Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Udręczony umysł

W najnowszy tomiku poetyckim Sztuka bycia niepotrzebnym poeta Edward Pasewicz opisuje co dzieje się z umysłem człowieka wystawionego na nieustającą konfrontację z nienawiścią. Już na pierwszych stronach tomu ujawnia, że przemoc oraz agresja jakiej doświadcza podmiot liryczny i które obserwuje śledząc informacje z różnych części świata, są niezwykle istotnym elementem wpływającym na tożsamość. Stopniowe "udręczanie umysłu" staje się jednym z istotniejszych wątków jego najnowszego dzieła.

m - grafika artykułu
Edward Pasewicz, "Sztuka bycia niepotrzebnym", fot. materiały WBPiCAK

Pisanie o wierszach Edwarda Pasewicza nie jest łatwym zadaniem, szczególnie jeśli dodam, że jego twórczość jest mi szczególnie bliska. Mam poczucie, że autor Śmierci w darkroomie nie mógłby napisać utworu, który nie przypadłby mi do gustu. Decydując się na recenzowanie jego najnowszego tomu byłam na wstępie kupiona. Postanawiam zatem już teraz zdradzić, a potem nie powtarzać się do znudzenia, że jego nowe dzieło jest tomikiem wybitnym, jak zawsze imponującym językowo i bogatym w znaczenia. W moim odczuciu, jednorazowe odczytanie jego wierszy nie wystarczy. Sięgając do twórczości Pasewicza ponownie odkrywa się nowe walory, które uprzednio mogły zostać niedostrzeżone. Świadoma tego jak wiele można powiedzieć o jego nowej książce, proponuję jedno z wielu odczytań, które pozwala widzieć Sztukę bycia niepotrzebnym jako spójny koncept poetycki.

Już w pierwszych wierszach czytamy tu o rozpadzie. Z urywków, kawałków i pozostałości składa się świat dotknięty przemocą, która ma wielu popleczników - "przystojnego skądinąd patriotę", chłopca w autobusie trzymającego w ręce pałkę, bezimiennych agresorów "zakładających linę na szyję". Dla każdego z nich pożywką jest nienawiść, która tłamsi i niszczy nie tylko "Polskę minus", o której Pasewicz pisze w wierszu A jednak ciążą, lecz zbiera swoje śmiertelne żniwo w różnych zakątkach globu: "Telewizjo, nie pozwól mi spać, chcę chłonąć/ te ponure miesiące, rocznice, katastrofy" mówi podmiot liryczny w wierszu Trznadle for ever. Odkrycia, których dokonuje obserwując zarówno miejscową agresję, jak i światowe konflikty, trwale wpisują się w jego optykę postrzegania rzeczywistości. Sztuka bycia niepotrzebnym opisuje degradację tożsamości, która dokonuje się na skutek nieustającej konfrontacji z nienawiścią.

Podobnie jak w dawniejszej twórczości poety, także i w nowym tomie pojawiają się wyraźne ślady agresji z rodzimych ulic (faszystowski fanatyzm, nietolerancja osób nieheteronormatywnych, nastroje antysemickie), ale tym razem poeta chętniej spogląda poza polskie granice. Prowadzi czytelnika przez bunkry Hamburga, na plaże Lampedusy, na których tli się śmierć syryjskich i afgańskich uchodźców, opowiada o rozstrzelaniu Kurdyjek. Niekiedy jest mniej bezpośredni w opisie lokalizacji, ale tropy pozostawia w języku, czego dobrym przykładem jest chociażby wiersz Aziz, idź do nieba.

Globalny wymiar przemocy i zewsząd płynące efekty jej niszczycielskiej siły budują w podmiocie lirycznym poczucie konieczności życia w permanentnym niepokoju, który "udziela się ścianom i płaty farby/ odchodzą, i jak martwe języki odpadają z gry". W swoim najnowszym tomie Pasewicz wpisuje przemoc w tło codzienności, dając tym samym do zrozumienia, że jej obecność nie jest okazjonalna, ale nieustannie przecieka do prostych, rutynowych czynności. Lęk okazuje się jednym z żołnierzy nienawiści - sprytnym saperem, który montuje miny w domu, ciele, w relacjach z innymi, na ulicach miast. To wróg, który przedarł się przez kordony bezpieczeństwa i plądruje tożsamość: "Czegokolwiek bym nie zrobił, jestem/ nie taki, nie taki zaufany, nie taki biały,/ nietakość mnie pogrąża w nijakiej takości" - relacjonuje osoba mówiąca w wierszu A jednak ciążą. Poczucie nieprzystawalności do norm to efekt przejrzenia się w lustrze nietolerancji, która jest objawem źle funkcjonującego społeczeństwa.

