Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

JA TU TYLKO CZYTAM. Dobijane przez milczenie i pomijanie

Nie ma już chyba płaszczyzny, na której Rebecca Solnit nie wytoczyłaby dział przeciwko złym mężczyznom i światu, który budują, a w którym nie ma miejsca dla kobiet. Lub - jeśli jest - to jedynie podrzędne.

. - grafika artykułu
rys. Marta Buczkowska

Rebecca Solnit - amerykańska historyczka, eseistka, feministka - nie pierwszy raz pisze o tym, co ważne dla kobiet w XXI wieku. Jak sama zaznacza w zakończeniu Matki wszystkich pytań - jest to już jakby trzecia część, mająca domknąć pewne tematy, podjęte wcześniej w Mężczyźni objaśniają mi świat oraz Nadziei w mroku. O ile jednak Nadzieja... była dla mnie odkryciem, bo oto okazało się, że o zmianach zachodzących w świecie można myśleć z nadzieją właśnie, walczyć o nie można z nadzieją, wreszcie z nadzieją można patrzeć na projekty na wskroś beznadziejne; o ile Mężczyźni... pokazywali pewne mechanizmy rządzące światem bez kobiet w sposób tak klarowny, jakby właśnie dostało się pięścią między oczy - o tyle Matce... brakuje tego waloru świeżości. Choć może to jedynie moje wrażenie, może być wszak i całkiem inaczej - może Solnit z biegiem lat pisze już nieco spokojniej, w sposób bardziej stonowany, wciąż jednak zauważając problemy istotne dla kobiet? Ten smutny wachlarz zjawisk będących przeciwko kobietom na pewno zauważy czytelnik, który swoją przygodę z feministyczną eseistyką Solnit zacznie właśnie od Matki wszystkich pytań.

Zdecydowanie najważniejszym esejem w tym zbiorze jest Krótka historia milczenia, w której autorka pokazuje nam, jak bardzo i jak często na linii życia kobiety są uprzedmiatawiane poprzez odbieranie im głosu, poprzez zmuszanie do milczenia lub pomijanie. Było tak oczywiście przez kilkaset, jeśli nie kilka tysięcy lat niemal w całej znanej nam ludzkiej cywilizacji, nie inaczej jest teraz. Zaczyna się jeszcze w okresie prenatalnym (nie żartuję), gdy niemal wszystko materialne, co oferuje nam się dla oczekiwanych właśnie dzieci, będzie albo różowe, puchate i do omdlenia mięciutkie, albo raczej niebieskie, kanciaste i takie - skąd wiedzieliście?! - bardziej dla chłopca. Dalej są zabawki, które albo zmuszają do zabawy w dom (dziewczynki), albo do kosmicznych odkryć (chłopcy), itd. Oczywiście dziewczynek nikt nie pyta, w co i czym chciałyby się bawić. Lecz to i tak dopiero początek. Solnit pisze sporo (nie tylko w Krótkiej historii milczenia) o gwałtach na amerykańskich kampusach uczelnianych, problemie przez szereg lat pomijanym, niezauważanym, konsekwentnie otaczanym ścianą budowaną z milczenia właśnie. Młode Amerykanki powiedziały temu niedawno głośne i stanowcze "nie", na kampusach zaczęło obowiązywać nowe, surowsze dla mężczyzn prawo. Nieraz jednak i to nie wystarczy. Gdy Emma Sulkowicz, studentka z Nowego Jorku, została zgwałcona, a władze uczelni nie chciały jej pomóc, zaczęła swój performance - wszędzie chodziła z materacem, dzień w dzień. Inne kobiety pomagały jej - dosłownie i symbolicznie - w dźwiganiu tego ciężaru. To projekt jak krzyk w krainie, której kultura każe nam milczeć o gwałcie.

Historie, statystyki, które przytacza Solnit (m.in. o przemocy domowej w USA) pokazują świat bardzo złych mężczyzn, którzy zdają się nienawidzić kobiet. Tym cenniejsze w eseistyce autorki z Zachodniego Wybrzeża jest wielokrotne przypominanie, że są też mężczyźni będący feministami, że na świecie nie brak mężczyzn, którzy szanują kobiety i nie odbierają im prawa do głosu. Solnit pokazuje też, jak bardzo w ostatnich ok. 20 latach na debatę o prawach kobiet wpłynęło to, co dzieje się w wirtualnej przestrzeni. Siła jednego czy drugiego hasztagu potrafi być obecnie zdumiewająca - nawet jeśli jeszcze nie w Polsce, to na pewno w USA. I potrafi też uwypuklić niejeden problem już nie tylko w wirtualnej, lecz i rzeczywistej rzeczywistości.

Matka wszystkich pytań to także m.in. esej odkłamujący obraz "kobiety-leniwca" w ludzkich pradziejach, czy tekst, w którym autorka pochyla się nad idiotyczną rządową ulotką dla kobiet z ostrzeżeniami przed nadmiernym piciem alkoholu. To wreszcie, na deser, brawurowy esej wokół filmu Olbrzym z 1956 roku, który Rebecca Solnit ogląda mniej więcej raz na dekadę, zupełnie jakby wzięła sobie do serca zalecenie noblistki Olgi Tokarczuk, by wracać do przeczytanych już książek i sprawdzić, jak zmienia się nasz odbiór raz na 10 lat. Co z tego wynika dla interpretacji Olbrzyma? Oczywiście nie zdradzę. Kto chce wiedzieć, wie, po jaką lekturę sięgnąć.

Aleksandra Przybylska

  • Rebecca Solnit, Matka wszystkich pytań
  • tłum. Barbara Kopeć-Umiastowska
  • wyd. Karakter

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021