Podobno Bohren & Der Club Of Gore grają tak wolno, że bardziej już się nie da. Od początku towarzyszy im aura wielkiej tajemniczości, choć żaden z jego członków nie jest anonimowy. Zwykle recenzenci nazywają ich "mistrzami nastroju" albo "Davidem Lynchem jazzu". Choć kiedy pyta się ich o inspiracje, to wspominają tylko o ginie z tonikiem. "Ja nie czuję, żebyśmy tworzyli mroczną muzykę. Bo czym jest »mroczna muzyka«? Dla niektórych może to oznaczać muzykę gotycką, dla innych black metal, a niektórzy uważają, że album jest mroczny, bo muzycy mają czarne paznokcie. Nasza muzyka jest miła i ciepła, a dla mnie mroczna muzyka jest zimna..." - tak z przekorą i kokieterią odpowiedział na pytanie dziennikarza serwisu The Quietus jeden z członków zespołu, Morten Gass.
Kiedy na początku lat dziewięćdziesiątych Bohren & Der Club Of Gore debiutował, jego muzycy właśnie kończyli przygody ze swoimi poprzednimi projektami, głównie nastawionymi na hardcore i punk. Wszyscy mieli potrzebę radykalnej zmiany - przejścia w stronę muzyki nieśpiesznej, tajemniczej, jazzowej i dark ambientowej, z których mieszanki od początku zaczęły im się wyłaniać prawdziwe cuda. Dziś mają na koncie dziesięć albumów, z których każdy jest przygodą, którą warto przeżyć choć raz, zaczynając od tych niewątpliwie najdoskonalszych - Sunset Mission (2000), Black Earth (2002) i ostatniego w ich dorobku Patchouli Blue (2020).
Minimalizm, suspens, melancholia, strach, złowieszczość, letarg, apokalipsa - te i wiele innych słów-kluczy może pojawić się w głowie, kiedy słuchamy takich numerów niemieckiego tria jak Prowler, Constant Fear, Destroying Angels czy Midnight Black Earth, jednak nawet ich natłok nie wyczerpuje tematu. Bo twórczość Bohren & Der Club Of Gore opiera się na złożoności - to muzyka kilka den, których odkrywanie będzie prawdziwą przyjemnością dla każdego, kto szuka w jazzie konstrukcji zdominowanych przez odbijające się echem fortepiany, delikatnie szczotkowane bębny, zgrzytające uderzenia basu i żałobny saksofon.
Jeśli do jazzu rzeczywiście trzeba dojrzeć, to płyty Bohren & Der Club Of Gore są tym większym wyzwaniem, ostatecznie dającym jednak wielką satysfakcję. "Nieświęta ambientowa mieszanka powolnych jazzowych ballad, Black Sabbath i przestrojonych dźwięków Autopsy" - niechętnie swoją twórczość opisali muzycy przyciśnięci niegdyś przez innego dziennikarza. Zaintrygowani? To wiedzcie, że każdy element tej układanki ma tu ogromne znaczenie - warto je poznać, w domowym zaciszu, ale może przede wszystkim na żywo, do czego zaprasza nas poznański Pawilon. Dajcie się namówić - zwłaszcza w taki dzień jak Zaduszki.
Sebastian Gabryel
- Bohren & Der Club Of Gore
- 2.11, g. 20
- Pawilon
- bilety: 70 zł
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022