Kultura w Poznaniu

Teatr

opublikowano:

W lewo czy w prawo?

W Amazon Burns aktywistka feministyczna Maja Staśko pokazuje się od zupełnie innej strony. Okazuje się, że to również bardzo utalentowana dramatopisarka o sporym wyczuciu do języka codziennego i zdolności do pisania absorbujących i przeszyderczych sztuk zaangażowanych. A że reżyserii jej tekstu podjęli się Robert Traczyk i Przemysław Wojcieszek i znaleźli dwie doskonałe aktorki do uniesienia twardych dialogów i mocnych piosenek, to dostaliśmy w efekcie teatr doprawdy krwiożerczy.

. - grafika artykułu
"Amazon Burns", fot. Bartek Sadowski

Dwie bohaterki Amazon Burns pochodzą z małych miejscowości w Wielkopolsce - Konina i Mogilna. Pracują bez wytchnienia w magazynie Jessa Bezosa, aby przetrwać i mieć jak opiekować się rodzinami. Staśko wybrała na sztukę o młodych kobietach pracujących fizycznie i pozbawionych perspektyw konwencję apokaliptycznego science fiction. Stąd dowiadujemy się, że bohaterkom ucięto ręce, które trafiły do przechowalni. W zamian dostały wielofunkcyjne skanery - pozornie ułatwiające im pracę i oferujące wiele możliwości, lecz tak naprawdę zamontowane, by ich szefowie mogli inwigilować i kontrolować dziewczyny.

"Wszystko w jednym urządzeniu! Nie musisz już kupować komórki, skanera, drukarki, wibratora, zegarka, kamery, mikrofalówki, nawigacji, masażu, samochodu i wykrywacza dymu! Możesz dzwonić, pisać, czytać, przeglądać internet, masturbować się i poznawać mężczyzn do woli!" - wylicza samotna matka z Konina. "Ale po zwolnieniu skaner ci zostanie, bo odrąbali ci łapę, żebyś go miała i nie dostaniesz jej z powrotem! Możesz wszystko, a twój szef widzi, słyszy i czuje wszystko, co robisz!" - dodaje opiekująca się rodzicami dziewczyna z Mogilna.

Wirtualna przestrzeń apki to w ich poczuciu jedyna sfera wolności. Są przekonane, że tylko aplikacja randkowa pozwala im na dokonywanie wyborów - a przy tym oferuje jedyną szansę na wyrwanie się z życia pozbawionego perspektyw. Służyć ma temu "upolowanie" bogatego mężczyzny, najlepiej zza granicy. Na Tinderze ta pierwsza podaje, że jej wiek to 21 lat, bo "mamy przecież XXI wiek". "Raczej pomagam im w wyborze. 21 jest idealne - nie za młoda, żeby trzeba było ją niańczyć jak dziecko, poza tym dorośli mężczyźni boją się 19-latek, że podwyższają sobie wiek i będą posądzeni o wykorzystanie nieletnich. Niektórzy ustawiają od 20 albo 21, więc 19-latki się nie łapią. 21 jest idealne, nie będzie pedofilii, ale to nie 25 czy 28, gdzie laska zbliża się do 30 i to już jest starość".

W tle - jak zresztą sugeruje dwuznaczny tytuł - płonie Amazonia, tylko bogaci mają jeszcze dostęp do świeżej wody i czystego powietrza, a międzynarodowe konflikty niepostrzeżenie eskalują. Dlatego w Polsce stacjonują żołnierze US Army. To właśnie wśród nich bohaterki poszukują przyszłych mężów. To streszczenie brzmi może i dość groteskowo czy makabrycznie (w sensie: taniej makabry), ale Maja Staśko doskonale umie posługiwać się konwencją przerysowania. Bawiąc się przesadą, napisała żywe dialogi pełne szalonych szarż i nieutemperowanego, nierzadko bezczelnego humoru. W Amazon Burns wykorzystała własne doświadczenie pracy w Amazonie, badania nad światem aplikacji randkowych i zdolność do uważnej obserwacji współczesnej Polski, wraz z powszechnymi w "ojczyźnie" nierównościami płciowymi, społecznymi i ekonomicznymi, aby stworzyć nowocześnie zmajstrowaną satyrę na nasz kraj. W tekście czuć ciężar wykonanej pracy, "odrobionych zadań" czy literalny pot wylany na posadzkę amazonowego magazynu. Od początku spektaklu instynktownie wiemy, że nie mamy do czynienia z wytwórstwem osoby bawiącej się tworzeniem eleganckiej, postmodernistycznej sztuki oderwanej od polskiej rzeczywistości. Dostaliśmy dzieło prawdziwe i konkretne, przemyślane, ostro przepracowane przez autorkę i zespół Teatru Trzy Krzesła.

W punkcie wyjścia sytuacja dramatyczna jest niby dość trywialna - oto dwie dziewczyny w przerwach od pracy w magazynie rozmawiają o randkowaniu za pomocą aplikacji i dzielą się frustracjami związanymi z pracą. A jednak Staśko udało się odczarować ten tradycyjny i trochę przebrzmiały chwyt teatralny, błyskotliwie wykorzystując klaustrofobiczne parametry zarysowanej przez siebie, trochę fantastycznej przestrzeni magazynu Amazona - do stworzenia sztuki intensywnej i intrygującej. Cóż - po spektaklu nie dziwię się zupełnie, dlaczego Przemysław Wojcieszek tak bardzo namawiał Staśko do napisania tej sztuki.

Tekst Amazon Burns literalnie płonie na oczach widzów w pełnych charyzmy interpretacjach Magdaleny Kaczmarek i Patrycji Bukowczan. Aktorki potrafią przykuć uwagę publiczności, a szczerością i bezpośredniością zdobyć jej serca. Dzięki ich nieokiełznanej energii, "samograjowe" dialogi Staśko wybrzmiewają z pełną siłą na kameralnej, undergroundowej scenie goszczącej w Poznaniu Teatr Trzy Krzesła. Między scenkami z przerw Kaczmarek i Bukowczan wpadają w robotyczny taniec zdehumanizowanych robotnic, który przywodzi na myśl obrazy zcyborgizowanych, oddartych z godności ludzi w kulturze - od przykucia do tarczy maszynerii w Metropolis Fritza Langa począwszy, po przytłaczające obrazy w dokumencie Śmierć człowieka pracy Michaela Glawoggera. Bo tak właśnie moim zdaniem sytuuje się sztuka Amazon Burns - pomiędzy konwencją science fiction wykorzystywaną do opisu jak najbardziej realnej współczesności, a badaniami i uważnością dokumentalistki, przekutymi na scenie w mocny i absorbujący skrót i komentarz teatralny. Mam nadzieję, że po torpedzie w postaci performatywnego czytania mroczno-śmiesznego Andrzej Duda jest debilem i pełnym energii i siły kobiet Amazon Burns, Robert Traczyk i Przemek Wojcieszek powrócą jeszcze nie raz do Poznania z nowymi produkcjami Teatru Trzy Krzesła.

Marek S. Bochniarz

  • Amazon Burns
  • reż. Robert Traczyk/Przemysław Wojcieszek
  • tekst: Maja Staśko
  • Teatr Trzy Krzesła
  • 11.06

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021