Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Chłopak z gitarą

Piosenki i pieśni rosyjskich bardów zaśpiewał w piątek na Trzeciej Scenie Teatru Nowego Andrzej Lajborek. Aktor świętował tego wieczoru również 45-lecie pracy artystycznej. 

. - grafika artykułu
fot. Wiktor Napierała

Przygoda Andrzeja Lajborka z Wysockim i Okudżawą rozpoczęła się w momencie, kiedy ich czytać ani słuchać nie było wolno. Szwendając się po Odessie trafił do baby, która sprzedawała kapustę i... kasety z zapisem domowych koncertów bardów. Aktor szybko zaczął ich tłumaczyć, potem śpiewać. Z repertuarem Okudżawy występował w latach 70., m.in. w słynnym na całą Polskę Klubie 13 Muz w Szczecinie. Ale Rosjan śpiewał później również w innych miastach.

Trzy lata temu widzów Teatru Nowego uwiódł programem "Umówmy się na dziś", wykonując m.in. romanse Wertyńskiego i ballady Okudżawy. Na nowy recital aktora, który traktować mamy jako uzupełnienie poprzedniego, składają się z kolei przede wszystkim utwory Włodzimierza Wysokiego, ale również wspomnianego już Bułata Okudżawy, Jurija Kukina i Żanny Biczewskiej. Lajborek wybrał także kilka mniej znanych nazwisk jak Mitajew czy Makarow, który to w odpowiedzi na piosenkę "Ja nie odchodzę, kiedy trzeba", napisaną przez Agnieszkę Osieckiej dla Natalii Iwanowny, zaśpiewał o tym, że "najlepiej odejść w porę"...

Aktor na scenie był niczym liryczny Okudżawa. Pozwalał się słuchać, ale nikomu nie narzucał. Stał w cieniu ze swoją gitarą. I nie teatralizował, choć trudno też powiedzieć, że wyszedł ze swojej roli. Śpiewał po polsku i rosyjsku. Prezentował utwory tłumaczone przez siebie, ale również innych. W oryginale zaśpiewał mało popularny w Polsce romans "Не уезжай ты, мой голубчиk" ("Nie odjeżdżaj mój gołąbku"), którego autorstwo przypisuje się Jesieninowi. Ale uwagę widzów przykuł również wykonując po mistrzowsku szmonces o szkole dobrych manier dla kobiet. W "tonacji ogólnochrześcijańskiej" - jak sam żartował -  zaśpiewał też kilka znanych utworów. Usłyszeliśmy m.in. pieśń "Gonić marzenia" Kukina czy "Bolszoj Karietnyj" Wysockiego. Nie zabrakło również słynnej "Modlitwy", "Ballady gruzińskiej" i "Dwóch dróg" Okudżawy.

Wszystkie te tytuły wyrosły w Związku Radzieckim i kiedyś odbierane były przede wszystkim przez pryzmat polityczny. Dla pokolenia, które miało jeszcze szansę zobaczyć rosyjskich bardów na scenie, były jak gotowe myśli, za pomocą których mogło się komunikować z ludźmi na całym świecie. Czym są dziś? Z jednej strony bywają niezrozumiałe, gdyż historia ta wydaje się już zbyt odległa. Z drugiej - traktują o zwyczajnym życiu. O lojalności, solidarności, miłości i stracie. O wyborach, jakich musimy dokonywać każdego dnia. O wątpliwościach, które mogą towarzyszyć człowiekowi w każdej szerokości i długości geograficznej. Jacek Kaczmarski powiedział kiedyś, że nie lubi, kiedy pieśni rosyjskich bardów nazywane są "wciąż aktualnymi", bo kojarzy mu się to z komentarzem, który przestaje istnieć wraz z opisywanym wydarzeniem. I ja się z nim zgodzę.

Piątkowy wieczór przybrał charakter spotkania przyjaciół w domu artysty, zwłaszcza, że z premierą recitalu zbiegło się drugie święto - jubileusz 45-lecia pracy artystycznej Andrzeja Lajborka. Nie była to jednak huczna impreza. Każdy jednak był w zasięgu głosu aktora i poezji.

Monika Nawrocka-Leśnik

  • "Dwie drogi"- recital Andrzeja Lajborka
  • Trzecia Scena Teatru Nowego
  • 21.04