W wierszu Udręczony umysł padają słowa: "udręczony umysł buduje miasto/ i z niego jest zbudowany", które bardzo bezpośrednio obrazuje wpływ otoczenia na jednostkę i odwrotnie. W tym samym utworze podmiot liryczny imaginuje sobie bezpieczną przestrzeń, która może pozostać wyłącznie w sferze wyobrażeń, właśnie przez wiążącą zależność między miastem a osobą. Czytamy: "Udręczony wyobraża sobie ulice, gdzie nie ma faszystowskich młodziaków, biskupich pałaców, klasztorów, zmowy milczenia, przegranych powstań, upiorów z przeszłości i wiecznego stękania o Bożej miłości, nie ma parad, walki o godność i nikt nikomu niczego nie zabrania".

Wyobraźnia nie ma siły sprawczej, to oczywiste.  Jednak, wygląda na to, że umysł trawiony lękiem nie jest w stanie podjąć nawet drobnych kroków w stronę realizacji swoich oczekiwań wobec świata. Czytając kolejne wiersze ze Sztuki bycia niepotrzebnym dochodzę do wniosku, że "osłupienie" o którym Pasewicz pisze w Urywkach na święto świecenia skalą przemocy zapada w pamięć zbyt głęboko, by móc powrócić do pierwotnego idealizmu. Nie sposób wyprzeć przemocy ze wspomnień, bo - jak czytamy w Trzydziestej piątej sekundzie -"Rozstrzeliwania nie da się zapomnieć". Pamięć tasuje w głowie osoby mówiącej różne sceny przemocy, powodując, że podmiot nieustannie potyka się o jej efekty: "Gdzie się nie ruszę tam/ pozostałości". Warto jednak wspomnieć o jakich przestrzeniach podmiot mówi najczęściej. Dla poezji Pasewicza znamienne jest to, że świat w niej przedstawiony najczęściej jest widokami miasta. W tym przypadku - zresztą nie po raz pierwszy - Poznania i jego okolic.

Zarówno w tym, jak i w poprzednich tomach Pasewicz mierzy się z miejską tkanką, która kształtuje umysł podmiotu lirycznego. Osoba mówiąca w wierszu jest z nią w ciągłej relacji, nie daje o sobie zapomnieć.  Dobrze ilustruje to fragment wiersza Kantyczki pana Sommera 4: "Nie wiem, jak przeniknąć miasto;/ kładę się na podłodze i słucham,/ jak powoli ze zmrokiem pełźnie zwątpienie,/ co dnia topi mnie z pierwszym łykiem kawy,/ krótkie sny zamienia w śnienie". Nie tylko zatem przemoc, ale też nachalna obecność tego co "zewnętrzne" okazuje się uciążliwa dla osoby mówiącej w wierszach.

Pozostaje powiedzieć kilka słów więcej o języku. Pasewicz pozostaje wierny poetyce ze swoich poprzednich tomów. Podobnie jak w starszych wierszach, w nowych możemy odszukać liczne aliteracje i onomatopeje (np. w wierszu Ćwierćtony, w którym czytamy: "chodźcie chochoły ho ho chodźcie chochoły chodźcie chochoły ho ho chodźcie chochoły". Nie będę pierwszą recenzentką, która dostrzega w jego wierszach walor "słyszalności". Utwory Pasewicza brzmią niezależnie od tego czy czytać je na głos czy po cichu. Melodyjność czuć w celowym zastosowaniu dźwiękonaśladowczych wyrazów i rytmicznej konsekwencji w budowaniu wierszy. Pojawiają się też powtórzenia, jak w Pieśni mew, które dynamizują poszczególne utwory. Poeta unika także nadekspresji czy przesadnie krzykliwego języka, który sytuuje jego wiersze z daleka od efekciarstwa. Trudno wiersze te nazwać buntowniczymi, lecz z całą pewnością pozostają reakcyjne wobec obecnych przemian polityczno-społecznych. Poeta nie pozostaje jednak w tym geście naiwny - nie ma w tym tomie publicystycznej rządzy sensacji czy moralizatorskiego patosu.

Julia Niedziejko

  • Edward Pasewicz, Sztuka bycia niepotrzebnym
  • Wydawnictwo WBPiCAK

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020