Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Kolory Carmina Burana

Carmina Burana Orffa to jedno z tych dzieł, które zapewniają sukces ich wykonawcom. Bilety na koncerty rozchodzą się niemal natychmiast, kiedy tylko tytuł pojawia się na afiszach, a słuchacze wychodząc nucą pod nosem co najmniej dwie zapamiętane melodie. Jak z mitem Pieśni z Benediktbeuern poradzili sobie artyści Teatru Wielkiego?

. - grafika artykułu
fot. Ośko/Bogunia

Carl Orff miał bardzo jasną wizję muzyki dzięki swoim doświadczeniom w nauczaniu (opracował własną metodę umuzykalniania, tzw. Schulwerk). Miała ona poruszać każdego słuchacza, bez względu na jego doświadczenie z muzyką artystyczną. Istotną rolę pełni w niej rytm - najstarszy element muzyki, obecny nawet w najpierwotniejszych kulturach muzycznych. Z tego powodu w najsłynniejszym utworze Orffa obserwujemy gigantyczny udział instrumentów perkusyjnych. Dodatkowo na estradzie znajdują się również dwa fortepiany i czelesta wkomponowane w późnoromantyczny aparat orkiestrowy. Innymi słowy, do wykonania Carmina Burana potrzeba wielu artystów, a razem z chórem oraz chórem dziecięcym i solistami na estradzie robi się naprawdę ciasno.

Poszczególne numery kantaty są skonstruowane tak, by ułatwić ich odbiór. Pełne uroku i błyskotliwości melodie ułożone są w quasi-zwrotkową formę. Taka powtarzalność ma zarówno plusy (ułatwia zapamiętywanie, forma jest przejrzysta i intuicyjna), jak i minusy (zbyt wiele powtórzeń nuży). Ważne jest zatem silne operowanie barwami dźwięków oraz zapobieganie "wypalaniu się" energii z każdym kolejnym powtórzeniem. Tematy poszczególnych części kantaty - rozkwit wiosny i emocji, pijaństwo, rozkosze miłości - pasują bardziej do kolorowego i pełnego życia folkloru niż do wielkich form kantatowo-oratoryjnych. Być może to jest sekretem ogromnej popularności wśród słuchaczy i wyzwaniem dla przyzwyczajonych do "poważności" wykonawców muzyki klasycznej.

Jak sobie zatem poradzili artyści poznańskiej opery? Bardzo dobrze. Oczywiście, Carmina Burana to kantata, z której zawsze można wycisnąć jeszcze więcej kolorów i efektów, niemniej muzycy dostarczyli publiczności wiele przeżyć. Prowadzenie całości przez maestro Aleksandra Grefa było dobrze przygotowane, przemyślane oraz czytelne. Każdy z solistów miał w swoich partiach momenty, które zachwyciły. Małgorzata Olejniczak-Worobiej (sopran) krótką, lecz pełną finezji frazą Dulcissime! śpiewaną w bardzo wysokim rejestrze dość cichą dynamiką wspaniale dodała szlachetności do potoku radosnych i zalotnych śpiewów chóru. Przemowa przeora nad Kukanią była niezwykle przekonująca. Wprawdzie gra aktorska Jaromira Trafankowskiego (baryton) nastawiona była na wykreowanie stanu jak po spożyciu alkoholu, jednak pewność, z jaką ta część partii została zaśpiewana sprawiała, że każdy bezsprzecznie uwierzył w każde słowo (pomimo tego, że mało kto rozumie łacinę). Z najbardziej abstrakcyjnym, wręcz karykaturalnym numerem musiał zmierzyć się Rafał Tomkiewicz (kontratenor) wcielając się w postać łabędzia upieczonego na ruszcie i podanego do stołu. Wspomnieć należy również o otwierającej jego pieśń partii solo fagotu granej w trudnym, wysokim rejestrze. Inne partie instrumentalne które należy docenić to solówki pierwszego fletu, cała grupa instrumentów dętych blaszanych, oraz oczywiście perkusja. Dwie ostatnie nadały całości potęgi brzmienia, jaką rzadko można usłyszeć na żywo.

Kilka słów należy się również członkiniom chóru dziecięcego prowadzonego przez Michała Sergiusza Mierzejewskiego. Dla chóru dziecięcego przeznaczone są dwa fragmenty w pieśniach z trzeciej części kantaty. Drugi z tych fragmentów - refren Oh, oh, totus floreo z pieśni Tempus est iocundum - zapisany jest w niższym, a więc potencjalnie słabszym, rejestrze. Wokalistki chóru wykonały go jednak z pełną siłą rejestrem piersiowym (czyli właściwym dla naturalnej ludzkiej mowy). Wydawałoby się, że to drobnostka, natomiast w klasycznej muzyce (która często operuje wysokościami o wiele przewyższającymi skalę głosu używaną w mowie na co dzień) przez ostatnie dziesięciolecia praktyka używania piersiowego rejestru zanika. Za pomocą tego rodzaju emisji można jednak efektownie wykonywać niskie frazy bez utraty siły i nośności głosu, dlatego warto odnotowywać każde jej użycie w praktyce.

Najpewniejszym wyznacznikiem powodzenia występu nie są wcale relacje ani recenzje, lecz reakcje publiczności. W końcu to ona kupuje bilety oraz poświęca swój czas i uwagę dla wykonawców, a artyści wykonują muzykę nie dla samego faktu wykonania, ale właśnie dla słuchaczy. Kiedy tylko wybrzmiał ostatni akord finałowego hymnu do Fortuny, publiczność zgotowała wykonawcom owacje na stojąco. Jest to najbardziej wiarygodny dowód uznania dla Teatru Wielkiego za świetne wykonanie, oraz dowód na niesłabnący podziw dla dzieła Carla Orffa.

Kamil Zofiński

  • Carmina Burana Teatru Wielkiego
  • dyr. Aleksander Gref
  • Aula UAM
  • 30.04

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022