w grobie.

Motyw Stabat Mater to historia łatwa do przeintelektualizowania czy dodania patosu. Wydaje mi się, że zarówno u Cardim, jak i u Cruga, zobaczyliśmy dwie zupełnie inne narracje. Tak samo jednak wartościowe. Obie pełne ascetyzmu, jeśli chodzi o scenografię, ale zupełnie dalekie w interpretacji motywu Matki Boskiej cierpiącej. U Cardim na pierwszy plan interpretacji wysuwał się neoklasycyzm, zaś u Cluga teatr tańca. To czego zdecydowanie zabrakło mi w obu realizacjach, to orkiestra i chór na żywo. Mam nadzieję, że po zakończeniu remontu Teatru Wielkiego raz jeszcze będziemy mogli oglądać te wspaniałe opowieści o Stabat Mater, tym razem już przy muzyce na żywo.

Na koniec premiery poczułam, że w Poznaniu lubimy się z interpretacjami awangardowymi. Uważam, że pełna emocji i neoklasycystycznej formy choreografia Cardim również zasługiwała na owacje stojąco, których się podczas piątkowego wieczoru nie doczekała. Może inaczej byłoby, gdyby wspaniała muzyka Karola Szymanowskiego wybrzmiała na żywo? Na takie wykonanie czekamy!

Katarzyna Nowicka-Rynkiewicz

  • Stabat mater
  • Teatr Wielki, Aula Artis
  • 11.11

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022