Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Otwarte drzwi do emocji

Maestro Andrzej Boreyko i Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia zabrali słuchaczy w intymną, uduchowioną podróż przez partytury Bezborodki, Latoszynskiego i Sylwestrowa. Jednocześnie jest to już kolejny przykład, jak udanym pomysłem jest zapraszanie innych orkiestr na gościnne występy w Filharmonii Poznańskiej.

. - grafika artykułu
Andrzej Boreyko, fot. Antoni Hoffmann

Tradycja koncertów Nasi goście stwarza bywalcom Filharmoniii możliwość poszerzenia muzycznych i repertuarowych horyzontów. Gościnna orkiestra to inne brzmienie, inny styl i wrażliwość, inny warsztat poszczególnych muzyków. Kierownictwo muzyczne sprawują dyrygenci, których rzadko albo wcale nie można w Poznaniu i w Polsce usłyszeć. Repertuary gościnnych koncertów czerpią z żelaznego kanonu lub zasobów mniej rozpowszechnionej twórczości. NOSPR postawił na ten drugi sposób układania programu i przywiózł do Poznania czysto ukraiński repertuar. Stał się on prawdziwą perełką dla słuchaczy-odkrywców. Niespodzianką nie będzie z kolei stwierdzenie o wysokiej artystycznej jakości wykonania. NOSPR od dekad zajmuje miejsce w ścisłej czołówce polskich orkiestr, a Andrzej Boreyko, obecny dyrektor artystyczny Filharmonii Narodowej w Warszawie, cieszy się sławą dyrygenta o wyjątkowej muzycznej wrażliwości.

Na początek zabrzmiał napisany w 2020 roku utwór Carpe diem. Gdyby Beethoven żył w Odessie Olega Bezborodko. Powstał on na zamówienie z okazji obchodzonej wówczas 250. rocznicy urodzin Ludwiga van Beethovena. Z tego powodu Bezborodko postanowił pobawić się słynnym czterodźwiękowym motywem otwierającym V Symfonię mistrza z Bonn. Carpe diem otwiera dosłowny cytat poddawany następnie różnorodnym, momentami radykalnym przetworzeniom. W tym muzycznym rollercoasterze znaleźć można i jazz, i quasi-awangardowe poszarpane frazy. Nie brakuje nawiązań do musicali i muzyki klezmerskiej, a chwilami nad całością dominują agresywne dysonanse lub intensywny rytm. Kompozycyjną klamrę domyka powrót cytatu z Beethovena. Po takiej przetworzeniowej przejażdżce trudno powstrzymać uśmiech. Jeśli przywołamy zakorzenioną w tradycji interpretację początku V Symfonii jako losu pukającego do drzwi, możemy tę radosną reakcję wziąć za uśmiech starego człowieka, który z pobłażaniem i radością patrzy wstecz na swoje życie. Mimo tego, że los nie szczędził mu ani wzlotów, ani upadków.

Chwilę później Koncert fortepianowy c-moll "Słowiański" op. 54 Borysa Latoszynskiego odsłonił zupełnie inne oblicze ludzkich emocji. Koncert powstał w 1953, gdy kompozytor zmagał się z silną krytyką w ZSRR. Zarzucano mu zbytni "formalizm" i dekadencję. Pokłosie wojny i realia życia w państwie totalitarnym również znalazły odbicie w warstwie emocjonalnej utworu. W dostępnych nagraniach Koncertu słychać skrajną rozpacz, wewnętrzny mrok i rezygnację - stan głębokiego psychicznego załamania. Interpretacja Boreyki i pianisty Antoniiego Baryshevskyiego eksplorowała stan tuż przed tym. Miejsce rozpaczy zajął lęk, zamiast mroku w powietrzu tężało oczekiwanie na spodziewane nieszczęście. Z rezygnacją walczy tląca się jeszcze miłość do świata i zachwyt nad życiem. W drugiej części dominował pozaziemski liryzm, przydający muzyce poczucia nierealności. W finałowym Allegro risoluto sam Latoszynski rozprasza duchowe ciemności. Przewijają się tutaj rytmy słowiańskich tańców, na czele z przypominającym Chopina mazurkiem. Całość kończy się ostrożnym optymizmem, mimo nawiązań do tragicznych tematów wcześniejszych części. Tak uduchowione wykonanie zawdzięczamy połączeniu wrażliwości Boreyki i Baryshevskyiego. Maestro skupia się na introwertycznych, metafizycznych walorach muzyki, pianista z kolei ma silne zacięcie dramatyczne. Gra ekspresywnie, dużym dźwiękiem, wydobywa z fortepianu burzę emocji. Co szczególnie wartościowe, ma nad nią pełną kontrolę i nie popada w egzaltację, ani ekspresyjny chaos.

Wałentyn Sylwestrow ukończył VIII Symfonię w 2013. Maestro Boreyko zwrócił się do publiczności z sugestią, by słuchać Symfonii jak medytacji. Rzeczywiście, wykonanie dążyło do nadania utworowi Sylwestrowa medytacyjnego charakteru. Powracające na przestrzeni utworu muzyczne obrazy miały w sobie coś mantrycznego. Barwowe i harmoniczne kontrasty, na których opiera się Symfonia, Boreyko ukrył na drugim planie. Na pierwszy wysunął delikatność i przeplatające się z atonalnymi dźwiękowymi pejzażami melodie. Podobnie jak w Koncercie Latoszynskiego, Boreyko wprowadził do sali koncertowej eteryczny, duchowy pierwiastek, zwłaszcza w wyciszonym zwieńczeniu Symfonii.

Muzyka to sztuka emocji, daje wgląd do ludzkiego wnętrza i pozwala wyjrzeć poza granice materialnej rzeczywistości. Trzeba jedynie pozwolić jej dotrzeć do tych emocjonalnych pokładów w warstwie wykonawczej i w odbiorze. NOSPR i duet Boreyko - Baryshevskyi udanie eksplorowali duchowy potencjał zaklęty w partyturach Bezborodki, Latoszynskiego i Sylwestrowa. Pozostało jedynie otworzyć się ten estetyczno-emocjonalny strumień. Takie jego bogactwo i intensywność nie zdarza się na każdym koncercie.

Paweł Binek

  • koncert Nasi goście - Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia
  • dyr. Andrzej Boreyko
  • Aula UAM
  • 25.11

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022