Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

PROSTO Z EKRANU. Niewierna

Po ćwierćwieczu, które minęło od czasu występu Nicole Kidman w Oczach szeroko zamkniętych, aktorka powraca do tematu pożądania, damsko-męskich relacji i pragnienia tego, co w stabilnym związku zdaje się niedostępne.

Mężczyzna i kobieta patrzą sobie w oczy czekając na windę. - grafika artykułu
fot. materiały dystrybutora

Tym razem akcja dzieje się w wielkiej korporacji zajmującej się automatyzacją, czyli czymś, co wydaje się metaforą życia seksualnego głównej bohaterki. Chociaż z pozoru Romy nie powinna narzekać - ma czułego i kochającego męża, dwie dorastające córki i niepodważalną pozycję w firmie, w której pracuje jako CEO. Kiedy jednak poznaje stażystę Samuela, który brak życiowego doświadczenia nadrabia pewnością siebie i intuicyjnym czytaniem ludzkich emocji, coś w niej pęka. Okazuje się, że po raz pierwszy spotkała kogoś, przed kim może się całkowicie otworzyć. Jednak w pewnym momencie romans zaczyna się wymykać spod kontroli.

I żeby było jasne - bo po opisie można mieć wątpliwości - nie jest to żaden klon 50 twarzy Greya. W scenach erotycznych więcej jest sugerowania niż pokazywania, w ogóle nagość nie jest tu środkiem czy celem. Chodzi bowiem o zaufanie, poczucie bezpieczeństwa, skrywane popędy i o to, jak mogą one wpływać na nasze poukładane życia. O to, co gra nam w duszy, w sercu i w relacji z drugim człowiekiem.

Choć zawiązanie akcji wydaje się być przedstawione zbyt pobieżnie - Romy nie ma zbyt wiele czasu, żeby pokazać, jak dominującą osobowością jest w firmie, a ów kontrast jest przecież istotny do tego, byśmy mogli zrozumieć dalsze zdarzenia. Budzić wątpliwości może także mocno konserwatywne środowisko otaczające bohaterów - wszak mówimy tu o przestrzeni wielkiego miasta i dużej korporacji. Kiedy jednak dochodzi do pierwszych zbliżeń między bohaterami, reżyserka zadaje celne pytania: czy poświęcenie się dla rodziny czy kariera są warte tego, by rezygnować z osobistego poczucia szczęścia? Gdzie leży granica między normami społecznymi a wolnością seksualną? Dlaczego tak pociąga nas władza lub jej przeciwieństwo - całkowita uległość?

Im bardziej złożone są problemy i dylematy głównej bohaterki, tym Nicole Kidman jest na ekranie wspanialsza. Potrafi pokazać siłę, wigor, pewność siebie, poczucie własnej wartości, władzę, a jednocześnie być słaba, zagubiona, lękliwa, potulna, niezdecydowana, żałosna. Trudno wyobrazić sobie lepsze odzwierciedlenie przełomowej sytuacji życiowej, w jakiej znalazła się bohaterka. Wtóruje jej Harris Dickinson jako Samuel - młodzieniaszek, który wchodzi ze starszą od siebie kobietą w relację seksualną opartą na władzy, choć widać, że sam jest nieopierzony i dopiero zaczyna wyznaczać swoje granice seksualności i wrażliwości.

I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie trzeba było jakoś tej opowieści zakończyć, a w finale niestety pojawiają się zgrzyty. Sposób, w jaki Reijn doprowadza do najważniejszej konfrontacji, jest bowiem wyjątkowo mało wiarygodny. Jej przekaz traci też na sile, kiedy bohaterowie zaczynają mówić całkiem dosłownie o sprawach, o których mówić się wcześniej wstydzili. I szkoda, że kropkę nad i reżyserka stawia tak koślawo, bo mimo świetnie nakreślonych postaci i interesującej tematyki, film ostatecznie pikuje do poziomu dydaktycznej przeciętności. Szalę w tym wszystkim przechylają fantastyczni aktorzy. Dla Kidman i Dickinsona - warto.

Adam Horowski

  • Babygirl
  • reż. Halina Reijn

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025